Nie, ja zawsze szedłem z minimalną wymaganą wiedzą.
Uczyłem się, ale nigdy nie mówiłem, że "nie umiem, nic nie umiem" i jebs - celujący, bo też mnie to wqrwiało w innych. Nie czaiłem również pytań - "umiesz na sprawdzian/koło"? Skąd mam wiedzieć co będzie, dlatego zawsze mówiłem, nie wiem, uczyłem się.
Mówienie "nie umię" itp. to taka imo je**na asekaruacja. Jak nie zdam/nie zaliczę to "a nie mówiłem" = nie ma siary. Jeżeli zdam/zaliczę "
" = jestem przechuj, bo zdałem idąc 'na Jana'.