Centylion, oczywiście, że masz rację. I to co powiedziałeś wcale nie jest w opozycji do tego co napisałem. Ja też nigdy nie wyobrażam sobie kobiety którą zagaduje jak siedzi na kiblu. Tu chodzi o pewien sposób myślenia, o podejście do takiej kobiety jak do człowieka, który tak samo przejmuje się tym co o niej pomyślisz jak i Ty. Jak myślicie, dlaczego pewne kobiety zlewają tych super miłych i latających za nimi jak za aniołami facetów, a nieraz zdarza się że mają dupków za chłopaków? Kobiety chcą mieć faceta, który będzie je szanował i adorował, ALE będąc przy tym facetem. Ile razy Wam chłopom zdarzało się zlewać dziewczynę, której się podobaliście z różnych powodów - nie w waszym guście, za brzydka, jest lewakiem itd. Myślenie, że kobiety nie przechodzą przez te same procesy myślowe wybierając sobie faceta z którym chcą spędzać czas jest zwyczajną głupią ignorancją z której nigdy nic nie wyniknie (choć zdarza się ślepej kurze ziarno). Podchodząc do dziewczyny i zagadując do niej bardzo ważne jest, by dać jej do zrozumienia, że jej czas spędzony z Tobą to czas spędzony z ciekawą osobą i że nie będzie żałować.
Strach przed podejściem do kobiety jest trochę jak wysyłanie kupona w totka. Skreślasz te numery które wydaje Ci się że będą trafione, ale dopiero PO losowaniu wiesz czy wygrałeś. Miliony ludzi wsyła totki i nie żyją strachem, że nie trafią. STrach przed podejściem jest jak strach przed wysłaniem totka z obawy przed nie trafieniem szóstki.
A i jeszcze jedna najważniejsza rzecz to pokonywanie halucynacji w swojej głowie. Jeśli robicie coś i to nie wychodzi, potem powtarzacie ten sam sposób kilkukrotnie i to dalej nie wychodzi, to świetny znak, że czas zrewidować myślenie i podejście do problemu. Tak wielu ludzi obwinia świat dookoła za swoje porażki bez choćby chwili zastanowienia się czy aby to w ich zachowaniu nie tkwi błąd. Największe zmiany zaczynają się od nas samych. Jeśli będziemy uparci i mało elastyczni to skończymy jako zgorzkniali starcy mając pretensje do świata, że się nie ugiął przed naszymi sposobami. A to właśnie my sami jesteśmy największą kłodą jaką możemy sobie pod nogi podłożyć nieraz