Nie, ale jak idę do lakiernika i chcę mieć czerowny samochód w białe kropki to ch** go obchodzi czy to wiocha. Płacę, wymagam.
Klienta ch** obchodzi, że Comic Sans to wiocha. Dla niego to jest śmieszna czcionka, która nada jego firmie lajtowy feeling i ch** Tobie do tego czy jest wieśniakiem i właśnie odszedł od pługa. A jak chcesz być niezależny od widzimisię Janusza, zmień branżę.
Sorry bro, że niestety świat nie składa się ze szwedzkich architektów-minimalistów, którzy będą chcieli od Ciebie wysmakowany, minimalistyczny logotyp.
Ok, sam samochodu nie pomalujesz. Nie potrafisz, nie masz sprzętu. Idziesz do lakiernika.
Natomiast szyld "Zakład fryzjerski" z Comic Sans możesz sobie sam w domu zaprojektować jak dusza zapragnie, zanieś swój projekt do drukarni i nie zawracaj dupy grafikowi, skoro nie zależy ci na tym, żeby to wszystko miało ręce i nogi. Po to są profesjonalne agencje reklamowe, aby kreować wizerunki firm. Klient przychodzi, opisuje swoją firmę, mówi czego oczekuje od projektu, jakie wartości chce przekazać odbiorcy i ludzie, którzy się znają na tym, robią to co do nich należy.
Nie mówię, że zawsze ma być na siłę wciskanie jakiejś ideologii dizajnerskiej, jeśli klient przyjdzie i po prostu powie - napisz mi "zakład fryzjerski" śmieszną czcionką, i daje mi za to kasę, to proszę bardzo.
Zupełnie jak z mechanikiem samochodowym! Przychodzisz, mówisz co jest nie tak, a mechanik sam dochodzi już swoimi sposobami co się popsuło i co trzeba naprawić. I szczerze w to wątpię, że spodobałoby mu się to, że stoisz nad uchem i wtrącasz swoje pięć groszy.