Recenzja CDA
http://www.cdaction.pl/artykul-30531/dmc-devil-may-cry---recenzja.html
Recenzja gram.pl
http://www.gram.pl/artykul/2013/01/14/dmc-devil-may-cry-recenzja.shtml
Mam wrażenie, że nowy DMC widziany z boku wydaje się kijowy, a gdy się samemu zagra, to zaczyna do siebie przekonywać gracza.
Ja z kolei mam wrażenie, że te wszystkie recenzje są pisane z punktu widzenia niedzielnego gracza dla niedzielnych graczy. Parę już przeczytałem i recenzentom często umyka takie coś, że były style, a ich nie ma, że gra jest wolniejsza, że gra nie ma klatek, że więcej samograja tu. A jak już coś o tym wspomną to strasznie łatwo przechodzą nad tym do porządku dziennego. A w końcu to slasher, kolejna część gry, która zdefiniowała gatunek, w której powinno być wszystkiego więcej i lepiej. Często za to chwalą np. wyładowaniem gry elementami platformowymi (slashera
) Na takim Poly zwykłe ,,szaraki", którzy w to już grali, wyłapują znacznie więcej mankamentów niż recenzent, dla którego DmC wydaje się kolejną gierką, która czekała w kolejce do ukończenia, aby napisać reckę. Przykładowo kilka opinii:
Nie wiem czemu, ale odnoszę wrażenie że wszyscy recenzenci dostali listę o czym mogą a o czym nie mogą napisać...
Praktycznie każdy tekst wychwala to samo, lub nie wspomina o tym co mówią gracze i recenzenci z mniejszych serwisów.
Osobiście czuję się oszukany i moja wersja poleciała na allegro. Kolega który chciał kupić nowe DmC po zobaczeniu u mnie stwierdził że teraz już nie kupi.
Gra jest banalna, praktycznie zero wyzwania, dopiero na "Dante must Die" jest jakieś wyzwanie, szkoda że sztuczne - więcej mobów, mają więcej energii ale nadal są ospali. System walki to żart, momentami to jest poziom chodzonych bijatyk z automatów gdzie było kilka ciosów na krzyż. Do tego ten design poziomów, praktycznie tylko kilka lokacji jest warte uwagi - reszta to puste, nudne rury. Elementy zręcznościowe są nieciekawe, za którymś razem jak musiałem "latać" po tych ringach miałem dość...
Żeby nie było że mam niechęć do tej gry lub żyję wspomnieniami - odpaliłem DMC3 w wersji HD. Nie ma porównania.
Bardzo dobra recenzja jednak nie do końca się z nią zgadzam.
Po całym zamieszaniu w którym Ninja Theory i Capcom pluli w twarz fanów ciężko było mi patrzeć na DmC łaskawym okiem. Każdy kto źle wypowiada się na temat tej produkcji na CapcomUnity dostawał bana. Tameem Antoniades na forum odpowiedział: I don't care about the fan reaction. Jak świadczy to o podejściu do klienta ? Jakiego produktu możemy się spodziewać ? Osobiście do gry mam kilka zarzutów :
- złamany system stylu który nie spada, nagradza zapętlanie silnych ataków tak długo jak nie zostaniemy trafieni. SSS możemy osiągnąć po wykonaniu jednego uniku i wyprowadzeniu kontry, nie na tym polega Devil May Cry.
