Ale mnie jakoś wzięło na sci-fi. Blade runner już skradziony, w kolejce czeka odyseja i stalker. Od czego by tu zacząć...
Wiadomość scalona: [time]Styczeń 02, 2011, 04:29:53 am[/time]
setezer, co jeszcze dobrego z tego gatunku mam ukraść?
Możesz się rozczarować Stalkerem i Odyseją, bo filmiki są z innej półki niż Blade Runner czy Alien. Mniej akcji, więcej filozofowania (i to na poważnie).
Gwiezdne wojny. A tak serio:
Equilibrium - wizja świata bez emocji, inna wersja Fahrenheita 451 - wizji świata bez książek czy ALPHAVILLE (MASTERPIECE kur**!!!). Mechaniczną pomarańczę pewnie znasz, to może Cube (tylko 1) czy Pitch Black ew. Kroniki Riddicka też. Oczywiście, że 2 części Mad Maksa, Wodny świat czy Gattaca. Robocopy, Sędzia Dredd, anime: Akira i Ghost in the Shell. Lekkie gówienko: Gwiezdne wrota. Solaris Tarkowskiego czy Planeta małp (TYLKO I część, TYLKO stara wersja, Tima Burtona ssie). Diuna Lyncha. Klimatyczne ale słabe: Ucieczka z Nowego Jorku (z kimś na forum o tym gadałem, wtedy jeszcze nie widziałem).
I teraz coś dla koneserów: Podróż na księżyc z 1902, a poważnie Rok 2000 i Metropolis. Stary Tron nawet klimatyczny.
Kostner w swoim Wysłanniku z przyszłości (Postman po ang.) to czyste post-apo, ale film średni powiem.
Coś o GRACH - eXistenz Cronenberga - tak sobie, ale pomysłowe to jest.
Brazil i Rok 1984 - jedna to adaptacja Orwella, a druga luźno nawiązuje, bdb.
Teraz mały rarytas: DZIWNE DNI, bardzo dobre wg mnie.
Z polskiego podwórka: AVALON (lolololol) i twórczość Szulkin (to jest świetne): Golem, Obi oba i inne.
Arnie nawet ciekawie w Pamięci absolutnej (dekoracje z tektury), Szpilbergu w Raporcie mniejszości.
Posiłkowałem się filmforem, bo z pamięci to nie wymieniłbym aż tyle.
Screamers, Aliens, Johnny Mnemonic, Starship Troopers, The Thing, Dune. Więcej nie przypomnę sobie. Chyba że space opera i post-apo także Cię interesuje.
No Johnny jest bardz, ale to bardzo klasycznym sci-fi, ale filmik mocno się zestarzał, właściwie chyba nigdy za dobrze przyjmowany to nie był.
Wiadomość scalona: [time]Styczeń 02, 2011, 10:19:22 am[/time]Odnośnie sylwestra - autobus jechał 3 godziny (60 KILOMETRÓW) i byłem w Toruniu o 21, zmęczony, zjebany, z bolącą głową i ledwo idąc z dworca zahaczyłem o całodobowy po piwka. W mieszkaniu zjadłem coś i wypiłem jedno, a potem wpadłem na genialny pomysł: położę się na godzinkę i wyjdę na Mostową (do znajomych) około 23. Obudziły mnie dziwne huki, było ich dużo i głośne, ale spałem dalej, przecież nie leżę jeszcze 10 minut. Gdy obudziłem się, była 4 nad ranem. Zajebisty sylwester, nic nie żałuję.