Autor Wątek: Książki - jakie lubicie?  (Przeczytany 232424 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Patosław

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 18-01-2008
  • Wiadomości: 5 930
  • Reputacja: 147
  • Demons Souls <3
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #640 dnia: Maja 05, 2011, 12:12:48 pm »
Dzisiaj za to skończyłem czytać Lśnienie, ale o tej książce zostało już chyba powiedziane wszystko. Od siebie dodam, że żadna z pochlebnych opinii z którymi się spotkałem nie była ani trochę przesadzona.
Jak to się ma do filmu?



Zarówno film jak i książka skupiają się na zupełnie różnych wątkach w inny sposób je rozwijając. Mi osobiście książka podobała się o wiele bardziej od filmu.

Teraz dalej mam zamiar brnąć w twórczość Kinga zastanawiam się tylko za co się zabrać :)

Wiadomość scalona: [time]Maj 05, 2011, 22:41:12 pm[/time]
Zaopatrzyłem się w Czarny Dom.

Właśnie zaczynam czytać.
« Ostatnia zmiana: Maja 05, 2011, 22:42:01 pm wysłana przez Patosław »

windomearl

  • PIERESTROJKA
  • *****
  • Rejestracja: 08-03-2008
  • Wiadomości: 31 367
  • Reputacja: 265
  • You know Carcosa?
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #641 dnia: Maja 08, 2011, 02:23:16 am »
Neuromancer mi w ogóle nie podszedł, więc zacząłem Ubika. :)

kwassny

  • Pionier
  • *
  • Rejestracja: 15-04-2011
  • Wiadomości: 10
  • Reputacja: 0
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #642 dnia: Maja 13, 2011, 14:08:16 pm »
@Patosław: Jeżeli nie czytałeś to Mroczna Wieża a ja osobiście polecam "Komórka". Może King napisze teraz coś o fb?  ;)

Patosław

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 18-01-2008
  • Wiadomości: 5 930
  • Reputacja: 147
  • Demons Souls <3
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #643 dnia: Maja 13, 2011, 21:41:01 pm »
@Patosław: Jeżeli nie czytałeś to Mroczna Wieża a ja osobiście polecam "Komórka". Może King napisze teraz coś o fb?  ;)

Dzięki wielkie za polecenie, na bank przeczytam.

Sylvan Wielki

  • Gagarin
  • *****
  • Rejestracja: 05-02-2009
  • Wiadomości: 11 654
  • Reputacja: 253
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #644 dnia: Maja 24, 2011, 23:22:47 pm »
"Komórka" jest kapitalna. Akcja niemal od pierwszych stron. Tak ma być.
Ciekawa książka. Podobnie jak "Pod kopułą", czy "Reka mistrza".

"Wszystko jest względne" - zbiór opowiadań Kinga aktualnie czytam.

Podoba mi się w szczególności "Wszystko jest względne", oraz prolog do przygód Rolanda ("Mroczna Wieża").

Mejs

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 12-04-2007
  • Wiadomości: 1 882
  • Reputacja: 49
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #645 dnia: Maja 25, 2011, 12:46:57 pm »
Podoba mi się w szczególności "Wszystko jest względne", oraz prolog do przygód Rolanda ("Mroczna Wieża").

Właśnie nigdy przygody Rolanda mnie nie przekonały a dwa razy się zabierałem. Ostatnie co czytałem Kinga to Desperacje i powiem klimat pierwsza klasa powstał nawet film ale podobno mega syf.

marcingt

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 16-08-2007
  • Wiadomości: 4 970
  • Reputacja: 58
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #646 dnia: Maja 25, 2011, 12:57:56 pm »
Zacząłem czytać "Mgłę" Kinga ze zbioru opowiadań i od początku jest już meega klimat. Film po przeczytaniu też pewno obejrzę.

Patosław

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 18-01-2008
  • Wiadomości: 5 930
  • Reputacja: 147
  • Demons Souls <3
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #647 dnia: Maja 29, 2011, 23:38:58 pm »
Zacząłem czytać "Mgłę" Kinga ze zbioru opowiadań i od początku jest już meega klimat. Film po przeczytaniu też pewno obejrzę.

Szczerze mówiąc jak dla mnie film jest mocno średni.

Wojtq

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 01-09-2006
  • Wiadomości: 4 855
  • Reputacja: 42
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #648 dnia: Maja 29, 2011, 23:45:35 pm »
Szczerze mówiąc jak dla mnie film jest mocno średni.
Dla mnie też. Byłem w kinie i żałowałem wydanej kasy. W zeszłym roku dorwałem jednak opowiadanie i o wiele bardziej przypadło mi do gustu. Film ma tylko jedną przewagę nad pisanym oryginałem - ZAKOŃCZENIE. "Dat ending", jakby to powiedziała 4chanowa brać.
PSN ID: WojtqGO

Ciapkas

  • Gość
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #649 dnia: Czerwca 16, 2011, 18:13:08 pm »

Z ogromnych, przeogromnych nudów wziąłem się za Grę o Tron  Martina. Fantasy nigdy nie lubiłem, na Sapka szczałem ciepłym moczem, a mimo czytania na fali hajpu Władcy Pierścieni przednio się wynudziłem. Prawdę powiedziawszy to również cyknąłem tylko i wyłącznie dlatego, że po obejrzeniu dwóch pierwszych odcinków serialu Gra o.. byłem zachwycony a czekać tydzień na kolejny nie byłem w stanie.

I cholera, po skończeniu jestem ZACHWYCONY, zgwałcony, przemielony i chcę więcej. Nie przypominam sobie tak wciągającej książki do czasów chyba Mistrza i Małgorzaty. Serial to dla mnie mistrzostwo świata(jak większość produkcji HBO), ale książka bije go na łeb.

Nie wiem czy ogląda ktoś tu ten serial, ale w kazdym bądź razie
Spoiler (kliknij, by wyświetlić/ukryć)

Nie chcę więcej pisac i spojlerować, więc napiszę tylko - KUPUJCIE ta ksiązkę i pieprzcie serial.

s00s

  • Major Hermaszewski
  • *****
  • Rejestracja: 04-11-2007
  • Wiadomości: 10 368
  • Reputacja: 155
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #650 dnia: Czerwca 16, 2011, 19:41:54 pm »
przed paroma dniami skończyłem "czterdzieści osiem godzin" alistara macleana. taki bond, nawet spoko. trochę może irytować wyciąganie asów z rękawa po fakcie i celowe ukrywanie pewnych faktów przed czytelnikiem, no ale taka specyfika tego gatunku. chyba.

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #651 dnia: Czerwca 19, 2011, 21:42:04 pm »
Tak na szybko 3 godne polecenia książki:

Antropolog na Marsie (Oliver Sacks)
Spoiler (kliknij, by wyświetlić/ukryć)
O ile Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem stawiał na ilość, tak tym razem Sacks postawił na jakość, dając nam tylko 7 opowiadań, zamiast wcześniejszych 24. Osobiście zmianę podejścia zaliczam jak najbardziej na plus, bo choć Mężczyzna... urzekał nas różnorodnością poruszanych przypadków, to nie zostały one należycie omówione. Tutaj ten problem nie występuje. Każdy przypadek stanowi całkiem wnikliwą analizę problemu, przyczyn i skutków danej choroby. Również więcej miejsca poświęcono poszczególnym osobowościom, próbując rozwikłać wyjątkowy stan ich natury. Relacja w jakiej pozostają do siebie lekarz i pacjent także nie zostały zaniedbane, dlatego znajdziemy tutaj nawet opisy wspólnych wypraw czy wycieczek. Oczywiście opis każdego przypadku mógłby tak naprawdę być znacznie rozszerzony i spokojnie dałoby się za jego pomocą napisać oddzielną książkę. Można jednak powiedzieć, że Sacks tym razem idealnie wyważył proporcje, skupiając swoją uwagę zarówno na zrozumieniu problemu, jak i na przekazaniu sporej dawki istotnych informacji. Książka stała się zatem bardziej naukowa od poprzedniczki, lecz nadal jest bardzo przystępne czytadło.

Mi wprowadzone zmiany jak najbardziej przypadły do gustu, dlatego Antropologa... oceniam wyżej od Mężczyzny.... Obydwie książki są znakomite, jednak to Antropolog... urzekł mnie bardziej, dzięki świetnie przemyślanej narracji połączonej ze sporą porcją ważnych informacji. Gorąco polecam!
9/10


Hyperion (Dan Simmons)
Spoiler (kliknij, by wyświetlić/ukryć)
Powieść jest pierwszą częścią serii i opowiada o wyprawie siódemki pielgrzymów z przypadku. W przeszłości losy każdego z nich połączyły się w jakiś sposób z tajemniczą planetą Hyperion i jej niepisanym władcą, okrutną, niepoznaną istotą znaną jaką Chyżwar. Jego szczególna potęga polega na zdolności do manipulacji czasem. I choć wszyscy się go lękają, to tak naprawdę nikt nie wie kim (lub czym) on rzeczywiście jest.

Fabuła tej części skupia się jednak nie tyle na samej wyprawie, co na wyjaśnieniu poprzednich losów bohaterów. Każdy z nich ma do opowiedzenia własną, unikalną i zaskakującą historię, która skłoniła ich do wyruszenia w samo serce Hyperiona, do zagadkowych Grobowców Czasu. Powody najwidoczniej są dobre, bowiem trzeba wiedzieć, że z całej siódemki pielgrzymów może zostać wysłuchany tylko jeden, a powiedzie się to tylko wtedy, gdy do celu dotrą w liczbie pierwszej. Czeka ich więc iście samobójcza misja.

Bardzo spodobał mi się wyjątkowo, mroczny i tajemniczy klimat powieści. Historia na pewno nie należy do banalnych, a sam Chyżwar - chodzący po ziemi bóg - jest jednym z najciekawszych antagonistów na jakich się natknąłem w książkach. Również opowieści pielgrzymów należy pochwalić za różnorodność. Choć nie ma co ukrywać, nie wszystkie trzymają równy poziom. Nie ma jednak szans by narzekać na nudę. I choć sam styl autora momentami mógłby być trochę lepszy, to należy zwrócić uwagę, iż Hyperion jest inteligentnie napisaną książką, ze sporą ilością nawiązań i poruszającą wiele istotnych, dających do myślenia zagadnień. Szczególne miejsce przypada tutaj religii jako takiej, wokół której obraca się cały główny wątek fabularny.

