Właśnie wróciłem z otwarcia sezonu na Bemowie i niestety, ale Warszawa się nie popisała. Nie dziwię się czemu Svon wolał jechać do Poznania taki kawał, niż zostać na SSS. Organizacyjny chaos (przy okazji brak jakichkolwiek drogowskazów w samej Wawie jak tam dojechać) i brak klimatu. Barierki oddzielające widzów były bardzo daleko od samego toru przejazdu, przez co kompletnie nie było czuć mocy aut i oglądało się to ze znudzeniem. Słabe nagłośnienie, które owocowało tym, że nikt nie widział co zaraz będzie się działo na torze (brak jakichkolwiek broszurek informacyjnych). Totalnie beznadziejne kwalifikacje, w których ustawiano auta w klasach street i drag kompletnie bez sensu. Bez znaczenia była moc auta, napęd, rodzaj paliwa. W związku z tym nie było żadnych równych pojedynków łeb w łeb. Zliczano jedynie czasy i na ich podstawie kwalifikowano zawodników. My pojechaliśmy na 4 auta, które startowały w zawodach, więc opłata od zawodnika wynosiła 90zł. Pytam się za co? Briefing był chyba tylko po to, żeby zakasować 90zł i odesłać klienta. Zero zainteresowania czym się przyjechało w wyniku czego nikt tak naprawdę nie widział co siedzi w danej furze (pan komentator pomylił się nawet mówiąc o jednym z naszych aut, że jest wolnossące). Słabe hostessy i słabe promo sponsorów imprezy. Nie było ekipy VTG. Podział na drift i sprint na dwóch końcach pasa był beznadziejny. Powinny być najpierw małe zawody driftu, potem ćwiartka. Przez taki podział mało kto interesował się drifterami, a szkoda. Na plus zaliczam sporo egzotyków, które i tak służyły tylko do lansu. Organizatorów z SSS zapraszam do Kielc na DFP, żeby zobaczyli jak robi się konkretną imprezę motoryzacyjną.