Nie wiem, co doradzić, ale metodą eliminacji odradzam wszelakie hp. Mam model 5520.
Myślałem, że na tuszach rozbitych na poszczególne barwy wyjdzie taniej (w końcu jeden kolor to jakieś 35 zł, a nie pełna stówa za oryginał), więcej, lepiej. Guess what? Gówno prawda.
1. Niska wydajność.
2. Jeżeli braknie któregokolwiek koloru nic nie wydrukujesz. NAWET TEKSTU, który powinien korzystać tylko z czarnego pojemnika z tuszem. Z każdą wysuniętą kartką z jednym kolorem forumowej czcionki modlę się, aby nie brakło żółtego. Logiczne. Mocno.
3. Zabawa w zamienniki, napełnianie tuszem = zabawa w rosyjską ruletkę i wysokie prawdopodobieństwo zjebania chipa, pojemnika, głowicy drukującej, a sama drukarka w przypływie zrozumienia i życzliwości za niechybny gwałt na jej wnętrznościach, ukazuje na ekraniku animowaną grafikę środkowego palca powoli wsuwającego się w zakończenie jelita grubego.
A już największy ch
uj do dupy, to wyniesione z yt informacje o resetowaniu pojemnika krzyczącego o wymianę, gdzie wystarczy zrobić tak niezwykle prostą saperską czynność wyjęcia chipa, zamówienia nowego i włożenia go w miejsce poprzednika (bez tego m.in. nie wykonamy ponownego napełnienia cudownej sakwy na płyn bogów).
Dzięki temu m.in. nagle okazuje się, że stary pojemnik nie był pusty i magicznie można dalej wydrukować kilkadziesiąt stron. Za tę politykę, fakt, że te kur
wy wychodzą tak drogie w eksploatacji (1 gram Unobtainium z Avatara wychodzi taniej, niż 1 ml alchemicznej substancji tak łaskawie formującej litery na chamskim papierze za 10 zł o konsystencji nieco gęstszej, niż najbardziej upodlona srajtaśma dla statystycznie zamożnego polskiego emeryta) oraz prędkość skanowania i kopiowania równą formowaniu się skał z ciekłej magmy w okresie zanim na Ziemi pojawiło się życie, bardzo nie polecam, nawet przy ciekawych opcjach dodatkowych i wi-fi.
Dziękuję za uwagę.