Co was ostatnio zażenowało?

[Leszke]

bez przesady, byłem na meczu i z małej chmury duży deszcz.

Jaki kibol!!! Pewnie stadion Cracovii też niesłusznie był zamkniety po tych wielkich rasistowskoantysemickich burdach po derby krakowa?
Kibolstwo sie szerzy rujnując ład i pożądek tuskolandu. Wiecie ile to milionów na obstawe takiego meczu idzie? Dużo idzie a biedny milicjant za 3 tysie musi walczyć o swoje życie otoczony bandą chuliganów, wyrostków, rasistów i patriotów(czyt. żuli, smieci i meneli) a przecież mógłby robic co innego. Mógłby siedzieć w krzakach i wręcząć mandaty aby żyło sie lepiej. WSZYSTKIM!!
A i nie idzcie na referendum w warszawie bo to takie mało demokratyczne, czym was bedzie mniej tym bardziej prawdopodobne ze referendum bedzie nieważne   "Demokracja zawsze sie obroni"

[Master_666]

Chcąc poszukać jakiś nowych smaków w Krakowie i ciekawych restauracji wszedłem na stronę gastronauci.pl i to jest po prostu żenada

Tam chyba piszą jakies magdy gessler czy inni tego typu malkontenci Od jakiś tanich chinczyków, gdzie danie główne z piciem kosztuje 17zł oczekują podłogi z marmuru, włoskich mebli i zastawy z terakoty Śmiech na sali. Strona totalnie do dupy i nie pokazująca niczego, jak wiele knajp odwiedziłem w krk i teraz czytam opinie o nich to aż chciałbym niektórym przypierdolić. Takie typowe polaczkowe myślenie "zapłaciłem 13zł za kurczaka, a pani zamiast mi podziekowac i podetrzec jeszcze dupę to nic nie powiedziała. Jak zwykle daje 1zł napiwku tak teraz nie dałem. Nie polecam.". Albo jakieś droższe restauracje to tez, pewnie w większosci nawet nie wiedzą co zamówili a potem narzekają, bo im nie smakowało i wolą schabowego w domu z tkanką łączną wpie**alać .

Strona gówno warta, a myślałem, że się dowiem gdzie dobrze zjeść... Niestety na stronę wchodzą tylko zgredy co chcą ponarzekać, bo im coś nie smakowało, a dobrych recenzji ze świecą szukać.

[Kert]

Dobrze zjeść, czy się polansować i zaimponować kobiecie? Bo dobrze zjeść to można w barze z ruskimi pierogami i za 15 zyla właśnie, a wylansować na finezyjnie ułożony groszek w wielkim talerzu u Piotra "jebać władze miasta" Gesslera w Hotelu Francuskim, gdzie podryw zakończony śniadaniem gwarantowany.

[Master_666]

Piotra "je**ć władze miasta" Gesslera

Normalnie jakbym pudla czytał. 


Dobrze zjeść - po prostu - smacznie. Piergo ruskie odpadają - nie lubię takich domowych obiadów. Nigdy mi się nie chce robić samemu obiadu i praktycznie większość czasu jadam na mieście, dlatego chciałem poszukac czegoś nowego od już oklepanych mi restauracji, w jakiś normalnych cenach 16-30zł drugie danie.

Zaimponować kobiecie jakbym chciał to na pewno nie brałbym pierwszej lepszej knajpy ze strony. Wcześniej sam musiałbym coś tam zjeść i sprawdzić.

[Kert]

Przecież domowe obiady > jedzenie na mieście. Każdy, kto nie mieszka już z mamą i raz na jakiś czas ma okazję zasmakować takiego weekendowego smakołyka, potwierdzi to samo. I nie wiem kur**, ile musiałbym zarabiać, żeby stołować się cały miesiąc na mieście. Albo inaczej - to przecież nieracjonalne marnotrawienie kasy, ale widzę, że sprawa dotyczy Ciebie, więc stwierdzenie jest czysto retoryczne.

[Master_666]

Przecież domowe obiady > jedzenie na mieście. Każdy, kto nie mieszka już z mamą i raz na jakiś czas ma okazję zasmakować takiego weekendowego smakołyka, potwierdzi to samo.

No ja właśnie tak mam, że na weekendy sobie jeżdżę do domu i wcale nie wspominam uroczo domowych smakołyków Domowe jedzenie najzwyczajniej smakuje mi gorzej... No chyba, że jakieś bary mleczne, no to wtedy to tam faktycznie wszystko smakuje tragicznie w większości (oprócz pierogów, bo je to ciężko zepsuć).

