Sam byłem dzisiaj w Arkadii, żeby zobaczyć PS4 na żywo i wreszcie dotknąć pada. Śliniłem się na myśl o nowej generacji, cholernie ciągnęło mnie do PS4 i mam dodatkowo dwa pre-ordery na ten sprzęt.
Pojechałem pełen nadziei, napalenia i ekscytacji, no bo przecież odliczałem ostatnio dni do premiery PS4. Wreszcie wpadłem na miejsce, widzę nową konsolę za szybą, ale prezentuje się świetnie. Design każdy zna, niemniej na żywo wygląda jeszcze lepiej, jest nie co większa niż przypuszczałem, ale to dało mi obraz, JAK wielki musi być Xbox One. W każdym razie, sam event zorganizowany poprawnie - gość, który czyta z kartki zalety PS4, podział na dwa stoiska, jedno +18 i jedno dostępne dla każdego. Faktycznie przestrzegano limitu wiekowego.
Ale przejdźmy do tego, co najważniejsze - do pada i do gier.
Zacznę może od samego kontrolera. Wczoraj bawiłem się padem do Xboxa One, który w mojej opinii jest znacznie usprawnioną wersją jednostki do X360 i jest zdecydowanie najlepszym padem, jakiego trzymałem w rękach. Świetnie wyważony, z rewelacyjnymi spustami, genialnymi analogami i krzyżakiem - byłem zachwycony. Dziś dłuuugo macałem pada do PS4 i... cóż. Nie ma efektu wow. To z całą pewnością najlepszy pad od Sony jaki kiedykolwiek powstał. Jest odpowiednio większy, lepiej trzyma się go w dłoniach, ma też o wiele bardziej czułe gałki analogowe i o niebo lepsze spusty niż DS3. Światełko nie jest uciążliwe, a touchpad pozostaje dodatkiem. Niespecjalnie zresztą zachęcającym w premierowych grach. Słabo wciskało się jedynie share i options. W każdym razie - d-pad pozostał na tym samym, świetnym poziomie, przyciski nie są analogowe, ale wciska się je podobnie jak w DS3, chociaż bez żadnego "kliknięcia".
Cóż - po obmacaniu pada do Xboxa One, przy DS4 byłem po prostu zadowolony. Z postępu i z kroku naprzód, ale jednak pozostał niedosyt, że DLA MNIE ten kontroler jest słabszy niż u konkurencji. Chwała jednak dla Sony za wprowadzone zmiany. Cholernie ciesze się, że zrezygnowano z kontynuacji wyczerpanej i słabej formuły Dualshocka, który, mam nadzieję, na zawsze przejdzie do historii.
Przechodząc do gier. Możemy zobaczyć w strefie zamkniętej Killzone'a, Call of Duty: Ghosts oraz nowego Assassin's Creeda. Na zewnątrz znajdziemy Just Dance 4, Knack, NBA 2K14, Playroom i... grę z tym obślizgłym, koślawym, żółtym kolesiem. Contrast? Nie mam pojęcia jak to się nazywa
Może zacznę najpierw od najgorszych gier.
Knack - pograłem w to kilka minut, pooglądałem kilkanaście i gra absolutnie w żaden sposób nie imponuje. To słaba, nudna i beznadziejnie zrealizowana platformówka z koślawymi animacjami, gdzie dodatkowo główny bohater jest bezpłciowy i porusza się niczym na łyżwach. Ciągle masz wrażenie, jakby ślizgał się po podłożu. Gra zauważalnie chrupie, nie wygląda powalająco i odradzam jej zakup komukolwiek. Nie powinno to przejść przez proces akceptacji. Nie znam fabuły, nie znam też wszystkich poziomów, ale... po tym co widziałem, w żadnym wypadku nie jestem zachęcony do kupna.
Call of Duty: Ghosts - wygląda jak na poprzedniej generacji, z podciągniętą grafiką do Full HD. Taka zaleta, że chodzi w betonowych 60FPS, zero zwolnień czy zacięć, mega płynność. W dodatku ma zaaplikowane wygładzanie krawędzi, ale to byłoby na tyle zalet. Formuła jest wymęczona, gra nuży, skrypty nie robią już wrażenia, gra ma rozciągnięte i rozmazane napisy, brzydkie tekstury, fatalne efekty, paskudztwo. Nie wiem i nie rozumiem, jak ludzie mogą lecieć do sklepu i chcieć to kupić.
Contrast - no ten żółty, oślizgły, przylepny ludzik mnie odepchnął - nie dla mnie indyki i niestety na temat tej gry się nie wypowiem.
Playroom - nie grałem osobiście, ale to taka popierdółka. Siedziały przy tym tylko dzieciaki i ich rodzice. Nikt na to nie zwracał uwagi.
Czas na znacznie lepsze gierki w tym zestawieniu.
