Ku**a ręce opadają jak ludzie czasem jeżdżą. Zrobiliśmy sobie z ziomkiem wycieczkę na dwa motocykle na tamę. Prawie 300km zrobiliśmy i wracając 5km przed domem babka centralnie wyprzedzała na czołówkę ze mną. Dobrze, że kierowca BMW, którego wyprzedzała ogarnął i zrobił jej miejsce, więc zmieściła się między mnie a jego. Wku***łem się strasznie bo jeszcze mi piz** ręką wymachiwała. Nawróciłem i pojechałem za nią pod sam dom, bo oczywiście udawała, że nie widzi, że jadę za nią. Jakaś bogolka, bo chata wyje**na, otwiera zdalnie bramę i chce wjechać na podwórko. Zajechałem jej drogę, bo przecież by uciekła i pytam czy dzwonimy na policję, bo widocznie albo nie ma prawa jazdy albo nie powinna go już mieć. A ona "niech sobie pan dzwoni". Pocisnąłem głupią pindę, wyjmuję telefon, a ona nagle "przepraszam Pana, naprawdę przepraszam". Zdziwiłem się co nagle taka zmiana nastawienia, ale patrze a tu koleś z BMW, którego wyprzedzała na trzeciego, pojechał za mną bo widział, że się wróciłem za tą durną babą. Wyszedł z auta i z daleka mówi "dzwoń Pan, ja poświadczę co widziałem, bo to kur** przechodzi pojęcie". Babka się nagle skruszyła, więc wytłumaczyłem jej na spokojnie żeby tak nie jeździła bo w końcu kogoś zabije. Przeprosiła raz jeszcze i wjechała na podwórko. W sumie jakbym jechał autem to nie dałbym rady ego uniknąć. Chociaż może auto by zauważyła, bo widocznie motocykl jest zbyt mały dla niej.