Jak dla mnie oba te handheldy są o kant dupy strzaskać - tylko GBA SP się liczy
Jedyna prawdziwa kieszonsolka, nie jakiś chory wynalazek, na którym nie gram nigdzie poza domem, bo zwyczajnie w plenerze nie ma ku temu warunków.
Jeśli jednak miałbym się opowiedzieć bądź za PSP lub DSem - wygrałaby maszynka Sony, bo mogę na niej oglądać nagrania wideo i słuchać muzyki. Właściwie to jedyne rzeczy, które się jakkolwiek nadają do użytku poza domem. Grać może i się da, ale zwyczajnie nie ma w co. God of War, Patapon i reszta to są świetne gry, ale nie na szybkie partyjki. DS ma więcej takich "natychmiastowych" pozycji, ale, jak dla mnie, ergonomia konsolki i wykorzystanie do zabawy stylusa uniemożliwia komfortowe granie w "trudnych" warunkach. A GBA jest małe, lekkie i wygodne, w dodatku pełno nań tytułów, które właczam - pogram chwilę - wyłączam. Prostota, przystępność i wygoda - czyli to, co handheldy powinno cechować, a niestety, w obecnych czasach nie cechuje. Dziękuję, dobranoc.