Lektura nie wciągnęła mnie na tyle, abym nie mógł się od niej oderwać, jednak bogactwo pomysłów oraz wyjątkowy klimat sprawiają, że całościowa ocena musi być wysoka. Polecam każdemu kto ma ochotę na inteligentnie napisaną science fiction.
8/10


50 teorii filozofii, które powinieneś znać (Ben Dupre)
Spoiler (kliknij, by wyświetlić/ukryć)
Po tytule łatwo się domyślić jaką zawartość ma powyższa książka. Mamy tutaj zatem 50 wybranych przez autora teorii filozofii, z którymi warto byłoby się zapoznać. Każde zagadnienie zostało przypisane do określonej kategorii (religia, etyka, nauka, społeczeństwo itd.) i zawiera w sobie jedną z bardziej znanych tez filozoficznych wyłożoną na czterech czy pięciu stronach. Nie znajdziemy tu zatem wnikliwej analizy problemu, a jedynie pobieżne się z nim zapoznanie.

Na pochwałę natomiast zasługuje nawet nie tyle sam wybór zagadnień, co sposób ich wyłożenia. Autor nie przedstawia problemów w odseparowaniu od współczesnych spraw. Wszystkie przedstawiane teorie są nadal aktualne - w mniejszym bądź większym stopniu oczywiście. Nie znajdziemy tu zatem nudnego, suchego wykładu, a przemyślaną próbę przybliżenia nas do zgłębienia natury otaczającego świata. Bowiem celem filozofii - wbrew powszechnej opinii - jest nie myślenie dla samego myślenia, ale zrozumienie praw i zależności.

O stylu również należy powiedzieć kilka ciepłych słów. Autor umiejętnie przedstawia argumenty i kontrargumenty dając nam miarodajny, spójnie wyłożony obraz problemu. Co prawda czasem argumentacja jest w pewien sposób stronnicza, lecz dotyczy to głównie teorii beznadziejnych i już wcześniej obalonych na drodze logiki. Nie jest to też pozycja lekka i czasem trzeba przeczytać dany fragment jeszcze raz. Nie ma się jednak czego obawiać, w porównaniu do innych pism filozoficznych jest wręcz bardzo przystępna i łatwa w zrozumieniu.
Jak już jesteśmy przy stronie technicznej, to nie mogę niestety pominąć negatywnej oceny pracy redaktorskiej. W tekście znalazłem około 10 literówek, co nie przystoi takiemu wydawnictwu jak PWN.

Podsumowując. Książka jest godna polecenia i na pewno da do myślenia oraz zwiększy podstawową wiedzę dotyczącą najciekawszych i wciąż aktualnych zagadnień filozofii.
8-/10


W lipcu powinienem być już po obronie magisterki, więc postaram się powrócić na stałe do pisania recenzji :)

EDIT: zmieniłem minimalnie oceny.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 20, 2011, 15:45:50 pm wysłana przez POK »

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #652 dnia: Lipca 08, 2011, 01:08:17 am »
Bramy Domu Umarłych (Erikson Steven)
Spoiler (kliknij, by wyświetlić/ukryć)
Jest to drugi tom Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych (pierwszy to Ogrody Księżyca). Tym razem jednak przyjdzie nam śledzić losy tylko części postaci znanych z poprzedniej części. Pod koniec pierwszego tomu doszło do rozdzielenia bohaterów na dwie grupy i my śledzimy losy tej, która wybrała się w podróż statkiem. Nie zabraknie jednak też wprowadzenia wielu nowych postaci, więc nie ma się co obawiać tego, że akcja straciła na różnorodności. Nie podobało mi się tylko, że jedna z moich ulubionych postaci pierwszoplanowych, odgrywa w drugim tomie rolę marginalną i obserwujemy jej poczynania tylko z perspektywy innych (mam nadzieję, że w kolejnych częściach się to zmieni).

Akcja powieści rozgrywa się na pustyni Raraku i w obrębie Siedmiu Miast. Jesteśmy zatem wprowadzeni w zupełnie nowy obszar działań Imperium. Tym razem role się odwracają i Malazańczycy muszą bronić się przed buntem wywołanym przez jasnowidzącą sha'ik. By nie było jednak za nudno, w tym samym czasie dochodzi do poszukiwań Ścieżki Dłoni przez tysiące jednopochwyconych i d'ivrsów, która ma zagwarantować im drogę do ascendencji (stania się bogiem). Rozwój wydarzeń obserwujemy wielotorowo - z różnych miejsc i perspektyw. Na nudę zatem nie można narzekać. Tym bardziej, że bohaterowie zmieniają się zwykle, co kilka stron i stale się coś dzieje. Na uwagę zasługują nie tylko postacie pierwszoplanowe, ale również drugoplanowe, jak np. Coltaine - dowódca wycofującej się malazańskiej armii.

Erikson nie jest takim mistrzem pióra jak Martin i nie ma się w tym względzie co oszukiwać. O narzekaniach jednak nie może być mowy. Styl jest bogaty, a fabuła potrafi wielokrotnie chwycić za serce, wywołując różne skrajne uczucia. Czasem będziemy się uśmiechać na różne zabawne potyczki słowne, innym razem poczujemy wyraźną sympatię czy współczucie do niektórych postaci, a jeszcze kiedy indziej odczujemy złość za ich okrutne zachowanie lub bezmyślność. O aspekt emocjonalny nie ma zatem, co się obawiać. Główną siłą powieści jest jednak wykreowany świat. Z mnóstwem postaci, wieloletnią historią, ogromnym terytorium, unikalną magią grot, szeregiem najprzeróżniejszych stworzeń (od bogów, po smoki, demony, nieśmiertelne rasy) i całą masą zależności łączącą to wszystko w jedną, spójną całość. Losy tego uniwersum wydają się naprawdę ciekawe, a wszystkiemu dodaje smaku fakt obserwowania wydarzeń z różnych punktów widzenia. Czasem nie wiadomo za kogo trzymać kciuki, bo lubimy i nie lubimy i tych i tych. Po każdej ze stron znajdą się prawdziwi bohaterowie i prawdziwi złoczyńcy.

Bramy podobały mi się równie mocno jak Ogrody. Nadal jest do bardzo mroczna i brutalna opowieść o wojnie, śmierci i zagładzie. Znajdzie się tu jednak też miejsce na takie wartości jak bezgraniczna przyjaźń czy oddanie dla sprawy. Autor pod płaszczem fantastyki zawarł wiele rozważań o moralności i życiu. Zwykle są one sprytnie ukryte, często ujawniając się nie tyle w pojedynczych zdaniach, co raczej w całej strukturze powieści. Wojna to straszne doświadczenie.

Podsumowując. Mogę z czystym sumieniem polecić sagę Eriksona każdemu miłośnikowi fantastyki. Po dwóch tomach jestem więcej niż zadowolony. Autor odwalił kawał dobrej roboty i dał nam do rąk powieść jedyną w swoim rodzaju. I choć podobne wątki przebijają się w wielu innych utworach, to tylko tutaj dostaniemy tak niepowtarzalny, a zarazem spójnie skonstruowany świat.
9/10

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #653 dnia: Lipca 10, 2011, 18:31:16 pm »
Zrób sobie raj (Mariusz Szczygieł)
Spoiler (kliknij, by wyświetlić/ukryć)

"Marzyła mi się książka o moim ulubionym kraju bez napinania się. Żeby nie musiała odzwierciedlać, obiektywizować, syntezować.
Jestem niechlujnym czechofilem, ta książka nie jest kompetentnym przewodnikiem ani po kulturze czeskiej, ani po Czechach."*

Te słowa ze wstępu (właściwie z "Zamiast wstępu") bardzo dobrze obrazują w jakim stylu książka została napisana. Autor zamiast skupić się na głębokiej analizie Czech, zrobił rajd przez ich kulturę. Nie znajdziemy więc tutaj łączenia faktów i wyciągania wniosków - to jest już zadanie czytelnika. Znajdziemy natomiast całkiem bogaty repertuar znanych nazwisk oraz obszerny zarys czeskiej specyfiki. Lektura ma nam na celu uświadomić wyjątkowość tamtejszej kultury i dlatego skupia się na rzeczach najbardziej rzucających się w oczy. Tak jak Polska jest znana z religijności, dumy narodowej i pamięci dla zasłużonych, tak Czechy jawią się nam jako naród żyjących chwilą lekkoduchów-ateistów.

Szczygieł bardzo sprawnie łączy lekki, przyjemny reportaż, z szukaniem podstaw narodowej tożsamości Czechów. Jak myślą? Co kieruje ich działaniami? Dlaczego wszystko zamieniają w dowcip? W jaki sposób patrzą na śmierć? Na wiele z tych pytań nie ma prostych odpowiedzi. Dlatego zamiast dawać gotowe rozwiązanie, autor tylko podsuwa pod rozpatrzenie pewne kwestie, przedstawiając je w formie anegdot, krótkich wywiadów, czy własnych doświadczeń.

Po lekturze wyłania nam się przed oczami wizja Czech jako kraju-raju. Narodu pragmatyków, śmiejących się z przeciwności, niemyślących o tym, co złe, narodu, w którym tabu praktycznie nie istnieje. Narodu wolności i indywidualizmu. Trzeba tylko zapytać: Czy naprawdę jest to taki raj jakim go malują? Czechy są trochę jak stół obłożony bogato pięknie wyglądającymi i smacznymi daniami, pod stołem jednak, gniją nieprzełknięte resztki. Śmiech nie zabije wszystkich problemów, bo stanowi raczej od nich ucieczkę, niż ich rozwiązanie.

Nie mogę powiedzieć, aby dzieło Szczygła wywarło na mnie wielkie wrażenie. Książkę czyta się szybko i przyjemnie, to fakt. Brakuje mi jednak trochę odautorskiego podsumowania, wyciągnięcia kilku finalnych wniosków z wieloletniego pobytu w kraju naszych sąsiadów. Jestem osobą z umysłem mocno analitycznym i dlatego bardzo cenię wszelkie syntezy. Tutaj mi tego brakowało, choć był to przecież celowy zabieg, o czym świadczy cytat z początku książki. Nie podobało mi się jeszcze, że autor czasem rozpisuje się zbytnio o rzeczach bez wielkiego znaczenia. O przeżyciach indywiduów, słabo reprezentujących naród jako taki. Bo czy na przykład życie Szymona Majewskiego zawierałoby jakąś mądrość o mentalności Polaków?

