Wielu graczy psioczy na reedycje growe, zupełnie zapominając, iż od lat ta sfera dotyka także filmów, książek tudzież komiksów.
Za łebka kupowałem takie serie jak: Spider-Man, Lobo, G.I. Joe, Transformers, Thorgal, Spawn, Wild Cat, X-men....
Ostatnio nawet w szafie rzuciła mi się okładka, na której Carnage walczy z Venomen (94r. - taki tam, wspomnień czar).
Aktualnie wzbogacam różne kolekcje o poszczególne tomy. Niestety cykl wydawniczy powoduje, że w miesiącu raz kupię kilka(naście) egzemplarzy, innym razem zaledwie jeden komiks danego wydawnictwa. Na Asteriksa nie żałowałem i przygarnąłem jednorazowo wszystkie wydane części. Zapowiadają opady, będzie co czytać w domu.
Ale nawet jeżeli nie interesujecie się zbytnio taką formą opowiadania historii, to i tak gorąco zachęcam do poświecenia czasu i pieniędzy na Batman: Śmierć Rodziny. Coś wręcz niebywałego.
Pewien szaleniec zdarł skórę z twarzy Dżokera, co pięknie ukazuje podwójna, kapitalna okładka (bazowo widnieje nań słynny klaun z oskórowaną twarzą, a na to naniesiona jest kolejna wersja - upiększająca, heh). Ulubieniec Gacka wraca po jakimś czasie i przygotowuje mu pewną niespodziankę, bezceremonialnie obchodząc się przy tym z różnymi osobami (motyw z kanibalizmem żywcem przeniesiony z SinCity). To co ów jegomość wyprawia i w jakim stylu, powoduje, że czytający aż z zaskakującą lubością chłonie poszczególne strony. Mrocznie, brutalnie, dosadnie. Historia jest ciekawa i z miejsca wybrałbym się do kina na ekranizację całości, która miałaby realną szanse przebić zero-jedynkową trylogię wydaną na poprzednią generację, a także wybornego "Mrocznego Rycerza".