- jump cancel który nagle zdobył uznanie autorów, wspaniale że ten system został ponownie zaimplementowany, dlaczego jednak zrobiono to tak nieudolnie ? Animacje ataków nawet nie dosięgają przeciwnik a my i tak odbijamy się od niego w nieskończoność nie tracąc wysokości podczas combo
- broń palna jest bezużyteczna zastrzelenie kogoś zabiera wieczność
- gdzie ten rewolucyjny system walki ? Przecież to Heavenly Sword z dodaną opcją walki w powietrzu
- dlaczego zabrano Lock - on ? Namierzanie było od zawsze w serii, pozwalało na rozszerzenie palety ruchów jak i na większą mobilność, likwidowało też wiele problemów z kamerą które w nowym DmC są nagminne
- dlaczego usunięto style walki ? Kto zdecydował się na taki krok w tył ? W jaki sposób mam korzystać z tego cudownego i jak zapewniają twórcy, rewolucyjnego, systemu walki skoro bronie nie posiadają balansu ? O pistoletach już wspomniałem, ale jak sukcesywne jest używanie tych powiedzmy "czerwonych" broni. Czy to topór, czy później nawet rękawice. Aquila swoją drogą jest zbyt mocna, jest zbyt szybka w porównaniu do przeciwników którzy stoją i czekają na śmierć
- DmC jest znacznie lepsze jeżeli ... nie wykorzystujemy zbyt mocno zaimplementowanego systemu walki, im bardziej silimy się na ciekawsze kombinacje i wykorzystujemy jump cancel zaczynamy się irytować, gra w późniejszych etapach wrzuca nam mnóstwo przeciwników którzy reagują tylko na specyficzne bronie skutecznie zwężając potencjał gracza który musi ograniczyć się do kilku ataków jednej poszczególnej broni aby zniszczyć oponenta
-dialogi które po prostu ranią uszy, Vergil chwalący się większym penisem niż Dante;
Kat która zwiedza miejsca podczas out of body experience albo Mundus który chce kontrolować świat poprzez dług publiczny. Niesamowite. Jeszcze ta groteska i tania wulgarność wymieszana z pseudo-humorem bohatera. Otwierająca sekwencja kiedy Dante przebiera się w swojej przyczepie sugeruje że możemy spodziewać się chociaż odrobiny humoru ze starych odsłon, nic bardziej mylnego. Niczym wieśniak Dante obrzuca potwora wyzwiskami. Swoją drogą wspomnianego potwora nie możemy zranić dopóki Kat nie rzuci w niego butelką z benzyną... no fantastycznie, serio. Pół demon pół anioł nie może zabić demona póki ten nie dostanie butelką w ryj.
Trzeba przyznać, artystycznie gra urywa jajka. Niestety co z tego że miasto nas atakuje skoro nie stwarza zagrożenia, czasami możemy sobie postać w miejscu i iść na kawę mimo tego że Kat krzyczy abyśmy uciekali. DmC jest ładne ( tylko na x360 i PC bo wersja Ps3 zawiesza konsolę i gubi klatki, unreal engine <3 )
i całkiem przystępne. To dobry slasher ale fatalne Devil May Cry.
Po pierwsze, gra śmiga w 30 fps-ach (a i tak potrafi chrupnąć), tak dla przypomnienia stare Devile robiły to w 60. Może jestem zbytnim fanboyem, ale robi mi to znaczną różnicę. Do tego grafika wcale tego nie usprawiedliwia, bo poza ładnym otoczeniem nie błyszczy w żadnym momencie.
Po drugie, speciale Dantego są żywo zerżnięte z tych których używał Nero w DMC 4.
Nie wiem jeszcze jak się ma sprawa z wszystkimi bossami, ale po kilku pierwszych jestem zdecydowanie zawiedziony - do tego, co się odwalało w DMC3 nie mają zwyczajnie startu i są o wiele bardziej schematyczni jeśli chodzi o ataki (pierwszy z nich wykonuje bodaj cztery czynności na krzyż - really?).
Aha, nie wiem, kto wpadł na idiotyczny pomysł jump cancellów, ale sprzedałbym mu solidnego buta na pysk w ramach podziękowania. Podobnie jak za wyrzucenie z serii hard locka.
Żeby jeszcze kopnąć leżącego powiem, że fabularnie gra ssie - i nie zrozumcie mnie źle, stare DMC to była też kompletna płastuga fabularna, ale tam twórcy bawili się konwencją, oferując graczom coś z metaforycznym jajem i japońskim odlotem. Tutaj dostajemy gimnazjalny miszmasz o złej korporacji i niewybrednym dzieciaku, którego najcelniejszą ripostą jest środkowy palec albo błyskotliwy tekst o większym przyrodzeniu. Bo pewnie, jeśli mi czegoś brakowało w tej serii to na pewno był to niemal hipsterki posmak całego wątku.
A tak na mniej emocjonalnie:
Gra wygląda jak kopia Heavenly Sword w punkowych klimatach - czyli jest dobra, ale podpięcie ją pod DmC to zabieg czysto marketingowy żeby tak dla odmiany się sprzedała dzięki marce (chociaż z pierwszych doniesień wynika, że i tak się nie sprzedaje) - a mnie to irytuje, bo dorobek serii został brutalnie skopany pod wieloma względami. Jest to zwyczajnie dobra gra, która nie ma kompletnego startu do takiej jedynki czy trójki - innymi słowy, w życiu nie wlepiłbym jej nic więcej jak solidne 7+.
W tych opiniach ludzie zwracają uwagę na znacznie więcej rzeczy ważnych przy ocenie slashera.
Swoją drogą brawa dla recenzenta Poly za szukanie realizmu w umownej i często jajowatej serii z potworkami, demonami, itd
Niech lepiej nie bierze się za recenzję Risinga.
Edit:
Pogrubione w spoilerze -- bardzo ciekawa uwaga.