Jestem człowiekiem wrażliwym, ale jeżeli NPC jest aż tak wkurzający, jak ona była, moja wrażliwość się kończy a zaczyna nienawiść.
W stanie normalnym EVA jęczy, idzie ślimaczym tempem, zatrzymuje się. Z broni nie skorzystała mi chyba ani razu, pomimo iż kilkakrotnie przeciwnikom udało się do niej dojść. W końcu zrozumiałem, że o wiele lepszym i szybszym sposobem będzie po prostu uśpienie jej i przeciągnięcie jej przez te bagna. I faktycznie, szło szybciej (przynajmniej nie zżerała mi całych zapasów), ale z kolei jej gadanie przez sen przyciągało przeciwników
.
Najbardziej jednak wkurzyła mnie sytuacja w ostatniej miejscówce, gdzie tuż przed końcem poziomu jest rozwidlenie, z czego jedna z dróg kończy się lekką "półką" (brakuje mi teraz słowa ;/) wysoką na metr. Pech chciał, że zostawiłem EVĘ właśnie na tej półce, a że wcześniej jej nie upilnowałem, straciła trochę życia (pomimo pełnej staminy życie przestało jej się odnawiać); uśpiłem już wszystkich przeciwników, więc jedyne co mi zostało to dojść z EVĄ do końca planszy, czyli skłonić ją, by zeszła, oraz przejść dosłownie kilka kroków.
Ona jednak stwierdziła, że nigdzie się już nie ruszy. Stanęła w miejscu i jedynie powtarzała, że dalej iść nie może, żebym szedł sam itp. Przeciwnicy powoli się budzili, mi nie chciało się jej zaciągać całą drogą z powrotem do rozwidlenia, i, jak się okazało, jedynym sposobem, by EVA zeszła z tej półki, było dosłownie zapodanie jej kopniaka w tyłek, by spadła na dół
.
A żeby jeszcze bardziej mnie wkurzyć, w następnej cut-scence EVA jak gdyby nigdy nic radosna i pełna życia
biegnie do samolotu całkowicie zapominając o dziurze w brzuchu...
.
Miałem do czynienia już z wieloma NPC'ami, których musiałem eskortować. Wielu z nich było głupich jak but, ale nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się, żeby NPC całkowicie odmawiał jakiejkolwiek współpracy.