Wysuwając równie głupie stwierdzenie, można napisać że X360 sprzedaje się tak dobrze w USA przez kult Microsoftu na kontynencie Ameryki północnej.
No i co dziwnego byłoby w takim stwierdzeniu?
Dobra, uwielbiasz sie dopieprzać do szczegółów, więc z góry zaznaczę, że ten kult oczywiście nie jest jedynym powodem. Tych jest więcej. Niemniej nie ma co udawać ślepych na to, że popyt na produkt jest mocno uzależniony od miejsca sprzedaży. Japończycy kochają swoje wii, burgery swojego xboxa, a polacy markę playstation, do której przyzwyczaili się na przestrzeni lat. Gdy na świecie psx konkurował z n64, w naszym kraju nawet pies z kulawą nogą nie słyszał o konsoli nintendo. Xbox i gamecube trochę zmieniły postać rzeczy, ale wśród polaków nadal to głównie playstation kojarzyło się z grami wideo. Przy obecnej generacji różnice mocniej się zacierają, wszak świadomość istnienia czegoś takiego jak xbox360 ciągle wzrasta, lecz wyrobiona przez lata pozycja sony wciąż jest poza zasięgiem microsoftu. To, plus dobra kampania reklamowa, plus renoma marki killzone w polsce (chyba nigdzie na świecie KZ nie dostawało tak wysokich ocen jak u nas, a sama gra bardzo długo królowała na listach sprzedaży wielu sklepów, w tym empików - a raczej przede wszystkim tam) i już mamy świetne wyniki sprzedaży. Żaden to cud nad wisłą.
Żeby nie było - ja się z nich cieszę. Im więcej oryginałów będzie się u nas sprzedawać, tym lepiej. Nieważne na jaki sprzęt. Po prostu już widzę sonyboyów z łapami w gaciach, którzy wyobrażają sobie bóg wie jakie cuda i powody tak świetnej sprzedaży ich ideału kobiety. A dla mnie te wyniki są owszem, bardzo optymistycznie nastrajające, ale podyktowane głównie warunkami, jakie podałem wyżej. Tyle.