Generalnie sprawa wygląda następująco. Jeżeli ktoś lubi niezwykle udane Outlast , bądź cenił sobie godziny spędzone przy znakomitym Alien Isolation (ewentualnie jedno i drugie) cóż, może czuć się jak w domu.
Klimat zaszczucia i niepewności towarzyszy graczowi niemal cały czas. Podobnie jak w przypadku wspomnianego AI możemy sobie przez 40 min. zwiedzać upiorne domostwo nikogo nie spotkawszy, a i tak włos jeży się na karku.
Gęsty klimat to zdecydowanie ogromny plus RE VII. Bardzo dobrze, że gra wróciła do korzeni odcinając się od tego koszmaru jakim RE Sześć było/jest - niepotrzebne skreślić.
Oczywiście mogli to wypuścić pod szyldem nowej marki, ale wiadomo, nazwa zrobi swoje. Choć trzeba zaznaczyć, że produkcja nie żeruje bezczelnie na swoim słynnym tytule.
Jakiś czas temu dało się słyszeć pogłoski, że gra wygląda fenomenalnie na Pro. Nie, nie wygląda fenomenalnie. To nie będzie czołówka najpiękniejszych gier bieżącego roku choć źle nie jest.
Outlast też nie jest śliczny, a broni się jako gra znakomicie. Natomiast sfera audio - poezja.
Gra korzysta z punktów kontrolnych. Jeżeli chcemy przejść z wirtualnej rzeczywistości do klasycznej rozrywki (bądź na odwrót) uprzejmie informuje nas, że stracimy niezapisany postęp i dany fragment będzie trzeba powtarzać. I bardzo dobrze. Dzięki temu sprawdziłem dwa etapy grając na PSVR i powtarzając go na tv. oceniałem różnice.
Podtrzymuje swoje słowa z oceny wersji demonstracyjnej. Rożnica w rozrywce jest kolosalna. Oczywiście na korzyść VR.
Grając w RE VII na telewizorze czujemy się jakbyśmy oglądali klimatyczny, trzymający w napięciu horror i w zasadzie tyle. Natomiast dzięki VR mamy wrażenie uczestnictwa w nim.
Być może nie każdy podzieli moje zdanie, nie twierdzę też, że bez gogli RE VII to kiepska pozycja, ale traci wiele. Zbyt wiele by mając VR grać nie wykorzystując jego dobrodziejstwa. Nawet jeżeli pierwsza miejscówka (las) wygląda niezwykle licho.
Pierwszy plan jest kapitalny. Dość napisać, że byle przecinanie łańcucha robi wrażenie, podobnie jak zwykły dialog z postaciami. Gdy rozglądasz się po rezydencji widzisz truchło i te panoszące się larwy, czy nawet zasyfioną lodówkę zdajesz sobie sprawę, że VR nie będzie służył tylko do 40to minutowych mini gier będących raczej demami technologicznymi.
Świetna sprawdza szczególnie, że znakomicie poradzono sobie z samym sterowaniem. Gra nie jest zbyt dynamiczna, a jeżeli płynny obrót nam przeszkadza, możemy ustawić go w sposób skokowy o daną wartość, którą zresztą możemy sobie ustalić.
Gry jeszcze nie skończyłem, niemniej pierwsze wrażenie jest niesamowite. Klimat, ta cała parszywa otoczka, elementy rodem z SH, dodatkowo doznania jakie VR oferuje - wstępnie 9/10.