Jeden dalszy znajomy z pracy, z którym jeszcze życzyłem sobie najlepszego na firmowej wigilii na początku stycznia dowiedział się że jest chory i kilka dni temu zmarł. Tak więc nie znasz dnia ani godziny. Wtedy pomyślałem że pewnie z tymi ludźmi następny raz się na wielkanoc zobaczę, on pewnie tak samo, a tu ch** - jesteś i nagle cie nie ma, nawet miesiąc z tej perspektywy wydaje się masą czasu wystarczającą na drastyczne/ostateczne zmiany. Więc trudno mi teraz odpowiadać czy po 50-tce będę się logował na forum.