Howdy ho.
W ubiegłym roku wraz z wybranką mojego serca udaliśmy się do USA na 3 tygodniowy urlop, który możemy śmiało uznać za podróż życia.
Odwiedziliśmy kilka miast (m.in. NY, Las Vegas, San Francisco, Los Angeles), zwiedzaliśmy Parki Narodowe (Zion, Yosemite, Arches i kilka innych), stołowaliśmy się w wielu znanych miejscach, obejrzeliśmy sztukę na Broadwayu i zaliczyliśmy mecz NBA oraz baseballu. Fantastycznie spędzony czas. Piękne wspomnienia.
Na powyższych zdjęciach kolejno Horseshoe Bend, czyli wschodni brzeg Wielkiego Kanionu oraz Grand Canyon, a zatem słynny Wielki Kanion.
Na żywo robią nieprawdopodobne wrażenie. Jako, że jesteśmy graczami, pomyśleliśmy z miejsca o RDR II.
General Sherman - sekwoja olbrzymia znana także jako sekwojadendron. To największe drzewo na świecie należące do tak zwanych mamutowców olbrzymich. Wysoki na 84 metry, średnica u podstawy wynosi jedenaście metrów, grubość niektórych gałęzi dochodzi do dwóch metrów, a jego wiek szacuje się na około 3tys. lat. Park Narodowy Sekwoi to drugi narodowy park w USA (pierwszym jest Yellowstone). Piękne, majestatyczne wręcz miejsce umiejscowione w południowej części pasma gór Sierra Nevada w Kalifornii.
Zwiedzaliśmy również studio Warner Bross, gdzie przewodnik przez kilkadziesiąt minut opowiadał różnorakie ciekawski odnośnie filmów i seriali.
Ogrom przeróżnych scenografii, pamiątek, sale dźwiękowe, pomieszczenia VR, miejsca w których nakręcono wiele kultowych scen (intro do
Przyjaciół, pomieszczenia z
Big Bang Theory). Rewelacja. Bilety nie należą do najtańszych (okolice 80$ od osoby), ale zdecydowanie warto odwiedzić.
Trzeba przyznać, że Las Vegas nocą imponuje. Niesamowite bogactwo kulturowe i przyjemne dla oczu widoki. Rzecz jasna odwiedziliśmy kasyno, gdzie mający tak na oko 114 lat kowboje mają do automatów podpięte karty płatnicze i naciskają kolejne przyciski raz po raz. Dodatkowo tam niemal wszyscy palą trawkę. Wychodzisz z hotelu do restauracji/kasyna i po drodze już jesteś zjarany.
Monument Valley na wyżynie Kolorado i nasz wypożyczony Buick, którym zrobiliśmy ponad 4300 km.
Dolina Yosemitte w środkowej Kalifornii i legendarny, mający ponad kilometr wysokości El Capitan. Oboje się wspinamy, więc sposobność ujrzenia El Cap. była elektryzująca.
Golden Gate Bridge - Most tonący we mgle, jak się o nim zwykło mawiać. Ikoniczne miejsce łączące San Francisco z hrabstwem Martin. Złote Wrota mają blisko 3km długości, a rocznie przejeżdża tędy 3.4 miliona aut.
Nowy Jork wręcz przytłacza swoim rozmachem oraz zróżnicowaniem. To bodaj najpopularniejsze miasto na ziemskim globie zamieszkuje ponad 8.4 miliona osób. NY jest tak ogromny, że dzieli się na kilka okręgów (m.in. słynny Manhattan, Queens, Brooklyn), a te z kolei posiadają własne, unikalne dzielnice odznaczające się niepowtarzalną stylistyką, charakterem oraz kulturą. Człowiek czuje się jakby grał w
Cyberpunk 2077.Najwyższy budynek kompleksu Rockefeller Center - GE Building. 70 pięter, 260 metrów.
Na jego dachu znajduje się słynny taras widokowy Top of the Rock, który zapewnia najpiękniejszą panoramę NY.
Zachód słońca, który tam obejrzeliśmy wyglądał imponująco.
