Mam kaca moralnego, bo sprzedałem ponad połowę swojej kolekcji gier (zostały tylko jakieś średniaki). Wystawiłem ogłoszenie o sprzedaży gier na lokalnym serwisie informacyjnym, ale nie spodziewałem się takiego odzewu. Koleś zadzwonił, że przyjedzie z dzieciakami coś wybrać. Myślałem, że ze 2, 3 gierki, a oni kupili kilkanaście.
Wystawiałem ogłoszenie, bo pomyślałem, że i tak nie gram w te wszystkie tytuły, które przeszedłem. Mimo to dziwnie się czuje po ich sprzedaży.
Z drugiej strony i tak nigdy nie dogoniłbym Sylvana.