Nie do końca tak jest. Przy odpowiednim poziomie (i nie musi to być zaraz poziom jaki prezentuje Cow bądź Nin), zawsze jednymi będzie grało się łatwiej, innymi ciężej.
Wystarczy spojrzeć na możliwość kar, bądź ogólną potęgę i potencjał danej postaci.
Taki Fury w czasach
Tekken Pięć był arcy mocarzem. Jego p,t+1, bądź t+1 na CH było chore. Zasadniczo gdy miałeś arenę z ścianą, to spokojnie nawet z środka planszy po wybiciu można było podejść żonglerką do ściany, tam banalne 1,2,1, d/p+3 i niemal 3/4 paska poszło siną dal. Źle wstałeś, bądź leżałeś -> koniec rundy.
Hwo miał podobnie, ale całość była już bardziej skomplikowana, poza tym żaden z jego ciosów nie był okrutnie przesadzony. Czyli już Fury > Blood Talon nie tylko na poziomie turniejowym.
Feng to kolejna tania szmata. Jakim cudem cios specjalny może być szybszy o dwie klatki od zwykłej pięści połowy zawodników (dodatkowo na CH dało się wsadzić po nim barek) - ano może być.
Dodatkowo miał bodaj sześc klatek straty na bloku - sześć, najszybsza pięść osiem = nie da się ukarać. Loteria mocna, żonglerka mocna, pressing mocarny, kary mocarne - tak u Feniksa, możesz stać sobie i czekać na karę z barku, wybicia kapitalne, ściana kosząca, okizame bolesne i jak doń ma się taka Asuka, co ona może
Oczywiście zdaję sobie z tego sprawę, że gdybym ja, bądź ty wybralibyśmy Stevensona, to taki MadDogJin i tak obiłby nas 40-0 Hworangiem, zresztą za czasów T Pięć zdarzało mu się nawet turnieje nim wygrać, ale nieistotne czy ja zagram z tobą, czy Qudans z Leedy, to i tak Miszima > Jack przykładowo.