To już nie wiem o czym my tu dyskutujemy. O brutalnie zadanej śmierci zwierzakowi czy opóźnieniach PKP?
Myślałem, że was szokuje to, że gość zostawił zwierzaka pod pociągiem, a nie to, że przez niego PKP miało poślizg.
Zresztą: Twoje (wasze?) podejście jest typowe dla jakiegoś zmechanizowanego społeczeństwa RÓWNOWAGA, STABILNOŚĆ, RÓWNOŚĆ, PRZEWIDYWALNOŚĆ (miksik Huxleya/Orwella i Godarda z Alphaville) - ktoś zakłóca porządek musi być potępiony, nikt nie przystaje nawet na moment nad tym samobójcą, bo mamy poślizg 2 godziny, 4, 8, cały dzień.
Różni się, zabicie zwierzęcia w rzeźni to nie jest zabójstwo 4fun, tylko w celu przetrwania (zdobycie pożywienia). Myślisz, że dajmy na to głodny tygrys zastanawiałby się, czy może cię zabić żeby zaspokoić głód? Raczej nie, ty też nie powinieneś.
No tak, bo ludzie umierają z głodu bez mięsa. Dalej mamy klasykę: człowiek=głodny drapieżca. Dobra, ale pogadajmy na jakimś poziomie, jeżeli już zaczęliśmy (ja zacząłem/znowu) temat wegetarianizmu.
Zabójstwo zwierzaka dla zabawy, dla sztuki czy dla pożywienie dla mnie to to samo w momencie, gdy w żadnym wypadku nie jest to niezbędne dla naszej egzystencji. Jedzenie mięsa to też jakby zabawa - bo lubimy je, a nie jest nam realnie potrzebne dla przetrwania. Dla mnie gość jest absolutnie rozgrzeszony moralnie, na takim samym poziomie jak rzeźnik.*
*- czyli nie jest rozgrzeszony wcale.