Niestety coś takiego istnieje już dziś. Te same silniki tylko z inną mapą, więc różnią się mocą w zależności od wgranego oprogramowania, często kostki od np. ogrzewania foteli, lecz sam fotel jest nieogrzewany i wystarczy tylko zmienić fotel, radia i wszystko inne przygotowane pod zmieniarki, ale brak zmieniarki itd. Nie widzę w tym żadnej rewolucji.
Pogdybajmy trochę. Nie chodzi o rewolucję (nawet w artykule jest nadmienione, że to już stosowana praktyka), ale o nowe sposoby dymania klientów.
Można założyć oczywiście, że to fajne rozwiązanie dopasowane do właściciela (bo po cholerę w ciepłych krajach podgrzewane fotele, lepiej abonament na zimę, po co klima przez cały rok, skoro przyda się w tylko w bardzo gorące/zimne miesiące), ale nie oszukujmy się - chodzi o poszukiwanie nowych form zysku dla producentów samochodów, którzy borykają się z obniżoną sprzedażą nówek prosto z salonu. Jeżeli samochód będzie dzięki temu tańszy w pierwotnym zakupie, to sam wytwórca przyzna się do tego, że do tej pory dymał klienta. Wszystkie "luksusowe" systemy będą zabudowane w autach - a więc podstawowy argument producenta przy zakupie "dodatkowego" do tej pory wyposażenia, znika. Wiadomo, że ceny dodatków w nowych samochodach są grubo przesadzone (w pełni automatyczna klima za 6 koła, pełnowymiarowe koło zapasowe za półtora tysiaka, zestaw kluczy z lewarem za dodatkowy tysiąc, elektryczne tylne szyby za kolejne 3 tysie, radio + głośniki 4 tys., etc. - napisane z przesadą, ale w końcu mowa w artykule o BMW). Nagle w sposób ewidentny okaże się, że luksusowo wyposażony samochód może być tańszy. Chodzi tylko o odblokowanie funkcji (coś, jak dodatki do gier już zamieszczone na płycie).
A może w drugą stronę? Producent narzuci cenę, jak za samochód lepiej wyposażony (bo w końcu ma te wszystkie dodatki), a i tak będzie naliczał za uruchomienie dodatków?
Dla mnie to ewidentne pole do pompowania kasy.
Zakładając naiwnie, że hackowanie systemu będzie niemożliwe, albo będzie się wiązało z poważnymi konsekwencjami (utrata wsparcia producenta, gwarancji, etc.), już widzę, jak wytwórca/sprzedawca narzuci swoje ograniczenia i odpowiednio wysokie kwoty, bo jesteś uzależniony od JEGO samochodu, nie masz tutaj wyboru. No i przy odpowiedniej reklamie, dla posiadaczy samochodów będzie to bardzo łatwe i kuszące:
- Chcesz wiedzieć, czy w oponach twojego samochodu jest odpowiednia ilość powietrza? Wykup opcję wskazania czujnika ciśnienia na ekranie komputera pokładowego, jedź pewnie i spokojnie już teraz.
- Nadchodzą gorące dni? Automatyczna, kilku-strefowa klimatyzacja - już teraz wykup tygodniowy abonament i ciesz się komfortem jazdy, wystarczy jedno kliknięcie na ekranie Twojego pojazdu/smartfona!
- Nie możesz znaleźć okularów i dokumentów w schowku? Kliknij, kup i ciesz się pełnym oświetleniem LED schowka w swoim samochodzie.Szukając analogii, dla mnie to swoiste wyolbrzymienie funkcji płatnych dodatków do gier i "mikropłatności", które w przypadku samochodów mogą okazać się obligatoryjne. Trzeba przyznać, że szefowie koncernów świetnie kombinują. Kupujesz upakowany gadżetami samochód Bonda, który w momencie sprzedaży ma funkcjonalność Fiata 126p i "tylko od Ciebie zależy", czy będzie upakowanym gadżetami samochodem Bonda. A ewentualnego chaosu i objętości treści w ogłoszeniach rynku wtórnego nawet sobie nie wyobrażam