Końcowy wniosek musi być jednak jak najbardziej pozytywny, bo co by nie mówić książkę czyta się bardzo dobrze i daje ona przy tym pewien obraz innego sposobu myślenia. Nie znajdziemy tu może wiele informacji, które należałoby koniecznie zapamiętać, ale całościowo spełnia swoje zadanie. Mówi nam, że nic nie jest takie proste, jakie mogłoby się wydawać. A już na pewno nie jest tym stworzenie raju, tu, na Ziemi.
7+/10


------
*M. Szczygieł, Zrób sobie raj, wyd. Czarne, Wołowiec 2011, s. 7.

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #654 dnia: Lipca 12, 2011, 01:15:26 am »
"Pan raczy żartować, panie Feynman!": Przypadki ciekawego człowieka (Richard Feynman)
Spoiler (kliknij, by wyświetlić/ukryć)

Richard Feynman jest jednym z najwybitniejszych fizyków XX wieku, a za swój wkład w rozwój nauki otrzymał Nagrodę Nobla. Samoistnie nasuwa się jednak pytanie: Co może być ciekawego w życiu fizyka, by o tym opowiadać? Profesor fizyki nie wydaje się osobą, której życie byłoby szczególnie burzliwe czy interesujące. Wypełnianie wykresów matematycznych – i innych podobnych rewelacji – wydaje się dla przeciętnego człowieka nudne jak flaki z olejem. A nawet jeśli jest ciekawe (dla wąskiego grona osób oczywiście), to już na pewno nie może być zabawne. Czyż nie mam racji? Nie mam! Pozory lubią mylić. Życie Feynmana było diabelsko intensywne, a jego wiecznie ciekawa świata, zwariowana osobowość, chciała robić zawsze wszystko po swojemu. Dodać do tego jego genialną inteligencję i mamy niezwykle wybuchową i śmiertelnie zabawną mieszankę, łączącą opowieść, humor i morał. Wobec takiego połączenia nie można przejść obojętnie!

Na książkę składa się nie tyle jedna spójna opowieść o życiu, co ciąg licznych anegdot z życia autora, ułożonych w ujęciu chronologicznym. Początkowo poznajemy Feynmana jako urwisa, uwielbiającego zabawę związkami chemicznymi i fascynującego się wszelkiego rodzaju mechanizmami. Już w wieku kilkunastu lat zasłynął jako osoba potrafiąca naprawiać radia za pomocą... myślenia! A to dopiero początek jego szalonego życia! Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów, jednak chyba warto nakreślić, co będzie dalej. Zobaczymy więc, jak naukowiec zmagał się z przeciwnościami losu w pierwszej pracy (próby wprowadzania nowinek do dziennej rutyny nie zawsze muszą skończyć się pomyślnie), jak szła mu nauka na uczelni, w jakich okolicznościach dołączył do Projektu Manhattan, czy dobrze mu szło podrywanie panienek, dlaczego psocił się łamiąc wszystkie zabezpieczenia, co udało mu się osiągnąć jako rysownik i muzyk, oraz wiele, wiele innych. No, i nie zabraknie też fizyki!

Tak jak pisałem wcześniej, w opowieści wpleciony jest zawsze jakiś mało natarczywy morał. Książka niesie w sobie sporą wartość intelektualną i z lektury można dowiedzieć się wielu interesujących rzeczy (np. jak to jest "wyjść z ciała"?, czy mrówki się komunikują?). Czyta się to wszystko jednym tchem. Po prostu nie można się oderwać! Kolejne historie są tak zabawne i ciekawe, że stale chcemy więcej i więcej. Czasem można natknąć się na trochę trudniejsze momenty (np. opisywanie zjawisk fizycznych, czy mechanizmów działania sejfów), ogólnie jednak pozycja została napisana w lekkim tonie. Jej głównym zadaniem jest zainteresowanie i rozbawienie czytelnika, a że przy okazji udaje się przemycić pewną dawkę mądrości, to tym lepiej.

Autobiografia Richarda Feynmana stanowi manifest ku pochwale życia i nauki. Zamiast patosu użyto jednak solidnej dawki humoru. Śmiech najłatwiej topi lody i potrafi sprawić, że nawet fizyka nie wydaje się taka straszna jak ją malują.

9/10

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #655 dnia: Lipca 16, 2011, 14:21:31 pm »
Następne 100 lat: Prognoza na XXI wiek (George Friedman)
Spoiler (kliknij, by wyświetlić/ukryć)

George Friedman zajmuje się głównie ustalaniem prognoz geopolitycznych (przewidywania przyszłości w oparciu o tendencje historyczne i ukształtowanie geograficzne). Obecnie ma na swoim koncie już pięć książek z tego zakresu, oraz mnóstwo artykułów dotyczących wywiadu, bezpieczeństwa narodowego i wojny informatycznej.

Napisana w 2008 roku książka Następne 100 lat próbuje ustalić jak zacznie się zmieniać obowiązujący porządek – które kraje staną się mocarstwami, a które upadną. Treść książki dotyczy więc polityki terytorialnej, zahaczając tylko raz po raz o inne tematy, takie jak na przykład rozwój technologii w XXI wieku. Autor wychodzi z założenia, że ludzie wcale nie są tacy wolni:

"Ta książka traktuje właśnie o niezamierzonych konsekwencjach. Gdyby istoty ludzkie mogły po prostu decydować, co chcą zrobić, a następnie to robiły, prognozowanie stałoby się niemożliwe. Wolna wola przekracza zdolność prognozowania. Ale w przypadku ludzi najbardziej interesujące jest to, że nie są wolni. Można mieć dzisiaj dziesięcioro dzieci, ale rzadko kto się na to decyduje. W swoich działaniach jesteśmy mocno ograniczeni przez miejsce i czas, w których żyjemy."[1]

Nie ma co się jednak oszukiwać, prognozowanie przyszłości nie jest łatwym zadaniem. Można co prawda, wyróżnić pewne ogólne tendencje (na tym właśnie opiera się metoda Friedmana), ale w grę w chodzi jeszcze ogrom innych czynników. Aby dobrze przewidywać przyszłe wydarzenia powinniśmy mieć do dyspozycji mnóstwo szczegółowych – często ściśle tajnych – danych i uwzględnić to wszystko za pomocą jakiegoś skomplikowanego algorytmu. Inaczej jesteśmy w stanie określić jedynie bardzo niewyraźny zarys przyszłych wydarzeń, który z każdym kolejnym rokiem będzie i tak się coraz bardziej zamazywać. Dlatego niniejszą pozycję należy rozpatrywać bardziej jako wizję następnych wydarzeń, niż rzeczywistą prognozę tego, co będzie.

Przejdźmy teraz do samej treści niniejszej pozycji. Autor przewiduje, że mimo pomniejszych kryzysów, hegemonia Stanów Zjednoczonych nadal będzie obowiązywać przez całe stulecie:

"Ostatecznie, jeśli starałem się przedstawić w tej książce jakąś zasadniczą myśl, to taką, że Stany Zjednoczone nie tylko nie stoją na krawędzi upadku, ale dopiero wchodzą w okres największej świetności."[2]

Ale ta książka nie dotyczy tylko USA. Friedman zwiastuje wielki kryzys w Chinach, spadek znaczenia Rosji po 2020 roku, oraz wiele innych wydarzeń. Szczególne miejsce w tym wszystkim przypada Polsce, Turcji i Japonii. Wielu zapyta pewnie teraz z niedowierzaniem: Polsce? Tak, Polska jako najmocniejszy punkt dawnego bloku sowieckiego, wspierana przez USA, oprze się niezdecydowanej postawie Rosji, chcącej odzyskać utraconą po upadku ZSRR strefę buforową. Z czasem powstanie potężny "Blok Polski" czyli koalicja krajów wschodniej Europy. Co ciekawe Friedman przewidział wkroczenie wojsk rosyjskich do Gruzji w okolicach 2010 roku. Polska ma ulec podobnej prowokacji w latach 2015-2020.

Nie winiłbym specjalnie Friedmana za "błędy w obliczeniach", których z pewnością będzie mnóstwo. Mi na przykład bardzo rzuciło się w oczy lekceważące potraktowanie Chin i Rosji, które nawet jeśli zostaną dotknięte kryzysem, to na pewno będą silnymi graczami na arenie międzynarodowej. Następne 100 lat traktuję jednak tylko jako wizję autora, zwracającą uwagę w kilku miejscach na zasadnicze problemy (np. kontrola oceanów czy znaczenie strefy buforowej). Dlatego nie radzę brać wszystkiego, co autor napisał osobiście. Książkę można rozpatrywać jako podstawę na scenariusz dla powieści lub gry strategicznej. Bo jest to niewątpliwe ciekawa wizja. Tyle, że jest mało prawdopodobne, aby się sprawdziła.

Ten kto po lekturze oczekuje otrzymać wartościową receptę na przyszłość, może się srogo zawieść, bo zawarta w niej analiza jest zbyt ogólnikowa i mało wyszukana. Mimo wszystko jako całość stanowi dobrą, ciekawą propozycję, która spodoba się każdemu bez zbyt wygórowanych wymagań. Jeśli następna książka Friedmana - The Next Decade - zostanie przetłumaczona na polski i będzie   zbliżona jakością do powyższej, to z chęcią poczytam, do jakich wniosków autor tym razem doszedł. Bo czasem warto zastanowić się nad przyszłością.

7/10


---------
[1] G. Friedman, Następne 100 lat: Prognoza na XXI wiek, przeł. M. Antosiewicz, wyd. AMF Plus, Warszawa 2009, s. 284.
[2] Tamże, s. 283.
« Ostatnia zmiana: Lipca 16, 2011, 14:23:52 pm wysłana przez POK »

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #656 dnia: Lipca 19, 2011, 16:32:19 pm »
Przeczytałem Rok 1984, ale nie widzę sensu, aby pisać reckę. O książce chyba już zbyt wiele zostało powiedziane. Przyznam szczerze, że spodziewałem się czegoś lepszego. Nie żeby było źle, po prostu jest bez rewelacji. Fabuła nie jest za specjalna i stanowi właściwie jedynie tło dla opisu systemu społecznego. Moim zdaniem nawet wykreowany system, choć ciekawy, jest zbyt nierealny. Na szczęście ludzkość nie dąży aż tak ku samozagładzie. Są jednostki lepsze i gorsze (może się trafić taki psychol jak Stalin), jednak stworzenie systemu dla dobra samego systemu nie przejdzie (albo ludzie zawczasu się zbuntują, albo system sam się załamie pod wpływem własnej niewydolności). Bardziej przypadła już mi do gustu krytyka kapitalizmu z Nowego Wspaniałego Świata. Moja ocena to 7-/10.

kun

  • chujek
  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 02-11-2003
  • Wiadomości: 6 880
  • Reputacja: 80
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #657 dnia: Sierpnia 16, 2011, 01:48:31 am »
Odyseja Kosmiczna 2010, 2061 i 3001 Artura C. Clark'a kupione do tego Rendezvous with Rama tegoż samego autora oraz Speaker for the dead (nareszcie!!!) Orsona Scotta Card'a. Już nie mogę się doczekać zagłębienia w nie.

pachu

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 10-12-2006
  • Wiadomości: 2 886
  • Reputacja: 20
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #658 dnia: Sierpnia 16, 2011, 15:16:42 pm »
Wszystkie książki Harukiego Murakamiego. Polecam "Tańcz, tańcz, tańcz" i "Na południe od granicy, na zachód od słońca"
Powieści są pisane w formie narratora pierwszoosobowego, przez co w trakcie czytania można poczuć, jakby ktoś nam to opowiadał + łatwiej wczuć się w głównego bohatera. Zawiera w opowiadaniach często chore motywy coś al'a Silent Hill w sensie porycia psychicznego głównego bohatera. Naprawdę polecam zakupić, albo ebuczka sobie sprawić.

