W ramach odskoczni od długich gier i mroczniejszych klimatów w końcu mogłem odpalić Ratcheta, który przez Dark Souls 3 i Uncharted 4 musiał trochę przeleżeć na półce. Jako, że miałem trochę wolnego czasu, R&C przeszedłem w jeden weekend i jestem oczarowany. Jak już wcześniej pisałem, nie grałem w oryginał na PS2, ani w żadną następną część. Jedyny Ratchet jakiego sprawdziłem to demo Tools od Destruction i późniejszy dodatek. Szczególnie ten drugi podobał mi się i postanowiłem kiedyś wrócić do poprzednich części. Teraz dzięki remake'owi okazja wydawał się doskonała. Tym bardziej, że podobnych produkcji nie ma prawie wcale (wśród indyków jest tego pewnie więcej, ale w te gram jednak rzadko). Dzięki temu pewnie gra wydaje się dość świeża. Te kilkanaście (?) godzin to świetna przygoda w całej swej prostocie. Poczynając od fabuły, żartów, a kończąc na świetnej oprawie wizualnej - jakbym cofnął się o te kilkanaście lat wstecz (w dobrym znaczeniu). Dobra zabawa, trochę śmiechu, uczta dla oczu - tym jest dla mnie nowy/stary Ratchet. Owszem, widać, że rozgrywka czy level design częściowo się już zestarzały, ilość broni pod sam koniec wręcz przygniata i wprowadza w zakłopotanie, a graficznie są pewnie niedociągnięcia (co pewnie jest spowodowane przez oryginalny kod), jednak można na to przymknąć oko. Szczerze mam nadzieję, że Insomniac zrobi remake'i następnych części z PS2 i może jakiś remaster tych z PS3. Z chęcią ogram wszystkie. Plus studio powinno trzymać się Sony i tego co wychodzi im najlepiej. Dla mnie jest to miłe zaskoczenie tego roku obok Doom'a.