Jakby w momencie, gdy go pierwszy raz postawilo odpuscil, tzn. puscil kierownice i zlapal ja jak jest w "pionie" to samochod momentalnie by sie wyprostowal. Tak to jak odbijal w lewo i prawo, to jeszcze gorsza rybka. Zreszta pewno znasz to, jak jezdzisz na moto. Jak jest rybka, to za cholere nie mozesz probowac tego "powstrzymac", bo jeszcze gorzej sobie robisz. Spanikowal chlopak.
Żeby wyjść z poślizgu tak jak mówisz, to trzeba mieć to wpojone (czyt. masa treningów). I tak fart, że kolo się uratował. Ja miałem podobną sytuację w poprzedniej Preludzie, ale przy mniejszej prędkości (hamowałem ze 120-130 i wpadłem w poślizg). Opisywałem to tutaj na forum i przyznam, że nieźle posrany wtedy byłem.
Odnośnie motocykla, to sprawa ma się tak, że jak złapiesz tzw. shimmy to jedyne co możesz, to modlić się o pomyślny koniec tego efektu. Siła odbić kierownicy jest tak duża, że wyrywa Ci ją z rąk i uderza manetkami o bak (ograniczniki skrętu). Dlatego też niektórzy nazywają to tankslapper.