Przyznam, że początek dema i zajebisty motyw jak spacerujemy po rozwalonym statku, a w tle widać planetę, początkowo nakazał mi pomyśleć, że mam do czynienia z grą naprawdę wyjątkową. Jednak późniejsze nudne lokacje i jeszcze nudniejsze sekcje strzelane zmieniły początkowy zachwyt na zawód. Nie wiem czy gra ma dużo takich zajebistych momentów jak z początku dema, czy więcej nudnych strzelanin i kiepskich lokacji. Dlatego ciągle się zastanawiam.
Jeżeli demo nie podeszło Ci pod względem gameplay'owym, to radziłbym w takim razie nie rzucać się od razu na grę, a poczekać, aż stanieje. Sekwencje strzelaninowe stanowią bowiem sporą część gry i jeżeli Cię one nudzą to... będziesz się nudził
Jest kilka misji, gdzie nie ma w ogóle strzelania, jest oczywiście sporo dialogów, fetch-questów itp., ale strzelanie to gameplay'owy trzon gry.
Lokacje są różne, zarówno takie kiepskie (akurat laboratorium na początku gry oraz cała sekwencja dojścia do Mordina należą do tych nudniejszych), jak i lepsze (np. wrak statku zwisający nad urwiskiem, kołyszący się pod wpływem wiatru). To drugie szczególnie tyczy się tzw. hubów - czyli większych miejscówek, po których biegasz, gadasz z ludźmi, zdobywasz questy itp. Są po prostu ciekawsze, bardziej zróżnicowane i więcej się w nich dzieje. Lokacje, w których odbywają się sekwencje strzelaninowe są zazwyczaj długimi i krętymi, pozbawionymi jakiejkolwiek logiki korytarzami wypełnionymi skrzyniami, niskimi ściankami i innymi przedmiotami, zza których można się ostrzeliwać. Co nie zmienia faktu, że widoki potrafią tam też być świetne.
A gra ma dużo zajebistych momentów, z tym, że trzeba, że tak się wyrażę, się w nie wczuć. ME chociaż w przypadku części 2 ma mało elementów stricte RPG-owych (opartych o statystyki itp.), to jednak wciąż duży nacisk jest kładziony na "odtwarzanie roli" i jeżeli ktoś nie "wczuje się" w postać Sheparda, nie będzie uważał tej postaci za "swojego Sheparda", a ludzi z Normandii za "swoich ludzi", to sporo straci.
Dodatkowo, chociaż zabrzmię teraz jak kolejny "fanboj" gadający, że wersja na PS3 ME2 będzie gorsza, bo nie możecie sobie zagrać w ME1 (już nawet nie chodzi o import, ale po prostu przeżycie tej gry), to jednak jest w tym sporo prawdy. Sam początek gry - rozwalenie Normandii oraz śmierć Sheparda (i być może reszty załogi) inaczej zostaną odebrane przez ludzi, którzy zdążyli przyzwyczaić się do tych postaci jak i samego statku, a inaczej przez ludzi, dla których jest to zwykła cut-scenka. Fakt współpracy z Cerberusem inaczej zostanie odebrana przez ludzi, którzy wypełnili wszystkie misje związane z tą organizacją w ME1 i tym samym osobiście się z nią zapoznali, a inaczej przez ludzi, którzy z dialogu dowiedzą się tylko, że "Cerberus jest zły". W grze trafia się też do dwóch lokacji, o których gracz jedynie słyszał w pierwszej części, i które pewnie sporo osób chciało odwiedzić. Ponownie - w zależności od tego, czy się wcześniej grało w ME1 czy nie, odbiór tego będzie inny. Tego typu smaczków jest w grze dużo więcej; nie zaznajomienie się z ME1, nieważne na jakiej platformie, wpływa na odbiór "zajebistych momentów". Porównać to można do MGS4 - jeżeli ktoś znał te wszystkie postacie z wcześniejszych części, inaczej podchodził do tego, co się z nimi dzieje w MGS4 (zarówno chodzi o odbiór negatywny, jak i pozytywny
) niż osoba, dla której MGS4 był pierwszą grą z serii. Chodzi o przywiązanie.