Wracając do tematu.
1. Nie wierzę w żadną istniejącą religię (żadna nie wydaje mi się znacznie lepsza od innych, dlatego powstrzymuję się z wyborem).
2. Nie wierzę w wiarę w Boga (nie wierzę, aby wiara w bliżej nieokreślony absolut miała jakiekolwiek znaczenie).
3. Nie wierzę w istnienie duszy/życia po śmierci (uważam, że człowiek jako byt biologiczny, który wyewoluował na przestrzeni milionów lat nie odznacza się żadną ponadmaterialną substancją).
4. Nie wierzę w istnienie Boga (a przynajmniej nie w istnienie czystej abstrakcji podniesionej do nieskończoności, której atrybuty wydają się wewnętrznie sprzeczne).
Właściwie to nie zaprzeczam jednogłośnie istnienia duszy czy Boga/bogów. Może są (słowo "istnieją" narzuca zbytnie ograniczenia) jakieś niepojmowalne naszym rozumem byty ostateczne, czy nawet jeden nadbyt (jakiś pan świata). Ciężko stwierdzić. Pozostaje to poza granicą mojej wiedzy, a jeszcze nigdy nie spotkałem się z niczym, co mogłoby owo "bycie" potwierdzać, czy jednogłośnie mu zaprzeczać. Uważam jednak, że nawet jeśli coś takiego istnieje, to:
- albo kompletnie się nami nie interesuje (ewentualnie przygląda się nam tak, jak my badamy owady);
- ma pewne kryteria wyboru, które jednak nam nie są znane, a więc mogą być zupełnie dowolne i nasze religijne systemy oparte na wartościach i nagrodach są bezpodstawne;
- każdy dostaje szansę wiecznego życia (jakkolwiek ono ma wyglądać).
Kiedyś byłem katolikiem, później przez jakiś czas agnostykiem, a obecnie jestem ateistą (nie wierzę, bo nie widzę sensu wierzyć).
BTW: Również jestem przeciwny aborcji zdrowych płodów, choć nie mam w tej sprawie jakiegoś bardzo wyrobionego zdania. Uważam, że nie powinno się przerywać ciąży, jeśli nie ma co do tego mocnych podstaw, bo każdy płód jest potencjalnie człowiekiem.