Jako kontra dodam, że jak sprzedawałem w ostatnim roku dwa auta (prywatnie) od razu było widać, że mamy rynek podaży, a nie popytu
Cuda, jakie wymyślali potencjalni kupujący spowodowały, że miałem w pewnym momencie totalną wyjebkę, życzyłem owocnych poszukiwań przez następne pół roku, ale niestety przy takim podejściu fury się nie sprzeda. Nagminnie kręcone liczniki biorą się również z mentalności (sam nie kręciłem, a może powinienem po tym, jak niektórzy oczekiwali przebiegu na poziomie 100 tys. w dziesięcioletnim samochodzie). Wniosek: najbardziej popłaca ograniczona uczciwość, tj. drobnostki przemilczeć, odpowiadać konkretnie na pytania, nie uzewnętrzniać się, chyba, że trafi się na jakiegoś entuzjastę, z którym można realnie pogadać o stanie pojazdu.
A jeśli chodzi o zakup - nic na siłę, oczywiście nie wiem, jak to w przypadku motocykli, ale zawsze szukałem w promieniu max 50 km, aby ustrzec się sytuacji, jak w przypadku szwagra Szymka, albo już na grubo za zachodnią granicą, i to głęboko, bo te kilkadziesiąt kilometrów przy naszej granicy wały na kupujących u Turka nie mniejsze, niż w PL.