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #659 dnia: Września 06, 2011, 20:11:47 pm »
Ostatnio nie miałem za bardzo czasu (i sił) na czytanie. Od tygodnia zacząłem jednak korzystać z audiobooków i muszę przyznać, że jest to bardzo fajna sprawa. Zatem pokrótce:

Accelerando (Charles Stross)
Z serii wydawniczej "Uczta Wyobraźni" przeczytałem poprzednio dwie książki, Ślepowidzenie i Rzeka Bogów (a na półce czeka jeszcze Nakręcana dziewczyna: Pompa numer sześć). Obydwie pozycje oceniam bardzo wysoko, zatem z zapałem zabrałem się za czytanie Acceleranda. Niestety, szybko zdałem sobie sprawę, że nie do końca tego oczekiwałem. Myślałem jednak, iż z czasem książka się rozkręci i później będzie lepiej. Myliłem się. Przez jakiś czas faktycznie było lepiej, ale późniejsze rozdziały charakteryzowały się tendencją spadkową. Jak na mój gust za mało tu patosu (wszystko jakieś takie niepoważne i obojętne), a zbyt dużo abstrakcji, której poziom z każdą kolejną stroną się zwiększa. Jest to co prawda w dużej mierze efekt zamierzony (książka to ostrzeżenie przed rosnącym tempem zmian, które z czasem może prowadzić do osobliwości i chaosu).

Fabuła jest na tyle zawiła i wielowątkowa, że nawet nie chce mi się jej tłumaczyć. W dużej mierze (szczególnie z początku) dotyka jednak rozwoju ekonomii i informatyki. Dlatego też dla osób obcujących w tych dziedzinach może okazać się całkiem niezła (zawiera trochę ambitnych pomysłów i interesujących scenariuszy). Dla mnie w każdym razie była zbyt zawiła, zapętlona, naciągana, wymuszona i przede wszystkim abstrakcyjna. Ogólne wrażenia są zatem bardzo mieszane.
5/10

Cylinder van Troffa (Janusz A. Zajdel)
Nie ma to jak dobre, ponadczasowe science fiction starego typu, pomyślałem po lekturze Cylindra. Książka stawia przed odbiorcą mnóstwo pytań i na pewno daje do myślenia. Zresztą jest to powieść napisana charakterystyczną dla Zajdla prozą, czyli występuje dominacja monologów i koncentracja na problemach społecznych oraz egzystencjalnych. Przyznam, że bardzo lubię literaturę tego typu. Nie ma tu zbyt wielu opisów czy wyjaśnień. Efektem tego zabiegu jest spłycenie doznań wpływających na wyobraźnię, ale za to lektura jest aktualna po dziś dzień i zupełnie nie czuć upływu czasu, który minął od jej napisania.

Nie chcę zdradzać szczegółów fabuły, gdyż dopiero z czasem nabiera ona pełnej spójności. W najogólniejszym szkicu można powiedzieć, że cała powieść przybiera formę autobiograficznego pamiętnika, pisanego przez kosmonautę, który wyruszył na misję badawczą w celu sprawdzenia odległych planet. W czasie powrotu załoga natrafiła jednak na pewne problemy techniczne i zamiast wrócić po docelowych 50 latach, wracają po 200. W dodatku zamiast na Ziemi, lądują na Księżycu. Przez tak długi okres czasu bardzo wiele rzeczy uległo zmianie...

Wyjątkowo interesująca, a zarazem przyjemna w odbiorze książka. Polecam.
8+/10

Gottland (Mariusz Szczygieł)
Książka jest pewną formą reportażu, przedstawiającą mocno wyselekcjonowane losy wybranych przez autora ważnych postaci z czasów komunistycznej Czechosłowacji. Napisana barwnym, a zarazem niezwykle plastycznym językiem, dzięki czemu czyta (lub słucha - jak było w moim przypadku) się ją wyjątkowo dobrze. Tematyka to jednak nie do końca moja działka i dlatego nie czułem, abym po lekturze stał się specjalnie mądrzejszy (choć trochę z pewnością). Bowiem przybliża ona nam między wierszami działanie ustroju komunistycznego, czeską specyfikę, kulturę, różne sposoby myślenia i tamten okres czasowy. Tak naprawdę, to jednak od nas samych zależy ile wyciągniemy z cudzych doświadczeń, historii i anegdot. Dla mnie były one wielokrotnie zbyt odległe, i dlatego pozostały głównie opowiastkami o życiu, pewnych, nieznanych, i nieistotnych dla mnie osób. Stąd też nie do końca wczułem się w klimat rzeczy, o których była mowa. Zatem moje wrażenia są jak najbardziej pozytywne - czego największą zasługą jest wyśmienicie skonstruowana narracja - jednak niewiele poza tym.
7/10

Sensacje XX wieku po II wojnie światowej (Bogusław Wołoszański)
Wołoszański jest szczególnie znany z filmów dokumentalnych dotyczących historii, a w szczególności II wojny światowej. Ta książką natomiast, dotyczy sześciu wybranych przez autora zdarzeń, mających miejsce w czasie do około 20 lat po II wojnie światowej. Historyk za najbardziej interesujące obrał najwidoczniej: powstanie bomby atomowej w ZSRR (koncentracja na działalności szpiegowskiej), wojnę w Korei, postać Berii i walkę o władzę w Rosji po śmierci Stalina, wojnę o Algierię, zaginięcie U2 w ZSRR i konflikt kubański.

Autor przedstawia prowadzone wydarzenia historyczne w sposób żywy, pełen szczegółów i często za pomocą rekonstrukcji prawdopodobnego przebiegu zdarzeń. Zabieg ten sprawia, że czujemy się jakbyśmy byli świadkami zachodzących zdarzeń. Wołoszańskiemu należy się ogromny plus za tak ciekawie zrealizowaną narrację, odsłaniającą kulisy historii. Daje to również pogląd na działanie poszczególnych instytucji, takich jak np. wywiad rosyjski. Nie zabraknie oczywiście też suchych faktów, dat, statystyk, liczbowych parametrów maszyn czy broni. Wszystko jest jednak podane w takiej ilości, aby nie zalać czytelnika zbyt dużą ilością informacji, których i tak nie zapamięta (a nawiasem mówiąc, jest to częsta bolączka książek historycznych). Autorowi udało się uzyskać niemal złoty środek. Lektura jest naprawdę godna polecenia.
8/10

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #660 dnia: Września 22, 2011, 19:09:42 pm »
Mini wykłady o maxi sprawach (Leszek Kołakowski) - seria pierwsza i druga
Mini wykłady Leszka Kołakowskiego, to wyjątkowo lekkie filozoficzne rozmyślania na różne ważne tematy, takie jak: cnota, kłamstwo, tolerancja, władza, Bogu, sławie itp. Autor stara się zachować obiektywizm i przedstawia omawiane zagadnienie z różnych stron. Jednak niepotrzebnie moim zdaniem daje odpowiedź, mówiąc co jest dobre, a co złe. Lepiej gdyby ograniczył się do przedstawienia rozmaitych argumentów, a osąd zostawił czytelnikowi. Jak na mój gust jest również zbyt mało sceptyczny (wyznaję model filozofa-sceptyka). No, ale to jest raczej kwestia preferencji, bo mądrości Kołakowskiemu z pewnością nie brakuje. Nie jest to w żadnym razie dzieło wybitne, a ciekawy przegląd zagadnień, nad którymi każdy w swoim życiu się czasem zastanawia. Jeśli ktoś ma wstręt do wszelkiej maści traktatów filozoficznych, to Mini wykłady i tak powinny mu się spodobać.
7/10

Zamek (Franz Kafka)
Przyznaję na wstępie, że nie jest to książka dla każdego. Jeśli ktoś czytał Proces, to wie mniej więcej czego się spodziewać, tyle, iż w przypadku Zamku , należy pomnożyć doznania kilkukrotnie. Głównym bohaterem jest ponownie Pan "K", który tym razem zostaje wcielony w rolę geometry i przyjeżdża by objąć posadę w nowym miejscu. Największym przeciwnikiem będzie ogromnie rozrośnięta biurokracja. Na tym właściwie kończy się rys fabuły, a zaczyna surrealistyczna wizja Kafki. Wszystko jest z pozoru normalne, a jednak tak pokrętne, nierealne, niejasne, wyolbrzymione i zakrzywione, że z codziennym życiem nie ma zbyt wiele wspólnego. Atmosfera absurdu i tajemnicy towarzyszy nam przez całą lekturę. W dodatku rysy psychologiczne postaci praktycznie nie występują, a dominują długie, bogato uargumentowane monologi. Specyfika utworu będzie dla jedynych słabością, a dla drugich siłą, natomiast chyba nikt nie przejdzie obok dzieła Kafki obojętnie. Mi się spodobało, bo ta "inność" ma w sobie coś pociągającego. Choć też daleki jestem od zachwytów nad geniuszem autora. W tym przypadku każdy sam musi ocenić, co lubi, i czy Zamek, wpasuje się w jego gusta.
7/10