Chyba, zę moja mama po prostu nie umie gotować

I nie wiem kur**, ile musiałbym zarabiać, żeby stołować się cały miesiąc na mieście. Albo inaczej - to przecież nieracjonalne marnotrawienie kasy, ale widzę, że sprawa dotyczy Ciebie, więc stwierdzenie jest czysto retoryczne.

Bez przesady. ~20zł/dzień na obiad w sphinxie/chinolu/haczapuri na promocji studenckiej to raczej nie jest specjalnie duża kwota.

[Kert]

Chyba, zę moja mama po prostu nie umie gotować

Albo masz już przeżarte kubki smakowe od jedzenia na mieście, albo rzeczywiście coś jest na rzeczy

[Leszke]

Obstawiam, ze ma podobnie wyrafinowany gust jak i smak

[lupinator]

oprócz pierogów, bo je to ciężko zepsuć

To zrób sam jakieś dobre pierogi 

[svonston]

Dla Mastera ponad 450 zł miesięcznie na same obiady na mieście to nieduża kwota. ;- /

[Master_666]

Ludzie tutaj kupują gierki na premierę po 200zł (a niektórzy to nawet jakieś edycje specjalne z nieprzydatnymi bzdetami, które będą się kurzyć za 500zł) dwa, trzy razy w miesiacu, a na obiad skąpią.

Ja sobie kupuje te same gierki za 60zł po pół roku i jest gites.

[svonston]

Ty kupiłeś miskę za 200 zł zamiast za 15, a wypominasz komuś, że ktoś kupił grę na premierę za 200 zł (i ma możliwość jej sprzedaży ze stratą jakiś 15%)?

[Master_666]

Ty kupiłeś miskę za 200 zł zamiast za 15, a wypominasz komuś, że ktoś kupił grę na premierę za 200 zł (i ma możliwość jej sprzedaży ze stratą jakiś 15%)?

Mówię o osobach co lubię kolekcjonować gierki.

[svonston]

No to jest wtedy jakieś hobby, pasja. Równie dobrze można kolekcjonować znaczki czy samochody. Przepłacanie za jedzenie na mieście czy miski (CHYBA, ŻE TO TWOJE HOBBY) ciężko porównać do kolekcjonerstwa.

[Gerro31]

No to jest wtedy jakieś hobby, pasja. Równie dobrze można kolekcjonować znaczki czy samochody. Przepłacanie za jedzenie na mieście czy miski (CHYBA, ŻE TO TWOJE HOBBY) ciężko porównać do kolekcjonerstwa.

Nie zgadam się. Co to za hobby, które nie polega na jakimkolwiek rozwijaniu się, tylko wypieprzaniu kasy na leżące na półkach kawałki plastiku? Wolałbym za te pieniądze jeść droższe obiady, choć najbardziej to bym wolał zachować te pieniądze na coś innego.

[svonston]

To co w takim razie polega na jakimkolwiek rozwijaniu się?

[Master_666]

No to jest wtedy jakieś hobby, pasja. Równie dobrze można kolekcjonować znaczki czy samochody. Przepłacanie za jedzenie na mieście czy miski (CHYBA, ŻE TO TWOJE HOBBY) ciężko porównać do kolekcjonerstwa.

Uwielbiam sushi (zanim to stało się modne haha) i lubię je robić - wiec tak, można nazwać to moim hobby

A jedzenie na mieście wynika z mojego lenistwa i tego, że jak chyba każdy, lubie dobrze zjeśc i tak jak nie zrobisz samemu tak zajebistej panierki do kurczaka jak w KFC, tak i nie zrobisz w domu bez różnych kuchennych gadżetów zajebistej polędwicy grilowanej.

[Master_666]

No to jest wtedy jakieś hobby, pasja. Równie dobrze można kolekcjonować znaczki czy samochody. Przepłacanie za jedzenie na mieście czy miski (CHYBA, ŻE TO TWOJE HOBBY) ciężko porównać do kolekcjonerstwa.

Nie zgadam się. Co to za hobby, które nie polega na jakimkolwiek rozwijaniu się, tylko wypieprzaniu kasy na leżące na półkach kawałki plastiku? Wolałbym za te pieniądze jeść droższe obiady, choć najbardziej to bym wolał zachować te pieniądze na coś innego.

