Te psie pieniądze dla asystentów, później adiunktów, to też zależy jaki wydział. Mój kumpel robi na uczelni ze stopniem dr inż. i gdyby nie granty oraz zlecenia dla Katedry załatwiane przez obrotnego profesora, to byłoby cienko bardzo.
nie przeszkadzało mu to otworzyć szkoły rysunku.
Bo to jest dobry biz. Tytułem ciekawostki, słyszałem, jak to jest z tymi szkołami rysunku na polibudzie, np. jak chcesz się dostać na architekturę
Oczywiście wszystko w kategorii ploty. Jak chcesz zwiększyć swoje szanse na studiowanie tego kierunku, winieneś zapisać się z rocznym wyprzedzeniem do pracownika katedry na prywatne zajęcia za duży pieniądz. Prywatne trochę na wyrost, bo grupy liczą po kilka osób. Jak się starasz, dużo płacisz i liżesz odpowiednio rowa (znowu kasa), kolo może potem Cię "wprowadzić". Oczywiście nabiera się szlifu i zdobyta wiedza oraz umiejętności są nie do przecenienia, a prowadzący podobno ciśnie z tych zajęć taką kasę, że głowa mała.
Ogólnie szacun dla ludzi, którzy nie boją sie zaryzykować i otwierają jakiś swój biznes.
Miałeś taki, ale sam się wycofałeś