Ehhh wiedziałem że tak będzie
"spece" z serwisu wymienili mi tylko płytę główną..no dobra, ważne że działa...a przynajmniej powinna
wróciłem z konsolą (tłukłem się jeb**ym autobusem z dobre 40min w jedną stronę..jak komunikacja miejska wkur**a), podłączam wszystko..myślę sobie: "ooo działa...dawno tego menu już nie widziałem" i jeszcze jest nadzieja że wszystko może być cacy....
sprawdzam połączenie sieciowe--uu nie wykrywa..ok czasem może się zdarzyć, może kabelek się wypiął z routera...
kabelek jednak był na swoim miejscu, restart konsoli...dupa..( w tym miejscu już przeczuwałem że to zbyt piękne żeby rzecz która wróciła z serwisu działała), myślę sobie..ch** może coś z kablem--jadę przez wi-fi....ustawiam połączenie..nie łapie....może router coś się spieprzył...ale net na kompie jest...
dobra robię update--najnowsza gra jaką mam....inFamous...reszta pożyczona...kur**...no dobra.. wkładam do czytnika. Pliczek ładnie skopiował się na dysk, wszystko się pięknie instaluje...aż do 71% gdzie wyjebało błąd..oczywiście gdzieś tam w podświadomości wiedziałem że się coś gdzieś pierdolnie i za chu** wacława pierwszego nie będzie tak pięknie jak miało być...restarcik...teraz nałogowo przy każdorazowym włączaniu wyjebuje błąd przy 66%...
całe te 30 dni mnie na to przygotowywało..na to że poczekam sobie jeszcze w ch** zanim znów usłyszę melodyjkę przy włączaniu, zanim porównam sobie trofea z trofeowymi dziwkami, zanim usłyszę głos kogoś z friend listy w słuchawce, zanim w ogóle pogram...
Tak...to był wielki post gracza...a teraz czeka jeszcze droga krzyżowa i na końcu mam nadzieję zbawienie w postaci nowej konsoli...bo moja wiara w naprawcze moce człowieka zeszła do zera..
Złość opada czuję teraz to "coś" w stylu tego dzieciaka co myślał że dostał Xboxa a w środku był sweter....
I to kur*a mać mnie wkurza, ta pustka...nie to że konsola nadal jest zjebana...tylko to że chu** z serwisu, z ubezpieczenia i w konsekwencji ci z Electro Worlda dali mi na dzieję że to może działać, że może być dobrze....
Rozmawiałem już wstępnie o kupnie nowej z matką..skwitowała to tylko: nie mam pieniędzy żeby teraz ci kupować...
A ja w myślach ze złością myślałem: jak byś nie jarała tyle tych pierdolonych papierosów na spółkę z ojcem to pewnie by cię było stać i to nie tylko na konsolę...
Rozumiem...nałóg...ale mój "nałóg" (choć obecnie by powiedział że to takie hobby zabierające troszkę za dużo czasu) nie niszczy płuc, nie zatruwa powietrza i pewnie jak by tak policzyć to wyszedł by taniej....w dodatku..jest badziej "ambitny"...