Tak patrząc z perspektywy na listę POKa, to mieliśmy solidną generację.
Bardzo ciężko było mi wybrać grę z tej listy. Każda przysłużyła się niezapomnianym wrażeniom, większość korzystając z istniejących rozwiązań, czerpiąc garściami z innych gier i dodając od siebie sporo innowacji wbijały się na wyżyny. Wiele z nich musiałaby otrzymać własną kategorię w podsumowaniu generacji. Uncharted (mimo wszystko) za filmową wręcz akcję okraszoną śliczną oprawą, nowy Tomb Raider za więcej tego samego, co mogliśmy zobaczyć w serii ND, ale z własnym pomysłem i w zdecydowanie cięższym klimacie, Bioshock od otwarcia przy latarni morskiej do końca i rewelacyjną atmosferę, TLoU za stworzenie emocji, Dead Space - ale rozpatrywany jedynie w kategorii pierwszej części - za design i wspaniałe uzupełnienie rynku o dobry horror sci-fi dla fanów gatunku, w kategorii designu i rozmachu zdecydowanie C:LOS - gdyby nie oprawa, GOW3 nie miałby czego szukać przy wyprawie Gabriela, Batman:AA i AC za wbicie się na piedestał grą bazującą na uznanej postaci komiksowej, Portal 1&2 za nietuzinkowość w fpp i humor, Wipeout HD, dla którego kupiłem next-gena (obecnie jeszcze przez niecały miesiąc current-gena), którego w wersji pudełkowej nigdy nie sprzedałem, dumnie zasilając skromną kolekcję od samego początku i w końcu z którym zawsze będę kojarzył konsolę Sony. Nazwa GTA V musi tutaj paść nawet z samego szacunku dla roboty i końcowego rezultatu.
Napisałem, że ciężko byłoby wybrać tę jedną grę, jednak mój głos padł na Red Dead Redemption. Zagwarantowała mi jedne z najlepszych momentów w historii gamingu, nawet kulejąc technicznie pozwoliła mi z dużym uderzeniem powiewu nostalgii wrócić do czasów, gdy namiętnie oglądałem westerny na kasetach vhs. Wiele rzeczy w niej nie zagrało - gameplay momentami zawodził, misje poboczne nie zawsze trzymały poziom, gdyby odhaczać, robić czysto bezduszną i opartą na słupkach wydajności oraz zawartości ocenę, RDR nie załapałoby się pewnie nawet do pierwszej dziesiątki. Na szczęście ten tytuł pokazał mi, że istnieją jeszcze gry "z duszą". Brzmi to bardzo górnolotnie i dość infantylnie, ale Red Dead Redemption zapewnił mi emocje, niezwykłe momenty, świetnego bohatera, dobrą historię, satysfakcjonujące zakończenie, poważniejszy ton opowieści, brak większych udziwnień i chyba najmilsze wrażenia w tej generacji. Tylko ten Undead Nightmare - traktuję go, jako dobry żart, przypadkiem osadzony w realiach przygód Johna Marstona. Dla mnie historia przedstawiona w RDR była kompletna i tak należy ją traktować.