Orzeł Biały, Czerwona Gwiazda: Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 (Norman Davies)
W tym przypadku tytuł mówi sam za siebie. Na uwagę natomiast zasługuje fakt, iż historyk opisując przebieg wojny, robi to w sposób bardzo obiektywny, daleki od wywyższania, czy nadmiernego krytykowania jednej ze stron konfliktu. Stara się dostrzec wszystkie elementy, które miały wpływ na sam konflikt. I choć w pewnych spornych kwestiach nie ma jednoznacznych odpowiedzi, to czuć, że dostajemy jasny pogląd na poruszane wydarzenia. Dla osób chcących poszerzyć swoją wiedzę z tego wycinka polskiej historii Orzeł Biały, Czerwona Gwiazda stanowi wyjątkowo atrakcyjną propozycję. Zresztą z tej historycznej lekcji, historia nie jest jedyną rzeczą, której się nauczymy. Poprzez historię można poznawać inne kultury, poglądy i dzieje. Daje poczucie uczestnictwa, wzbogacając nasz światopogląd oraz poszerzając punkt widzenia. Książka Davies'a wywiązuje się z tych powinności nad wyraz zręcznie. Polecam.
8-/10

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #661 dnia: Września 22, 2011, 23:47:35 pm »
Kołakowski zyskał ''wybitność'' dzięki takim kolegom jak GW także nie dziwię się, że tak słabe noty skoro dużo ważniejszą rolę w XX. wieku odegrał chociażby Henryk Elzenberg czy Alfred Tarski(ten człowiek to dopiero profesjonalny filozof 8)). Zastanawia mnie tylko to dlaczego tak mało sceptyczny? Nadmierny sceptycyzm przecież i tak do niczego nie prowadzi chyba, że chce się zostać tylko czynnym obserwatorem aka estetą jak Emil Cioran.
''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #662 dnia: Września 23, 2011, 17:39:01 pm »
7/10 to nie jest słaba nota. A za mało sceptyczny, bo przyjmuje pewne poglądy, które są niewystarczająco potwierdzone. W moim odczuciu zadaniem filozofa (tyczy się to też po części uczonych i naukowców) jest raczej podawać argumenty i ewentualnie wskazywać na pewną odpowiedź, niż dawać do zrozumienia, iż tak właśnie jest. Przez lekturę przebijała mi trochę, zbytnia pewność, z jaką Kołakowski wygłaszał swoje konkluzje. Jakby jego dociekania filozoficzne były na tyle głębokie i dokładne, że usunął jakiekolwiek ryzyko błędu. Po prostu czasem coś mi nie pasowało. Pełny sceptycyzm oczywiście potępiam, gdyż uniemożliwia on działanie. Filozof może mieć własne poglądy, powinien je jednak oddzielać od rzeczy, których naucza.

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #663 dnia: Września 23, 2011, 19:42:56 pm »
no ależ takie są zazwyczaj skłonności filozofów by wygłaszać prawdy w ich mniemaniu absolutne. Russell był pewien na ten przykład, że nie ma Boga. Zatwardzenie umysłowe, które w moim mniemaniu w żadnym stopniu nie umniejsza jego dokonań w XX wiecznej nauce logiki. Kołakowski to bardziej publicysta, lokalny bohater, który nie wniósł niczego nowego w rozwój tej gałęzi nauki. Poza tym nie ma czegoś takiego jak ''potwierdzenie poglądów''. To jest tak jak empiryczne udowodnienie, że jesteś dla mnie np. niemiły. Nie można weryfikować czyichś uczuć. Są tylko metody przekonania jednej strony do racji drugiej. Obiektywnej prawdy raczej nie ma;]
''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #664 dnia: Września 23, 2011, 21:19:40 pm »
Źle to trochę sformułowałem. Wiadomo, że poglądy są sprawą subiektywną. Chodziło mi raczej o pewne kwestie, których dotyczą jego wywody. Na ale mniejsza już o to.

A Russell głosił agnostycyzm, choć sam był ateistą. Twierdził nie tyle, że nie ma Boga, co że żadne logiczne argumenty nie skłaniają nas do wiary w niego. Nie możemy powiedzieć, iż bogowie greccy nie istnieją (bo tego nie wiemy), lecz uznajemy to za skrajnie mało prawdopodobne i niedorzeczne. Russell po prostu tak samo traktował chrześcijaństwo, islam itd. - żadne argumenty nie skłaniały go do wiary w tę oto religię. Nie głosił jednak, że Bóg nie istnieje. A to jest różnica.
http://www.wykop.pl/ramka/329677/bertrand-russell-jestem-ateista-czy-agnostykiem/

Ja akurat mam niemal bliźniacze podejście do nauki jak Russell. Za podstawę uważam logiczne, zdroworozsądkowe wnioskowanie. Bardzo nie lubię narzucania poglądów. Najlepiej jak każdy sam podejmuje decyzję w co wierzyć (niekoniecznie musi chodzić o sprawy religijne). Filozofowie powinni skupić się na wskazywaniu argumentów i szukania dziur tam, gdzie jeszcze ich nie ma (by stymulować rozwój nauki poprzez obalanie tez). Dobrym przykładem jest chociażby John Searle.

Oczywiście każdy ma własne przekonania i poglądy, i chyba niemożliwym jest pisanie w sposób całkowicie obiektywny. Zawsze gdzieś przenikają pomiędzy wierszami, oddziaływając na wymowę tekstu. U Kołakowskiemu nieraz było to zbyt mocne przenikanie. No, ale to tylko takie moje czepianie, więc większość osób powinno Mini wykłady ocenić nawet troszkę wyżej niż ja.

iko

  • Gość
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #665 dnia: Września 24, 2011, 23:38:35 pm »
POK dlaczego tak wielu ludzi na całym Świecie ma zakorzenioną Świadomość Boga!? Skończyłeś Filozofie, może znasz odpowiedź na to pytanie. ;) A tak już całkiem serio, to każdy ma prawo do swojego poglądu odnośnie tego Świata i tego tam na górze.

pachu

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 10-12-2006
  • Wiadomości: 2 886
  • Reputacja: 20
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #666 dnia: Września 25, 2011, 02:09:11 am »
każdy ma prawo do swojego poglądu odnośnie tego Świata i tego tam na górze.

i to jest najgorsze w tym wszystkim x/

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #667 dnia: Września 25, 2011, 12:46:41 pm »
POK dlaczego tak wielu ludzi na całym Świecie ma zakorzenioną Świadomość Boga!? Skończyłeś Filozofie, może znasz odpowiedź na to pytanie.
Tu akurat z pomocą przychodzi nie filozofia, a neurologia. Z tego co się orientuję, to w mózgu wykryto obszar odpowiedzialny za doznawanie uczuć religijnych i wiarę. Musiałbym jednak poczytać więcej na ten temat. Poza tym samo zagadnienie "posiadania świadomości istnienia Boga" jest wyjątkowo skomplikowane i może wynikać z różnych przyczyn.

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #668 dnia: Września 25, 2011, 19:00:26 pm »
nie rzadko antropologii(polecam Claude Levi Strausa) kulturowych vide widzenia świętych/mistyków.
''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #669 dnia: Października 13, 2011, 22:22:39 pm »
Planeta małp (Pierre Boulle)
Porcja starego, klasycznego sf z lat sześćdziesiątych, gdy wydawało się, że przemysł kosmiczny będzie tylko nabierać rozpędu i już nie zwolni. Losy historii w tym przypadku wyglądały jednak inaczej i technologiczny wyścig zbrojeń bardzo przystopował. No, ale ja tu nie o tym.

Osią fabuły Planety małp jest dotarcie statku kosmicznego z kilkuosobową załogą, na oddaloną o wiele lat świetlnych Sorrorę (jak ją później nazwie główny bohater - Ulisses Merou). Planeta ta jest bliźniaczo podobna do Ziemi i jedyną zauważalną różnicę stanowi wielka, gorejąca Betelgeza, której jasnoczerwone promienie oświetlają niebo specyficznym blaskiem. Prawdziwa tajemnica Sorrory ukryta jest jednak pod grubą warstwą chmur. Jest nią oczywiście zamiana ról pomiędzy małpami a ludźmi, odwracająca cały światopogląd Ulisses'a do góry nogami.

Czym dalej brnąłem w lekturę, tym większe miałem wrażenie, że cała powieść wyrosła z prostego eksperymentu myślowego i fabuła jest jedynie pretekstem do jego szczegółowego przestudiowania. Pamiętajmy przecież, iż czasy, w których przyszło pisać autorowi, różniły się znacząco od dzisiejszych. Zwierzęta postrzegano podług kartezjańskich lub behawiorystycznych schematów. Skala okrucieństwa była niewyobrażalna. Nikt nie przejmował się małpami - w końcu to zwierzę jak każde inne, a jak zostało dawno dowiedzione, zwierzęta w przeciwieństwie do ludzi, nie posiadają duszy (są jak automaty, odpowiadające na dany bodziec określoną reakcją) - nie dziwi więc wyraźny sprzeciw pisarza na taki stan rzeczy. Opór wobec takim postawom jest czynem jak najbardziej chwalebnym. Dzisiaj sprawy mają się trochę lepiej i jest to zasługa właśnie takich ludzi jak Boulle, którzy wskazali problem i użyli argumentów - co by było gdybyś to Ty znalazł się na miejscu małpy? (oczywiście daleko jeszcze do ideału, małpy wciąż są wykorzystywane do badań, a warunki, w których są przetrzymywane, pozostawiają wiele do życzenia).

Zabierając się za czytanie Planety małp należy pamiętać przede wszystkim o tym, iż kluczem jest sam problem. Fabuła zostaje przesunięta na dalszy plan. Wszystko opiera się na pokazywaniu następstw i zależności myśli głównej, zapominając o atrakcyjnym ukazaniu akcji. Nie znajdziemy tutaj również interesujących rysów osobowości. Nie da się ukryć, że bohaterowie są nijacy, nie wzbudzają ani naszej sympatii, wrogości, czy zainteresowania. Osobiście lubię podobny typ narracji (choć Zajdel jest w tym lepszy), jednak nawet ja odczuwałem wyraźny brak istotnych dla każdej powieści elementów przygodowych oraz opisowych. Nie muszę chyba jeszcze dodawać, że pięćdziesiąt lat, które minęło od ukazania się książki na rynku, ma także istotny wpływ na jej odbiór.

Zatem przy wyborze niniejszej pozycji, radziłbym sugerować się własnymi preferencjami. Ci, dla których liczy się tylko ciekawa akcja i wciągająca fabuła mogą sobie odpuścić. Reszta jak najbardziej powinna zapoznać się treścią (książka różni się znacząco fabularnie od filmu, choć występują pewne zbieżności).
7+/10


Dotknięcie pustki (Joe Simpson)
Jest to mrożąca krew w żyłach opowieść o próbie zdobycia zachodniej ściany Siula Grande (góra w Andach).

