Stachursky - jedyne "rimember de tajms" to poczucie zażenowania i zaorać. Największy hit grubego na ściśniętym gardle po tygodniowym przeziębieniu będący coverem zagranicznej piosenki. I jeszcze jeździł z nią po festiwalach, jak mistrzowie podróbek zagranicznych piosenek bez przyznawania się, że to podróbki, jakaś budka z piwem, czy jakoś tam, ale ci przynajmniej mieli kilka swoich utworów wrośniętych w mit peerelu.
Był taki czas, że zestawiali go obok Skaldów na występach, aż było mi smutno, tak szkalować i znieważyć zespół