Tolerancja polskiej ulicy na różne style ubierania się jest żenująco niska... Ostatnimi czasy w Niemczech (heh nie przepadam za moda tam lansowana ale to dobry przyklad) modne stały się różowe koszulki męśkie. Idąc ulicą w Bielsku Białej (miasto nie taie małe) z mym kuzynem (mieszka w Niemczech) w różowym tiszircie usłyszałem komentarze w stylu: "idzie pedał"
Bielsko-Biała to zły przykład
- choć w sumie dla mnie róż jest raczej domeną kobiet, to jestem tolerancyjny jeśli chodzi o gusta. W szczególności, że różowe polówki są teraz cholernie trendy - ale ja raczej nie idę z duchem czasu
. Troszke się czepnęliście Pedra, a w sumie jak to mówią na mieście "jego prawo". Z drugiej jednak strony teksty: "szacun", "budzę grozę" no cóż, zabrzmiały groteskowo. Dziwi mnie jednak cała ta zjawiskowość jego ubioru - moje miasto roi się od takich gości
. Gdzieś tam w czeluściach tematu pojawiła się teza, jakoby buty za 50 zł były słabe. Otóż zakupione lata temu buty w Deichmanie marki Kenbi's
trzymały się prawie 1.5 roku (i dalej mam je "do roboty"). Oczywiście moje roczne DeCe też mają się dobrze, no ale fakt, że były 4x droższe jest dość istotny.
Walne się od stóp do głów
- głowa - raczej sporadycznie trucker Pronga, ale tylko jeśli mam wesoły rozgardiasz na głowie, a trzeba iść do sklepu bądź w różne miejsca. Lubię też w niej pić, zupełnie nie wiem dlaczego
.
- boska klata - grunge'owy sweter "found in the box" (14 zł
) najbardziej pasują mi kolory "wojskowe" piaskowe, oliwkowo-zielone, brązowe i pochodne, czerń mile widziana.
- spodnie - jeans, jeśli wytarty, to tylko naturalnie (
), (harować cały tydzień, kupić sobie portki za 150 zł i rozciąć przy zabawie nożem motylkowym bądź uprawiając "sporty" - załatwiłem tak 2 pary, nie polecam :]) granatowy, niebieski, szaro-buro jakiśtam...
- rampampejki - trampki - cholera nie utożsamiam się z żadną subkulturą, po prostu je lubię
, wspomniane DC i ragga stajl Umbro
. Nie przepadam za sandałami i tego typu stuffem, z przyczyn estetycznych, bo w lecie są jak najbardziej praktyczne
.
Wyrosłem także z ziomalskich bluz z kapturami itp. Chyba dlatego, że czułem się jak gość, który zaraz zarzuci tekstem w stylu "elo, 20 gr ziomuś, podratuj zbieramy na zioło kur.. joł!". Z umiłowania marek (ziomuś badaj nowego pitbulla joł - wow
) też wyrosłem. Fryzurę mam jako taką, około-żelowych preparatów raczej nie używam, co najwyżej walne tak na "techniczny-rozgardziasz". (Przy okazji: Rozmawiają 2 penisy, jeden mówi do drugieto: Ty, słyszałeś? Wycofali Viagę ze sklepów! - O kur..., no to leżymy
). nie utozsamiam się moim ubiorem z żadną subkulturą, no chyba, że polish-vodka-lovers
.