Eh, debata była beznadziejna.
Na najciekawsze pytania - czyli od babki z TV Biznes Polsat - żaden z nich nie odpowiadał merytorycznie. Kwaśniewski albo coś bredził (pierwsze pytanie), albo mówił "my wcześniej zrobiliśmy już dużo dobrego", a Kaczyński na to wystartował ze swoim "mamy najlepszy rząd, to najlepsze dwa lata w ciągu ostatnich 18 lat, jesteśmy the best, już zrobiliśmy najlepsze kroki itp itd". Czyli bzdura.
Dalej zresztą nie było lepiej. Prawie w każdym pytaniu Kwaśniewski udowadniał, że poprzednie rządy już zrobiły dużo dobrego, a obecny rząd jest do dupy, na to Kaczyński - że poprzednie rządy były do dupy (i NATO, Unię Europejską i inne mógłby ktokolwiek przeprowadzić a i tak by wyszły), natomiast ich jest da best (i oni by te wszystkie zmiany, które nastąpiły przez 18 lat, zrobili w 5 lat i jeszcze wyszłoby lepiej) a media są be i tworzą zły wizerunek rządu. Dodatkowo co rusz poruszany był temat Władysława Bartoszewskiego (i znowu: obie strony za każdym razem powtarzały to samo, tylko ubrane w inne słowa), Kaczyński przy każdej możliwej okazji pił do PZPR'owskiej przeszłości Kwaśniewskiego (stosując często swoje "oczywiste") i wmawiał "ciemnemu ludowi" swoje prawdy (o
oczywistej koalicji PO-LiD, o
oczywistym spadku przestępczości, o
oczywistym lepszym wizerunku Polski na arenie polityki międzynarodowej itp itd).
Jeżeli o mnie chodzi, to co najwyżej oznajmiłbym remis, na korzyść Kaczyńskiego - mimo wszystko był bardziej wygadany, bardziej złośliwy (momentami wręcz chamski), bardziej żmijowaty -- jest po prostu lepszym mówcą (akurat tego odmówić mu nie można).
Po za tym, organizacja była słaba. Zamiast dać się im wygadać (przynajmniej mogłaby być ciekawa wojna na riposty) było idiotyczne ograniczenie czasowe i program wg scenariusza. Dodatkowo każdy każdemu przerywał (Kaczyński Kwaśniewskiemu, Kwaśniewski Kaczyńskiemu, redaktorzy im obu) no i do tego dochodzi jeszcze debilna widownia, która co rusz klaskała, jakby byli na jakimś Jerry Springer Show
. No i ten ogólny chaos w pytaniach; tu szczególnie zarządziła Monika, której pytania wyglądały, jakby były napisane na poczekaniu (czy ona miała przy sobie otwartą książkę?) i która chciała zadać więcej pytań niż na to pozwalał regulamin.
Jedyne, co mi się podobało, to ciągłe mini-riposty samych redaktorów - czyli fakty ze świata polityki i finansów w innych krajach, które burzyły tezy wyprowadzane przez Kaczyńskiego i Kwaśniewskiego ("inne kraje uwierzyły w podatek liniowy i się wzbogaciły")..
Tak swoją drogą, naprawdę jestem ciekaw, jak będzie wyglądała sytuacja polityczna po wyborach.
Wygra PiS (większości, wbrew temu, co twierdzi Kaczyński, mieć raczej nie będą) - i z kim zawrze koalicję? Jedynym możliwym partnerem wydaje się PO (PSL też, ale oni będą mieli dużo mniej ludzi w sejmie), a oni chyba znowu nie będą tacy chętni do koalicji pod rządami PiS. Cała reszta (LPR, Samoobrona czy LiD) odpada.
Wygra PO -- co, koalicja z PiS (Kaczyński miałby się stać pomocnikiem "pomocnika"?); do LiD'u PO również nie ciągnie; znowu zostaje jedynie PSL (ci to są neutralni
) i tyle.
Aż mi się przypomniało hasło reklamowe z filmu Aliens vs Predator: "Ktokolwiek wygra, my przegramy"