Bo w dzisiejszych czasach tak się już robi. Trailer, będący renderem, rozpala zmysły graczy. Są przekonani, że finalna wersja gry będzie bardzo podobna do tego, co zaprezentowano w trailerze. Czekają, czekają, a później wychodzą kwiatki takiej jak np. Tekken 6. Sry, ale to jest zwykły marketing. Dzisiaj każdy tylko chce zarobić. Wypuszczanie screenów w podbitej rozdziałce to juz standard. Trailer ma zrobić wrażenie, rozpalić poczucie potrzeby danego produktu. Bo gry to tylko produkty, takie jak pasta do zębów. Gracze sobie oglądają trailer i wmawiają sobie, że takiej gry właśnie potrzebują! To jest to, ja muszę to mieć! Już dłużej nie wytrzymam, czas zacząć odkładać kasę. A później bardzo często się zawodzą, bo nie tego oczekiwali. Ale i tak kupią daną grę, bo bardzo długo na nią czekali i sporo wyrzeczeń kosztowało ich uciułanie kasy na ten produkt. W swojej podświadomości mają wbitą potrzebę posiadania tego produktu, który zrobił na nich wrażenie od pierwszego trailera. Zresztą gracze zawsze najbardziej oczekują na sequele dobrych gier, toteż czasem się zawodzą, gdy dana gra nie sprostała ich wymaganiom.