No bo kur** jak już się decydujesz mieszkać z duperką to przynosisz regularnie grubszy banknot do domu i zostawiasz w wyznaczonym miejscu, niech bierze jak potrzebuje, a nie że musi się prosić o każde 2 złote na bilet albo grzebie w portfelu.
"moja skrzynka z drobniakami"
Mieszkacie razem, hajs jest wspólny, prosta sprawa.
I pisze to człowiek, który prawie stał się posiadaczem wysadzanej kryształami Swarovskiego lodówki za... przypomnij nam, ile to było?
"Prawie"
No to śmieszna sytuacja była, ale dosyć nietypowa, bo mieliśmy akurat dużo gotówki na zakupy do domu i melanż poniósł
Nie zmienia to faktu, że nie wyobrażam sobie sytuacji żeby kobieta musiała się pytać faceta o hajs na wszystko, zwłaszcza jakieś pierdoły jak 2 zł na bilet. Wspólne mieszkanie = wspólne łóżko = wspólna kasa. Pewnie, facet niech dba o większą część, ale hajs na codzienne wydatki powinien być swobodnie dostępny. Dzieciom można kieszonkowe wydzielać, ale kobiecie to trochę dziwne.
PS. w sumie to nawet bym teraz chciał lodówkę side-by-side z dystrybutorem zimnych napojów