Gdyby tak chciano oceniać gry z segmentu mordobicia, to absolutnie żadna, nie licząc International Karate, oraz VF2 (arcade), ni mogły by dostać odpowiednio sysokiej oceny.
Wszędzie babole się znajdują, a balans jest równie rozsądny, jak wypowiedzi polityków. Twin piston Diabła, wespół z kolankami Bruce'a. Akcja d+1, a następnie FC, D/F+2_WS+2 od T.O. Potrójny SS od Beak'a, ściana (i doprowadzanie doń) od Fury, trzy płaskie Kazamy .... Vioala, od T3 - T5 mamy wręcz drwinę z wyważenia. A w DoA, MK, SC jest niby inaczej?
Dlaczego więc SF IV miałby być od tego wolny.
Wystarczy przyrównać tiera tierów, szefa szefów Setha do takiej Chun Li. Jasne, SSF IV coś tam zmieni w tej materii, ale tak jak DR z T5. Jednego osłabią, coś tam stonują, a drugi nagle wskoczy na czarna stronę mocy. Jednak nie wydaje mi się za stosowne wdrążyć to do argumentacji. Tak będzie z T6, a powiedz ile z grających osób będzie znało choć 1/4 customów danej postaci, oraz będzie w stanie podać dokładnie , co do klatki recovery time danego zagrania.... No właśnie. Chodzi o zabawę, a to , że na pewnym poziomie, coś tam nie gra.... cóż, tak jest od CoD do WoW.