Narratorem jest sam autor i zarazem główny bohater opowiadanych wydarzeń - Joe, początkujący alpinista. Pragnie on ze swoim bardziej doświadczonym kolegą Simonem dokonać tego, co nie udało się jeszcze nikomu. Wyruszają wspólnie do Peru, gdzie poznają Richarda - wolnego strzelca wędrującego po świecie w poszukiwaniu przygody - zgadza się on im pomóc w pilnowaniu obozu, z którego wyruszą na podbój szczytu. Obydwaj alpiniści przyzwyczajeni są jednak do wspinania się na wysokościach rzędu 4000 metrów, ale Andy to nie Alpy i tutaj sama polana znajduje się na tej wysokości, a trofeum po które tu przybyli wznosi się jeszcze na 2000 metrów. W takim klimacie czai się mnóstwo nowych niebezpieczeństw, lecz oni znają ryzyko, wiedzą, że nie będzie lekko. Są jednak zdeterminowani i już nic ich nie cofnie przed próbą dokonania niemożliwego. W końcu to ich pasja, a jak żyć, to pełnią życia.
Cała wyprawa ma potrwać nie dłużej jak cztery do pięciu dni. Wyruszają. Najpierw razem, całą trójką. Richard jednak szybko się odłącza, gdyż nie jest przystosowany do takich wędrówek. Dostaje informacje, że jeśli nie wrócą w ciągu tygodnia, to może ich uznać za martwych. W tym momencie tracą kontakt z rzeczywistością, liczą się tylko oni i wielka skała, na którą muszą się dostać. Reszta zostaje w tyle, zakopana na dnie świadomości. Dorobek życia zostaje sprowadzony do "teraz". Wszystko, absolutnie wszystko kończy się i zaczyna w tej oto chwili. Oni, ciężkie plecaki, pot i zagłuszający ciszę odgłos uderzeń rozpędzonego wiatru. Tylko to się liczy. Nic więcej. Rozpoczyna się przygoda, która z czasem, przerodzi się w najczarniejszy koszmar...

Główną atrakcją książki (oprócz tragicznej, opartej na przeżyciach autora historii) jest język w jakim została napisana. Barwny, pełen poetyckości, autorefleksji, niesamowicie plastycznie opisujący krańcowe wyczerpanie, walkę człowieka z samym sobą, własnymi demonami, próbę przekroczenia barier stawianych z każdą chwilą przez organizm, wzloty euforii i najgłębszej rozpaczy. Wydawałoby się, iż zwykły alpinista nie będzie nas w stanie uraczyć takim bogactwem słów oraz opisów. Zresztą, przed zapoznaniem się z treścią miałem obawy, że opowieść jest pewnym skokiem na kasę ("skoro udało mi się przeżyć coś tak niewiarygodnego, to warto to opisać, wydać i zarobić na tym" - myślałem sobie, próbując postawić się w roli autora). Tym razem jednak los postanowił inaczej. Joe jeszcze przed wydarzeniami spod Siula Grande pisał pamiętnik i dzięki temu miał niewątpliwe obycie w piśmie. Nieszczęsny wypadek tylko popchnął go do działania, czego efektem jest jedyna w swoim rodzaju pozycja.

Każdy, kto chce uzmysłowić sobie znaczenie zwrotu: "dotknąć pustki", powinien czym prędzej zapoznać się z lekturą Touching the void. Nie jest to może arcydzieło, lecz na pewno rzecz wyjątkowa, prowadząca do zrozumienia umysłu w stanie totalnej bezsilności.
8+/10


Wizje: Czyli jak nauka zmieni świat w XXI wieku (Michio Kaku)
Pierwsze, na co chciałbym zwrócić uwagę, to fakt, iż książka została napisana w 1997 roku. Jako, że podejmuje ona próbę wybiegnięcia w niedaleką przyszłość, to każdy rok ma znaczenie. Czternaście lat w takim wypadku to kawał czasu. I choć główne teorie fizyki (te mniejsze i większe) pozostały praktycznie takie same, to rozwój technologii był całkiem spory. Przypomnijmy sobie, jakie kilkanaście lat temu były telefony, komórki, jak rozpowszechniony był Internet, jak wyglądały gry komputerowe, itd., itd. Druga rzecz. Jeśli ktoś czytał Fizykę rzeczy niemożliwych, czy wydaną niedawno Fizykę przyszłości (obydwie autorstwa Kaku), to powinien spodziewać się masy podobnych wątków. Osobiście czytałem pierwszą z wyżej wymienionych (druga już leży na półce) i muszę jeszcze dodać, iż jest ona po prostu lepiej napisana - jakby z większą rzetelnością i powściągliwością. Mimo tych wad, nie da się ukryć, że Wizje są nadal świetną pozycją. Są jak skok w dal, wykonany o krok przed linią czasu.

Autor (profesor fizyki, oraz popularyzator nauki - oprócz pisania prowadzi także audycje radiowe i telewizyjne) po rozmowach z wieloma wybitnymi osobistościami z rozmaitych dziedzin nauki, próbuje dać prognozę na przyszłość. Roztacza wizje nad rozwojem technologii, szacując ramy czasowe, kiedy i co, wejdzie w życie. Zastanawia się nad trudnościami, przytacza opinie ekspertów, śledzi obecne tendencje. Przewiduje konieczność unifikacji wiedzy z zakresu fizyki, biologii i badań nad umysłem. Tylko połączenie materii, życia, oraz inteligencji doprowadzi nas do naprawdę wielkich rzeczy.

Po tych czternastu latach można częściowo rozliczyć Kaku z jego pracy. Jak to zwykle bywa w podobnych tematycznie książkach, część rzeczy udaje mu się przewidzieć całkiem trafnie, a drugą część już nie do końca. Postuluje np., że w 2020 roku przeciętna rodzina będzie posiadać półinteligentne roboty wykonujące za nas wszystkie prostsze czynności (mało prawdopodobne z dzisiejszego punktu widzenia). Siłą Wizji są paradoksalnie nie same wizje, a złożona argumentacja, opisywanie meandrów nauki za pomocą wyjątkowo przystępnego języka. Opisywanie, co było, co jest, a także czego jeszcze potrzeba do realizacji określonego projektu. Opinia autora jest tylko dodatkiem, o tak naprawdę najmniejszym znaczeniu.

Pasja, ogrom informacji, prostota. Tak najłatwiej opisać zawartość książki. A, że o przyszłości nie dowiemy się z niej tak wiele jak moglibyśmy oczekiwać? Trudno. Najważniejsze, że po lekturze każdy sam sobie stworzy własne wizje.
7+/10


Uffff... Trzeba było nadrobić zaległości :) Na dniach naskrobię recenzję książki, która dała mi szczególne powody do refleksji ;)
« Ostatnia zmiana: Października 13, 2011, 22:40:52 pm wysłana przez POK »

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #670 dnia: Października 16, 2011, 13:48:16 pm »
Wiara i wina - do i od komunizmu (Jacek Kuroń)
Spoiler (kliknij, by wyświetlić/ukryć)
Jacek Kuroń. Urodzony w 1934 roku we Lwowie. W stan spoczynku odszedł równe siedemdziesiąt lat później. Harcerz, marksista, lewicowiec, opozycjonista, historyk, więzień, polityk. Bardzo wyrazista a zarazem kontrowersyjna postać. Osoba obok której nie można przejść obojętnie. Zawsze szczery do bólu, w jednych wzbudzał gniew i pogardę, w innych sympatię oraz uznanie. Osobiście niezbyt już dobrze pamiętam jego ostre wypowiedzi z ław sejmowych. Przypominam sobie, że go lubiłem, ale nie wiem dokładnie z jakiego powodu. I tak byłem wtedy za młody by interesować się polityką, a tym bardziej by ją zrozumieć. Na Wiarę i winę natknąłem się przypadkiem. Nie sądziłem, że będzie to szczególnie ciekawa lektura, pomyślałem jednak, iż warto byłoby uzupełnić pewne braki w wiedzy. Przekonać się, kim właściwie był ten Kuroń? Co zrobił? Co myślał? Jak to wszystko postrzegał? Spodziewałem się chyba, nudnego, mocno upolitycznionego wywodu. A co otrzymałem? Niesamowicie inteligentną opowieść o życiu. Pozornie prostą, raz zabawną, raz okrutną. Czytając, czuć, iż niemal każde zdanie zostało wybrane z rozmysłem, że te wierszyki, które autor raz na jakiś czas przywołuje z wydawałoby się kompletną obojętnością, niosą w sobie w ducha i nastrój tamtych chwil. Coś wspaniałego, a jednocześnie przerażającego, gdyż odkrywa nagą, brutalną prawdę o człowieku.

Książka ta stanowi część autobiografii Jacka Kuronia (do roku 1989) i jest napisana trochę na wzór reportażu. Reportażu o nim samym, o komunizmie, a przede wszystkim o ludzkiej godności. Pierwsze strony przedstawiają starcia autora z ojcem, który był dla niego wzorem jak i największym przeciwnikiem. Ojciec starał się przede wszystkim, aby jego syn był twardy, bezkompromisowy, oraz by zdrowo patrzył na świat. Bez dwóch zdań wywarł wielki wpływ na jego osobowość. Osobowość patrioty i oportunisty.
Duży rozdział został poświęcony harcerstwu. Polityk z Lwowa opisuje przemiany jakie dokonywały się w harcerstwie we wczesnym komunizmie lat pięćdziesiątych. Zastanawia się nad socjologicznym i psychologicznym aspektem takich związków. Rolą edukacji, zaangażowania i odpowiedzialnością. Co powinniśmy robić, aby dobrze ich wychować? Na ile możemy ingerować w czyjeś życie? Czy mamy do tego prawo? Co robić, żeby nie zaszkodzić? Są to fundamentalne pytania dla każdego wychowawcy.
Przygoda Kuronia z harcerstwem jest ważna z jeszcze jednego powodu. Mianowicie to tam poznał Gajkę (Grażynę Borucką), swojego anioła stróża, swe jasne odbicie, oraz swą największą miłość. Był również z innymi kobietami, ale to właśnie Gajka była tą jedyną. Jej postać przywoływana jest bardzo często. Wiara i Wina stanowi po części hołd ku jej pamięci.