Trochę dziwne stwierdzenie, bo tak samo słuchanie muzyki i ogladanie filmów nie można nazwać hobbym. Od biedy czytanie ksiażek też nie rozwija (jak ktoś czyta jakieś hary potery, zmierzchy, odcienie szarości greja).

Wiadomo to są hobby najmniej ambitne, a do ambitniejszych naleza może jakieś zawodowe uprawianie sportu, granie na instrumentach, gotowanie ( ) itp.

[Gerro31]

To co w takim razie polega na jakimkolwiek rozwijaniu się?

Bieganie, siłownia, jakiekolwiek sporty, kultura (filmy, gry i inne, ale w sensie aktywności, a nie polegiwania na półce), sklejanie modeli z zapałek i inne.

Trochę dziwne stwierdzenie, bo tak samo słuchanie muzyki i ogladanie filmów nie można nazwać hobbym. Od biedy czytanie ksiażek też nie rozwija (jak ktoś czyta jakieś hary potery, zmierzchy, odcienie szarości greja).

Wiadomo to są hobby najmniej ambitne, a do ambitniejszych naleza może jakieś zawodowe uprawianie sportu, granie na instrumentach, gotowanie ( ) itp

Wg mnie: zbieranie badziewia = niehobby; samo granie w badziewie = hobby, a dobry obiad > badziewie na półce.

[svonston]

I dlaczego granie w gierki rozwija, a kolekcjonowanie i majsterkowanie przy samochodzie nie? O_ o

[Gerro31]

I dlaczego granie w gierki rozwija, a kolekcjonowanie i majsterkowanie przy samochodzie nie? O_ o

Majsterkowanie przy aucie tak, jeżdżenie codziennie po nowy samochód do Lambo- nie. Naprawdę nie widzisz różnicy?

[svonston]

Nie. Nie wiem w jaki sposób może rozwijać granie w Simsy. Serio.

[Jacek84]

W znikomy, jak w większość gier.

[Gerro31]

W taki sam, jak siedzenie w garażu na fotelu i patrzenie na samochód, tylko że przy okazji dostarcza rozrywki, ma jakieś poczucie wyzwania (zależy zresztą od tego, jak grasz) i nie jest takim spektakularnym wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Zresztą Simsy to nie jest najlepszy przykład.

[svonston]

Jeżdżenie od salonu do salonu i kupowanie kolejnych samochodów też nie.

[Lem++]

 

[Ryo]

Przyznaj się lepiej, że byś jej rozwiązał zadanko z niemca.

[svonston]

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14781576,Prof__Hartman__Jestem_etycznie_zszokowany_widokiem.html#MT

kur**, a całe kurczaki już nikomu nie przeszkadzają. Świat stanął na chuju i tańczy breaka.

[Lem++]

Przyznaj się lepiej, że byś jej rozwiązał zadanko z niemca.

Sie ist nicht mein Typ.

[Master_666]

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14781576,Prof__Hartman__Jestem_etycznie_zszokowany_widokiem.html#MT

Ja jebię =/ Zawsze lubiłem makro bo różne ciekawe rzeczy czasem się zdarzały, a teraz ni chu** całego prosiaka się nie kupi tylko będize trzeba z Cancerem się umawiać.

[Leszke]

Widać, że żydostwo rządzi w tym kraju.

[Master_666]

Że też ludzie to takie miękkie pipki, że martwy prosiak ich obrzydza.

[Leszke]

Ale pieczona w całości kaczka już nie. Przypadek?
Kto nie je wieprzowiny?
Wszystko jasne.

[svonston]

Mówisz, że ciapaci u nas rządzą?

[Master_666]

Mówisz, że ciapaci u nas rządzą?

Raczej chodziło o żydów. Oni też nie jedzą wieprzowiny.

[Iras]

http://wiadomosci.onet.pl/warszawa/sa-wyniki-badan-cieczy-ktora-oblano-wojewodzkiego/5fcng



I na ch** ta szopka?

[lupinator]

A skąd miał wiedzieć czym go oblali?

[svonston]

Kupa Wojewódzki

[Iras]

Nie wiem skąd wiedział, ale wiedział.

elegancko zamaskowany i ewidentnie pozbawiony poczucia humoru mężczyzna, zaatakował mnie niezidentyfikowanym płynem żrącym o brunatnej barwie, co jest dosyć symptomatyczne.

Gówno wiedział.

Zresztą je**e ustawką na kilometr.

[Gerro31]

Jakbyś był znany i dostał czymś po twarzy, to też byś srał w majtki, że to może być niebezpieczne.