Jesteś pewien czy dobrze widzisz? Jak czytam różne źródła które sprawę opisują to żadne nie wspomina o RPG. Mówią wprost że idioci z apacha w szale zabijania pomylili RPG ze sprzetem fotograficznym i kamerą. Jak sam mówisz, samego RPG po ostrzale nie znaleźli.
Pewien nie jestem nawet po obejrzeniu tego filmu kilka razy. Nie znam się na obiektywach, ale widziałem rurę wielokrotnie, nosiłem ją kilka razy na poligon. Wymiary się zgadzają. Zauważ jednak, że załoga szalonego konia nie miała możliwości cofania nagrania i oglądania ko po kilka razy - tak jak my. Jeśli dodać do tego jednego z reporterów, który zza winka fotografował naziemny oddział - mogli go pomylić z partyzantem celującym z wyrzutni granatów. Granatnik mógł zostać zniszczony w czasie prowadzenia ostrzału. Są jeszcze foty z prowadzonego śledztwa w tej sprawie na których kolesie pozaznaczali kolesia który niósł tą domniemaną rurę, drugi miał ak, a trzeci niósł ten pocisk do rpg.
Jak nie mógł być, jak był? Namir Noor-Eldeen, fotograf reutersa. Tu jego biografia:
http://en.wikipedia.org/wiki/Namir_Noor-Eldeen
Aczkolwiek znał ryzyko z jakim wiąże się tra praca. Powinien jednak być bardziej rozważny - jeśli partyzanci rzeczywiście wcześniej atakowali wojska amerykańskie to sam się prosił o przypadkową kulę wysłaną przez amerykanów w odwecie. Na wojnie pewnie łatwo robi się fajne zdjecia i reportaże, ale zginąć też można. Tak jak operator kamery który dostał kulę od gunnera na hamwiku gdy zapragnął sobie klęknąć z kamerą na ramieniu wymierzoną w amerykański konwój.
Problemem jest to ze ci mordercy z apacha myślą dokładnie tak samo. Szukają tylko pretekstu ("all you have to do is pick up a weapon") żeby sobie pozabijać, robią to dla przyjemności, widać że zabijanie dzieci to ich hobby, robią to jakby grali na konsoli. Po morderstwie jarają sie swoim dziełem ("Oh yeah, look at this dead bastards") i komentują jakby grali w CoDa ("Nice"), potem cieszą się jak ich koledzy przejechali ciało jednej z ich ofiar. Wstyd mi że mój kraj stoi po stronie tych amerykańskich kurew, niczym sie nie różnią od arabskich terrorystów.
Łatwo tak sobie gadać, gdy się siedzi w domowym zaciszu przed laptopem i ogląda youtube. Jednak po kilku miesiącach czynnej służby na froncie zmieniłbyś zdanie. Jeśli o wrogu będziesz myślał jak o człowieku - oszalejesz, wypalisz się. Nawet nasi wojacy na wroga w afganistanie mówią "szuszwole". Znam także z opowieści mojego dawnego dowódcy drużyny, historię snajpera z PKW Irak, który każdego ustrzelonego wroga zaznaczał sobie na kolbie nożem. Wojna nie jest grzeczna jak na czterech pancernych - już bliższa wizja jest na "Generation Kill" - polecam obejrzeć.
A moim zdaniem...to nie wina całej Ameryki że ci dwaj (tak było ich dwóch!!) reporterzy i dzieci zgięli.
To wina tych debili z apache'a. Ja szkolony nie byłem ale i tak mógłbym powiedzieć że żadnego RPG nie widziałem, co najwyżej tego AK-47 który trzymał jedne z typków. Zresztą na TVN24 był wywiad z bodajże dowodzącym GROMu, mówił że ludzie w apache'u popełnili błąd i jest zakaz strzelania do osób niosących pomoc (tu przytoczył przykład że sam ratował terrorystę wioząc go samochodem). Nie mówiąc już o tym że ci 2 byli szkoleni więc takie rzeczy jak dzieci w samochodzie powinni z miejsca wyłapywać.
- zdjęcie z wywiadu z tego miesiąca.
Tak jak już wyżej napisałem - it's kill or be killed. Dowódcy Gromu lubią kamery i różne ciekawe rzeczy opowiadać mediom. Jedynym wojskowym jakiego ocenie ja mógłbym zauwać jest Major Arkadiusz Kups - nie ma parcia na szkło. Poza tym jakbyś się wsłuchał w radio chatter, to byś zrozumiał, że przed otworzeniem ognia do vana pytali o pozwolenie. Tak samo jak przed otwarciem ognia do grupy ludzi jak i przed odpaleniem rakiet w kierunku budynku. Wyłapywać dzieci w samochodzie ? Jak? X-rayem? Zresztą jak to skomentował jeden z członków załogi szalonego konia - tak to już jest, kiedy dzieci zabiera się na wojnę.