Autor nie skrywa, że w początkowych latach był zagorzałym komunistą (był nawet członkiem partii lewicowej). Wierzył z wielkim przekonaniem w sens marksistowskich postulatów. Czytał największe dzieła i zastanawiał się jak udoskonalić obecny stan. Powoli, z czasem, zaczął się jednak coraz bardziej odsuwać od tamtych idei. Musiało to potrwać wiele lat, nim zdał sobie sprawę, iż ten system jest skazany na klęskę. Zmiana światopoglądu nigdy nie następuje z dnia na dzień. Wszystko wymaga czasu i wiedzy.
Gdy zaczął działać w opozycji do istniejącej władzy, robił to z pomocą i przyzwoleniem Gajki. Wiedzieli jakie mogą być tego konsekwencje, a jednak uznali wspólnie, że trzeba robić to, co się uważa za słuszne. Nie można uciekać od odpowiedzialności. Należy działać w obronie wyznawanych wartości i dobra ogółu.
Chyba najczęściej wymienianymi kolegami działającymi z nim w opozycji byli Adam Michnik i Karol Modzelewski. Razem organizowali zebrania, narady i wiece. Niestety, konsekwencje były tragiczne. Był mocno represjonowany i kilka razy trafił do więzienia, z czego łącznie uzbierało się aż dziewięć lat! Dziewięć bardzo ciężkich lat. Mimo tego wciąż walczył i nie poddawał się. Nie udało im się go złamać. Okres z pobytu w zamknięciu także zostaje przeanalizowany. W tym miejscu poświęca on wiele uwagi swym współwięźniom, zdradzając za co siedzieli, jak się zachowywali, oraz do jakich przekrętów tam dochodziło. Antysemityzm był kolejnym wielkim problemem. On, wielki przeciwnik wszelkiej wrogości rasowej, z ogromną uwagą przyglądał się jego objawom. Czasem nawet sam udawał, że jest żydem, by sprawdzić reakcje innych. Skutek jaki tym orzeczeniem wywoływał u współwięźniów był różny, zwykle jednak negatywny.

Ważnym pytaniem przewijającym się co pewien czas, jest pytanie o sacrum - Co stanowi dla nas świętość? Czym jest świętość? Także zagadnienia wiary i Boga są kluczowe. Opozycjonista z Lwowa bardzo poważnie zastanawia się nad tymi problemami. Choć sam był niewierzący, to uważał, że sacrum jest potrzebne i dobre. Przywoływane przez niego dyskusje z głowami Kościoła w Polsce, w zestawieniu z własnymi doświadczeniami oraz przemyśleniami, stanowią rzecz wspaniałą, pełną głębi refleksję nad istotą naszego bytu, kolosalnego znaczenia miłości i potrzeby twórczej ekspresji.

W tym krótkim opisie poszczególnych rozdziałów pominąłem bardzo wiele. Chciałem tylko przedstawić poruszaną tematykę, tak, aby każdy sam odpowiedział sobie na pytanie: Czy warto sięgać po lekturę?

Jest to głównie opowieść o życiu, o naszych błędach, winie, poświęceniu, tęsknocie, miłości, radości, smutku, nadziei, wierze. Jest to po prostu opowieść o człowieku. Człowieku z jednej strony zwykłym, takim jak my wszyscy, a jednocześnie wyjątkowym, bo był wstanie stale iść naprzód. Sam Kuroń mówi, że robił to, co robił, ponieważ to lubił i nie umiał inaczej. Mało kto jednak byłby w stanie z podobną determinacją biec przez życie. Nawet jeśli ktoś nie przepada za tym znanym politykiem, to warto zapoznać się z jego autobiografią. Na tych stronicach została spisana ogromna mądrość, trzeba tylko umieć się w nią wsłuchać.

10-/10

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #671 dnia: Października 23, 2011, 23:32:07 pm »
Ubik (Philip K. Dick)
"Nie masz czasu na sen? Weź Ubik! Ubik od razu postawi cię na nogi! Zapewnia odprężenie i czystość umysłu. Ubik! To coś czego właśnie potrzebujesz! (Stosować w zgodzie z załączoną instrukcją i unikać długotrwałego dawkowania.)"

Gdy zaczynałem czytać "Ubika" byłem przekonany, że mam przed sobą kolejną, zwyczajną powieść science fiction. Po dosyć enigmatycznym wstępie (podobnym do tego, który rozpoczyna tę recenzję, a także każdy z rozdziałów książki) wszystko zeszło na normalne tory i byłem przekonany, iż tak już pozostanie.

Akcja rozgrywa się w alternatywnym, dużo bardziej zaawansowanym technicznie świecie, niż ten który normalnie znamy. Loty w kosmos są powszechne, sprzedażą produktów zajmują się roboty, ludzie po śmierci mogą osiągać stan pół-życia (dzięki czemu znacznie dłużej pozostają świadomi), a telepaci czy jasnowidze są całkiem powszechni. W dodatku kapitalizm został tu podniesiony do granic absurdu i opłatę pobiera się nawet za takie czynności jak otwarcie drzwi czy wzięcie prysznica we własnym mieszkaniu. Natomiast rolę głównego bohatera zajmuje niejaki Joe Chip pracujący dla korporacji Glena Runcitera (zatrudnia ona ludzi potrafiących blokować moce psioniczne, tzw. inercjałów), zajmujący się sprawdzaniem zdolności występujących u nowo zwerbowanych rekrutów. Mamy więc tu do czynienia z całkiem standardowym zestawem elementów występujących w przeciętnej powieści tego typu. Nie dajcie się jednak zwieść, są to tylko pozory zwyczajnej niezwykłości, pod którymi kryje się abstrakcja podniesiona do granic absurdu. Wraz z każdą następną stroną coraz bardziej zagłębiamy się w ten wyrwany ze snu świat.

Z każdą kolejną stroną coraz bardziej też uwidaczniały mi się podobieństwa do prozy Franza Kafki. I choć Dick nie posiada takiego talentu, a tok argumentacji nie jest tak rozbudowany i świetnie przemyślany jak to miało miejsce u czeskiego pisarza, to udaje mu się nadrobić te zaległości zwróceniem się w stronę fantastyki. Manipulacje czasem i materią wprowadzają dodatkowy chaos oraz tajemniczość. Nie jest to rzeczywistość prostych odpowiedzi. Stale wprowadzane są nowe argumenty na rzecz jednej, bądź drugiej wersji wydarzeń, a i tak możemy być pewni, że żadna z nich nie jest w pełni poprawna.

Wracając do fabuły muszę przyznać, że opowiadana historia nie porywa. Pod tym względem jest bardzo przeciętnie. Ani postacie nie są szczególnie wyraziste i interesujące, ani akcja nie trzyma w napięciu. Emocje jakich doznajemy podczas czytania są praktycznie zerowe. Losy Joe Chipa ani nas ziębią, ani grzeją. Jedynym czynnikiem ratującym tę powieść z odmętów przeciętności jest chora, niedająca się jednogłośnie sklasyfikować, wizja rzeczywistości, niszcząca wszystkie przyjęte ramy i wychodząca poza to, co zwykłe i normalne. Przyczynowość zostaje zerwana, a poszukujący sensu czytelnik jest skazany na porażkę.

Jeśli masz ochotę na trochę surrealizmu w ujęciu science fiction, to "Ubik" jest jak najbardziej dla ciebie. W przeciwnym wypadku lektura może nie przypaść ci do gustu, gdyż poza odwróceniem przyjętego porządku i wielością interpretacji nie oferuje nic atrakcyjnego.

7/10

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #672 dnia: Listopada 02, 2011, 01:21:07 am »
Narobiły się pewne zaległości, a jakoś nie mam weny. Dlatego będzie bardzo skrótowo.

Więzień urodzenia (Jeffrey Archer)
Był to dzień, w którym Danny Cartwright oświadczył się swojej ukochanej Beth. Był to również dzień, w którym został wrobiony w morderstwo. Zeznania świadków są tak miażdżące, iż tylko kilka osób ma wątpliwości, co do biegu wydarzeń tamtej pechowej nocy. Danny zostaje skazany, lecz poprzysięga zemstę. Trafia do celi z dwójką innych więźniów. Od tej chwili ich losy zostają splątane, a życie na zawsze odmienione. Rozpoczyna się łańcuch wydarzeń, którego nikt nie był w stanie przewidzieć.

Jest to taki współczesny hrabia Monte Christo (autor nawet nie próbuje ukrywać nawiązań). Z pierwowzorem nie może się równać (akurat jestem w trakcie lektury), zarówno pod względem rozbudowania, jak i treści (fabuła czasem jest naiwna i wręcz prostacka), jednak trudno ukryć, że wciąga strasznie i czyta się niesamowicie przyjemnie. Jako lekka lekturka na odstresowanie sprawdza się wyśmienicie ;)
8/10


Serce Europy: Krótka historia Polski (Norman Davies)
Autor dokonuje odwrócenia biegu wydarzeń, zaczynając od początku lat dziewięćdziesiątych, poprzez czasy PRLu, II Wojnę Światową, dwudziestolecie międzywojenne, itd., dopiero na koniec wracając z powrotem do czasów nam bliskich. Davies największą uwagę przywiązuje interpretacji ducha narodu polskiego. Szczególnie interesująco opowiada o czasach romantyzmu i pozytywizmu, częstokroć cytując wiersze i inne pisma znamienitych polskich osobistości.

Książka stanowi spojrzenie na historię Polski z trochę innej perspektywy. Po części dlatego, że napisana została przez "nie-Polaka" charakteryzuje się dużą dawką obiektywizmu - co czuć czytając kolejne strony. Ogólnie jest to książka jak najbardziej godna polecenia.
7+/10


Paradyzja (Janusz. A. Zajdel)
Rinah - pisarz z wolnego świata - przylatuje na Paradyzję (ogromną stacje orbitalną, której dokładne położenie jest trzymane w tajemnicy), w celu napisania książki o życiu Paradyzyjczyków. Paradyzja stanowi autonomiczną placówkę i zupełną tajemnicę dla innych części świata. Życie w niej jest kontrolowane przez aparat bezpieczeństwa, którym kieruje maksymalnie obiektywny, sterowany automatycznie komputer. Każdy czyn i słowo mogące mieć coś wspólnego ze spiskiem czy krytyką systemu jest automatycznie odnotowywane i odbija się na ogólnej ocenie każdego obywatela (od oceny zależy przydział dóbr oraz pracy). Świat Paradyzji, to świat, w którym na jednego mieszkańca przypada 20 metrów kwadratowych powierzchni, ściany są docelowo przeźroczyste, w każdym pomieszczeniu roi się od podsłuchów, a najwięksi wrogowie systemu wysyłani są do pracy w kopalni na niezwykle nieprzystępnym Tartarze. Istnieją jednak jednostki, które całkiem sprawnie umieją omijać zabezpieczenia, a posługując się specjalnym slangiem są w stanie zdezorientować komputer nadzorujący, przemycając pod powierzchnią pozornie nic nieznaczących słów informacje wszelkiej maści. Jednak Paradyzja posiada jeszcze wiele innych tajemnic...

