Kurde, to jest właśnie tak. Jedna sekunda nieuwagi i można sobie życie zepsuć, albo stracić. Jeszcze gorzej, gdy niewinny ucierpi... Miałem niedawno np. sytuację, że przejeżdżam przez rondo na wprost, także muszę uważać na tych, co na rondzie już są. Obserwuję sytuację na rondzie, jest pusto, wjeżdżam, cały czas kątem oka patrząc na nie (jeszcze wcześniej miałem sytuację, z gościem wpadającym na rondo z co najmniej 70km/h, także byłem uczulony). Ok, już przejechane (co trwało ze 2 sekundy), a przede mną pasy, na które wbiegło 5 dzieciaków, ułamek sekundy nieuwagi więcej i wjechałbym w nie. Tak to jest gdy pasy są tuż przy zakręcie, rondzie, uwagę koncentruje się na tym, żeby nie zderzyć się z samochodem, a tu wbiegają piesi... Inna sytuacja - jadę sobie 90km na godzinę, a przede mną maluch, nie mam miejsca na wyprzedzanie, aż tu nagle gościu hamuje i wręcz cudem udało mi się też wyhamować. Otóż postanowił sobie skręcić, oczywiście bez kierunku, bo po co!, na dodatek miał tak silne, lub nie miał, światła stopu, że nie dało się ich zauważyć.
Uwielbiam też sytuacje, gdy idioci, bo jak ich nazwać, biorą mnie pod górkę, a gdy pojawia się coś z naprzeciwka hamują i wpieprzają się przede mnie i inny pojazd, muszę ostro hamować, bosko. Raz o mało nie wypadłem z drogi, bo ślisko było, a druga z dziurami.
Kolejna sytuacja - gość w nocy jechał bez świateł - majstersztyk po prostu. Walczyłem z myślą o zadzwonienie na policję, żeby takiego delikwenta zgarnęli, ale skręcił. We łbie mi się nie mieści, JAK MOŻNA jechać w nocy bez świateł??? Pewnie logika "znak drogę, mam niedaleko, a akumulator słaby".