Szama - ta wypada nie tyle przyzwoicie co bardzo dobrze. Stołowaliśmy się w różnych miejscach i zawsze było smacznie. Kawiarenki oferują wprost rewelacyjne bajgle ( i to niezależnie od miasta), serwowane porcje są godne i zdecydowanie zapewniają efekt sytości. Facet sobie poje, a kobieta ciężko ma typową porcję zjeść. Z ciekawostek, podobno za możliwość wystawienia znanej budki z hot dogami w centrum NY płaci się miastu ponad dwieście tys. dolarów rocznie.
Natomiast jeżeli chodzi o przedział cenowy jest różnie. Przedstawiona na zdjęciu kanapka pastrami w słynnym Kat'z to wydatek rzędu 30$ (kombo posiłek, podatek, napiwek). Kawałek pizzy w Beverly Hills to 8$, cała, duża pizza (Pizza Hut) w NY to nieco ponad dwadzieścia baksów. Bardzo smaczna pizza na obrzeżach miasta 14 zielonych. Zestaw składający się z 3ech hot dogów w Gray's Papaya plus napój (kapitalny w smaku) 14$. Obiad w restauracji okolice setki. U nas wychodziło to okolice 80$ na osobę za dzień.
Dodam jeszcze ciekawostkę odnośnie fast foodów. Byliśmy w Maku (porcje frytek znacznie większe niż u nas), Wendy's (niezłe), a także Dave's (smaczne, pikantne kurczaki). Tam mało kto je.
Wyobraźcie sobie, że w Polsce wchodzicie do McDonald's o 18tej i jest raptem kilka osób.
Natomiast, niezależnie od godziny, wszelakie kawiarenki, pomniejsze restauracje mają komplet.
I jeszcze jedna sprawa. Szalenie mało widziałem w USA otyłych osób. W Parkach Narodowych sprawa oczywista - mniej ludzi, głównie turyści (z czego z 40% z Japonii, więc wiadomo). Beverly Hills można było jeszcze tłumaczyć tym, że mieszkają tam zamożni, dbający o siebie fit maniacy i faktycznie, co rusz ktoś na joggingu, albo ze smoothie w dłoni, niemniej centrum SanFrancisco/NY i przez kilka dni spotykasz maks 3-4 osoby z nadwagą, aż zdumiewające - szczególnie po tym co człowiek zawsze słyszał o USA.
W segmencie growym byłem w USA ukontentowany. Odwiedziliśmy między innymi kilkupiętrowy salon Nintendo. Imponująca sprawa. Tyle dobra, setki zróżnicowanych gier, figurki, wystrój, wszytko to składało się na niesamowite doznanie growe. Podobnie było w Microsoft Experience Center, gdzie główną atrakcją była możliwość pograć w GODrizon siedząc w McLaren Senna (wrzucę to w temacie Forzy). Słowem - REWELACJA.
Natomiast co do samych cen gier. Standard. Eksy na Sony 69$. Nowości dziesięć baksów mniej. RDR II z 2018r. w GameSpot tyle samo (o promocjach raczej tam nie słyszano, ale też nowa gra kosztuje tyle co obiad na mieście dla dwóch osób).
Będąc w Los Angeles wręcz nie wypada nie odwiedzić kultowej Venice Beach. Przepiękny zachód słońca na kalifornijskiej plaży, nieopodal sieć butików, znana na całym świecie Muscle Beach gdzie lata temu ćwiczył sam Arnold. Piękna, malownicza okolica przywołująca wieczorami klimat rodem z GTA Vice City.
Odwiedziliśmy także najsłynniejsze więzienie na świecie - Alcatraz. Funkcjonowało w latach 1934 - 1963.r w następstwie zostało zamknięte z tytułu wysokich kosztów utrzymania. W cenie niespełna 80$ od osoby otrzymujemy możliwość kilkugodzinnego zwiedzana przybytku. Na czas pobytu otrzymujemy również tour guide, z którego dowiadujemy się wielu interesujących rzeczy.
Sztuka
Harry Potter and the Cursed Child przedstawiana na Brodwayu to coś niesamowitego. To w jaki sposób zostały niektóre efekty specjalne przedstawione wręcz zdumiewa widza.
Chinatown za dnia nie wywołuje efektu łał. Sprawa ma się zgoła inaczej nocą.
Na zakończenie kilka ujęć.