temat jest nieco bardziej złożony. Depresja to nie tylko trauma po stracie kogoś bliskiego. To choróbsko zaczyna się mili państwo od małych symptomów, wahań nastrojów, niewyleczonych urazów z przeszłości ( o którym za bardzo nie mamy pojęcia) poprzez stres kończąc na nerwicach. Nerwice to preludium do depresji. A nerwice zaczynają się mili państwo, już w przedszkolu. Zauważcie jakiej presji poddawane są teraz małe dzieci, wyganiają ich już w 5 roku życia do przedszkola by te już zaczęły się uczyć kilku (!!) języków i dały sobie radę w dorosłym życiu. Prawdziwa jednak psychoza zaczyna się w okresie szkolnym gdzie młody człowiek kształtuje sobie obraz świata a depresje są tego naturalnym następstwem. W czasach studenckich, a było to dość dawno temu, jakaś typiara na wykładach wspominała, że depresja w XXI. wieku stanie się chorobą cywilizacyjną co potwierdzają informacje z usa gdzie leki na depresje są już refundowane przez rząd obamy. Rzeczy znane z domów naszych rodziców czy wujków gdzie alkoholizm nie stanowił żadnego tabu bo wszyscy w okolicy doskonale wiedzą co się dzieje niestety ale odbijaja sie na psychice mlodego czlowieka i pewne niezatarte schematy zachowan wyjda w przyplywie zlosci. Do czego zmierzam, niewyładowane pokłady agresji, które drzemią w polakach, wychodzą w najmniej oczekiwanym momencie i sceny rodem z ''Pod mocnym Aniołem'' gdzie ojciec napierdala matkę naprawde nie będą należeć do rzadkości. Ten problem będzie się pogłębiał.