I mam włączyć automatyczny respekt do tego, co prezentuje, bo zarabia i jest bogaty? NO kur** RZECZYWIŚCIE
Nie, inaczej należałoby szanować takiego pajaca jak Rooney, który płaci po dziesięć tys. na usługi cór Koryntu choć ma atrakcyjną żonę, której wierność przysięgał, a jest na tyle bezczelny, że w wywiadzie potrafi powiedzieć "niech się cieszy, że ze mną jest, inaczej byłaby nikim". Abstrahując od tych wszystkich loli pokroju Browna, którym Granty* uciskają przysadkę mózgową i przykładowo biją kobiety pomiędzy zakupami.
Ale szacunek za to, że dzieli się swoim majątkiem z potrzebującymi się należy, a nie za to, że ktoś jest bogaty, inaczej płaszcz estymy na barki każdego kierowcy F1, bądź koszykarza należałoby zarzucić.
* Grant - hamburgerowy odpowiednik kultowego na GO - Kazimierza.