Killzone: Shadow Fall - cóż można powiedzieć, oprócz tego, że gra faktycznie powala graficznie. Widać wysokiej jakości tekstury, widać świetnie zrealizowane wodospady, widać znakomite efekty oświetleniowe czy grę cieni. To zawsze robiło wrażenie w Killzone'ach. Problem jest jednak inny. Po kilkunastu minutach gry (byłem ze znajomym, łącznie przy tym tytule spędziliśmy trochę czasu) i oglądaniu, jak grają ludzie, doszliśmy zgodnie do wniosku, że to... przeciętny FPS w swojej mechanice. Nic wyjątkowego, nic unikalnego. Może graficznie stoi na podium aktualnie, ale rozgrywka jest nużąca. Nie wiem, jakoś nie potrafił na mnie zrobić wrażenia - zabrakło efektu "wow!". To dobry tytuł do singla i zapewne wciągający w multi (patrząc po opiniach). Ale nie byliśmy zachwyceni. Czuć tutaj poprawę sterowania za sprawą lepszych gałek analogowych, ale brakuje z drugiej strony wyczuwalnego ciężaru bohatera. W poprzednich odsłonach czułeś, że gość ma zbroje, ciężką giwerę i kilkadziesiąt kilo wagi. Tutaj sterowanie jest lekkie i dokładnie takie, jak w większości FPS.
Świetnie działa nasz przyjaciel, którym możemy sterować. Potrafił zabić dwóch-trzech przeciwników jednocześnie, fajnie go zrealizowano. Nie rozumiem jednak idiotycznego pomysłu z linami, po których się przemieszczamy. Wystarczy wskazać miejsce celownikiem, przejechać po touchpadzie w górę i nagle nad naszym żołnierzem powstaje lina, która wbija się w teksturę podłoża. Zjeżdżamy po niej do wybranego miejsca. Żadnej animacji, żadnego efektu. Po prostu nagle jest i po chwili znika. Bzdura i drobnostka, ale jakieś to takie mało next-genowe.
To powalający graficznie shooter z przeciętną mechaniką (jak na kilkanaście minut gry) i w mojej opinii niestety nie jest grą zdolną przekonać kogoś do zakupu konsoli. Nie znam skryptów, nie wiem, jak potoczy się dalej fabuła, wiem natomiast, że graficznie będzie kapitalnie, ale dosyć nudno.
Assassin's Creed IV: Black Flag - gra wyglądała dobrze, ale od razu rzucało się w oczy, że to jedynie konwersja. Chodzi ładnie, działa w Full HD, każdy wie, jak wygląda (nie porywa) - dobry tytuł dla fanów, mnie akurat kręcą pirackie klimaty, pograłem chwilę i byłem zadowolony. Mapa schowana pod touchpadem, postać rusza się elegancko, ale czuć feeling starej generacji.
NBA 2K14 - to dla mnie największe zaskoczenie tego pokazu. Ta gra jest prawdziwie next-genowa. Ludzie podchodzili bez przerwy albo do NBA, albo wchodzili zobaczyć Killzone'a. 2K Sports odwaliło kawał dobrej roboty, z daleka wygląda jak prawdziwy mecz koszykówki, zawodnicy poruszają się wspaniale, widać pot na ich skroniach i bujne zarosty, widać pracę mięśni i pogniecione koszulki. Czuć moc nowych konsol. Animacje są płynne, mecze emocjonujące, ale gra dostaje kopa w pojedynku ze znajomym. Gdybym miał wybierać, to ze wszystkich gier obecnych na pokazie, zdecydowanie NBA 2K14 zrobiło na mnie największe wrażenie. To pierwsza i jedyna gra, przy której powiedziałem sobie - "wow". Chociaż nie przepadam za koszem, kupiłbym ten tytuł, by podziwiać doskonale wykonaną robotę.
Co jeszcze? To w zasadzie tyle. Każdy, kto chciał, mógł zdobyć specjalny arkusz i polować na 10 pieczątek, które umożliwiają odbiór gadżetu. Koszulki, smyczy, albo breloczka, czy naklejek. W każdym razie wszyscy chcą koszulki i facet powiedział, że mają ich ograniczoną ilość na każdy dzień, aż do czwartku. By zdobyć arkusz, musimy zrobić sobie zdjęcie z "tablicą gracza", które Sony regularnie wrzuca na fejsa.
Ale jakie odniosłem wrażenie? Pojechałem tam pełen zapału, a wyszedłem trochę rozczarowany. Oprócz NBA 2K14, żadna gra nie zrobiła na mnie tak wielkiego wrażenia, żeby lecieć w piątek po konsolę. Killzone jest śliczny, ale jego mechanika pozostaje przeciętna, co nie przełożyło się na chęć zakupu. Knack jest cholernie słaby, a Assassin's Creed, czy CoD: Ghosts dostępne są na tej generacji i na PC. Sam kontroler jest bardzo dobry, z pewnością znacznie lepszy od DS3, ale też zauważalnie gorszy od pada do Xbox One (IMO). W poniedziałek i wtorek zagramy w FIFĘ 14, a w środę i w czwartek w Need for Speed: Rivals.
Miałem wielką ochotę na PS4 w dniu premiery i ten pokaz sprawił, że bujam się z dylematem, czy swój pre-order odbierać. Dopiero w lutym i marcu wyjdzie DriveClub i inFamous. Destiny też przełożono na przyszły rok. Uncharted, The Order, to wszystko 2014 (albo później). Wiedźmin 3 także. Gdybym miał kupować teraz, wziąłbym konsolę + Killzone'a (ale dla samej grafiki i multi pewno), NBA 2K14, FIFĘ 14 i nowego NFSa. Czy to na pewno dobry moment? Wiele osób nie interesuje się sportówkami, nie kręcą ich wyścigi... Wybór gier nie jest zachwycający. Nie czuję też przeskoku generacji (jeszcze). Mocno zastanawiam się nad odłożeniem zakupu do marca 2014 roku. Najbliższe dni będą w tej kwestii decydujące.