"Paradyzja" jest oczywistą krytyką komunizmu, nadmiernej kontroli i nieludzkich ograniczeń, które nakłada klasa rządząca dla własnych korzyści. Los obywateli zostaje zepchnięty na dalsze tory. Jest to również kolejna próba refleksji nad wprowadzoną w życie utopią, próba nakreślenia ludzkich zachowań i tendencji.

Fabuła utworu jest przeciętna i niczym szczególnym się nie wyróżnia, a jednak wciąga i ciekawi. Niestety zakończenie jest słabiutkie - praktycznie urywa się w pewnym momencie.

Osobiście jestem wielkim fanem prozy Zajdla i całym sercem polecam "Paradyzję" tym, którym podobały się inne książki tego autora, jak i tym, którzy jeszcze nigdy nie zetknęli się z jego twórczością.
8+/10


Giaur (George Byron)
Na początek o przekładzie wspomnieć muszę,
Gdyż swą kwiecistością porywa za duszę.
Mickiewicz dokonał rzecz niesamowitą,
Nieprzetłumaczalne przełożył muzyką.

Giaur, orędownik nowej ścieżki,
Przeklęty, lecz duchem silny i rześki.
Życie jest dla niego niczym chwila,
Co z tego, że krótka, skoro szczęśliwa.
Namiętności żądał! nie spokoju czy dostatku,
Nie dla takich jak on nauka mój bratku,
On żyje miłością, zakazaną słodyczą,
Owocem zdrady, jego najmilszą zdobyczą.
Jednak on jak kocha, to miłuje prawdziwie,
Całym sercem, każdą żyłą, tak straszliwie,
Że gdy ciało ukochanej zabrało zazdrości żniwo,
Zemsta żarzyła się jak niewypalone ogniwo,
Co wciąż do czerwoności się rozpala,
Aż zazdrośnika nie doścignie, zasłużona kara.
Gnaj mnie wietrze, gnaj, gnaj, gnaj,
Miłości zaznałem, lecz nie dla mniej raj.

Niewierny cały świat poruszył,
Oddźwięku dzieła nikt nie zagłuszył,
Po Europie rozlała się romantyzmu plama,
A zmyć ją, nie leżało w mocy Boga czy Szatana.
Bo poemat Byron'a choć w istocie krótki,
Wywołuje emocje, niepomierne w skutki.
9+/10

Stwierdziłem, że jednak zaszczycę was dawką mojej marnej poezji ;)  Naprawdę polecam przeczytać "Giaura" przynajmniej dwa razy. Jest to poemat, który jak żaden inny utwór literacki obrazuje ducha romantyzmu. A w dodatku napisany jest przepięknym poetyckim językiem (w tym przypadku nie radzę się sugerować moimi wypocinami). Po lekturze miałem zamiar skrobnąć właśnie recenzję w formie wiersza (choć wiedziałem, że efekt końcowy będzie dosyć słaby), później zrezygnowałem z tego pomysłu, ale jak już zacząłem pisać, to stwierdziłem, że może warto trochę poeksperymentować i jednak spróbować. Nie wyszło chyba aż tak źle, choć jest to biedna poezja - zwalam to jednak na fakt, że chciałem pisać dosyć zrozumiale i zarazem za bardzo się nie rozpisywać ;)

ogonek

  • Pionier
  • *
  • Rejestracja: 09-11-2011
  • Wiadomości: 10
  • Reputacja: 1
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #673 dnia: Listopada 15, 2011, 14:46:12 pm »
Głównie biografie i książki naukowe. Richard Dawkins ma u mnie na półce niemalże ołtarzyk. Poza tym lubię zupełnie abstrakcyjne i odejechane książki, dlatego pałam miłością szczerą do Harukiego Murakamiego. Niesamowita lektura.

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #674 dnia: Grudnia 04, 2011, 22:41:28 pm »
Hrabia Monte Christo (Aleksander Dumas)
Edmund Dantès. Młody marynarz, który po długim i niebezpiecznym rejsie powraca w rodzinne strony z pełną sakwą i nadzieją na lepszą przyszłość. Szlachetny, uczciwy, szanowany, bystry, dobrze zbudowany i przystojny. W dodatku niedługo ma zostać kapitanem, oraz ożenić się z piękną Katalonką. Los doprawdy mu sprzyja! Wszystko układa się tak pięknie, że aż można pozazdrościć. I rzeczywiście, są tacy, co zazdroszczą. Zazdroszczą stanowiska, narzeczonej, świetlanej przyszłości. Jeden z nich obmyśla chytry plan. Do jego realizacji wystarczy jeden kawałek papieru dostarczony w ręce odpowiedniej osoby. A czasy są wyjątkowo burzliwe. W kraju panuje ciągły niepokój i bezustanna walka o władzę pomiędzy bonapartystami a rojalistami. Każdy może zostać osądzony o zdradę stanu, a karany będzie bez cienia litości. I w tych właśnie warunkach pada na Edmunda oskarżenie. Następuje dziwny zbieg okoliczności i całe jego życie popada w ruinę na wiele lat. Lecz przyjdzie czas, że Fortuna jeszcze raz zadrwi z kruchości ludzkiego życia. Będzie to czas chwały i czas zemsty! Niech wrogowie Dantèsa drżą, gdy narodzi się hrabia Monte Christo!

Akcja powieści toczy się bardzo powoli. Nie jest to jednak wada, lecz zaleta. Intryga jest niesamowicie rozbudowana. W wielu powieściach autor jakby zbyt szybko przechodzi z jednego zdarzenia w następne, tak, aby czytelnik czasem się zbytnio nie zanudził. Tutaj natomiast mamy ukazany każdy szczegół. Czuć, że wszystkiemu zostaje przydzielona odpowiednia uwaga - od początku, do końca. Nawet zakończenie jest długie i dające pełną satysfakcję. Osobiście wręcz się stresowałem czytając ostatnie strony, napięcie emocjonalne było olbrzymie! I bardzo dobrze! Książka powinna pobudzać, ciekawić, wywoływać skrajne uczucia. Dzięki niewiarygodnej dokładności i złożoności, czytelnik wręcz zżywa się z bohaterami, przenosi na fali wyobraźni w świat utworu. Coś wspaniałego!

Książka jest bardzo silnie zakorzeniona w ówczesnej historii i kulturze. Walka o władzę w XIX wiecznej Francji lat dwudziestych, salonowa etykieta, wyobrażenia o krajach wschodu, silnie zaakcentowana twórcza moc nauki (szczególne miejsce przypada tu chemii, która wręcz ociera się o magię), oraz wiele, wiele innych, pomniejszych odniesień. W tak pełnym detali świecie można z łatwością się zatracić, oraz – co nawet ważniejsze – wiele się nauczyć, o dawnych obyczajach i mentalności. "Hrabia Monte Christo" jest także pełen słabiej, bądź dosadniej wyrażanych mądrości życiowych. Nigdy nie dzieje się to jednak w sposób natarczywy. Stanowi raczej miły dodatek i tylko jeszcze bardziej zachęca, by sięgnąć po lekturę.

Dumas napisał powieść, która chyba najbardziej ze wszystkich dzieł przygodowych odcisnęła swoje piętno na późniejszej literaturze. Czytając lekturę, stale uświadamiałem sobie jak wielu innych autorów czerpało z niej inspirację. Bo jest to nie tylko świetnie poprowadzona intryga, ale również skarbnica wiedzy o naturze ludzkiej. Najbardziej oczywiście przykuwa uwagę postać hrabiego, która mimo swej niezwykłości, nie jest przesadzona. Dumas kreując głównego bohatera starał się nadać mu najwyższe atrybuty jakie posiadać może człowiek – jednak nic ponad to. Zresztą całkiem niedługo, bo jakieś dwadzieścia lat po wydaniu książki, świat usłyszał o geniuszu-milionerze  Heinrichu Schliemannie, który podobnie jak Dantès znał kilkanaście języków i posiadał ogromną, ciężko wypracowaną fortunę, potrzebną do realizacji jego dalekosiężnych planów (tyle, że tutaj chodziło o odkrycie Troi, a nie o zemstę).

"Hrabia Monte Christo" jest dziełem ponadczasowym i absolutnie wybitnym. Ciekawa, rozbudowana akcja, wspaniale opisany świat i styl życia, wyraziści bohaterowie, z którymi dzielimy emocje oraz uczucia, a także duża wartość znaczeniowa utworu, to atuty, obok których nie można przejść obojętnie. W mojej opinii jest to klasyk nad klasykami. I choć nie lubię stwierdzenia: "Jest to książka, którą trzeba znać", to w tym przypadku jak najbardziej się z nim zgadzam, bo trudno znaleźć coś lepszego i bardziej wartościowego. Nie może być zatem oceny innej, niż maksymalna. Polecam z całego serca!
10/10
« Ostatnia zmiana: Grudnia 04, 2011, 22:48:09 pm wysłana przez POK »

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #675 dnia: Grudnia 07, 2011, 23:16:01 pm »
Bogowie, groby i uczeni (C. W. Ceram)
Zawsze miałem w umyśle dosyć wyraźny obraz archeologa: osoba średniego wzrostu (najlepiej mężczyzna z przynajmniej tygodniowym zarostem), przyodziana w jasną - lecz mocno ubrudzoną od pyłu - luźną koszulę, jasnobrązową kamizelkę, szerokie spodnie koloru khaki (zarówno kamizelka jak i spodnie muszą posiadać mnóstwo kieszeni na zamek, aby w razie znalezienia czegoś cennego, szybko schować to przed ciekawskimi oczyma) oraz obowiązkowy kapelusz (nie jednak skórzany, który nosił Indiana Jones, a raczej lekki, materiałowy, kremowego zabarwienia). Wyposażony jest dodatkowo w dłutko i pędzelek. Jego praca posuwa się z zabójczą prędkością 4 cm sześciennych gruzu na dzień, ale on jest wytrwały, pełen determinacji, co najlepiej uzmysławia jego niemal szalone spojrzenie i brak zainteresowania jakimikolwiek sprawami doczesnymi – o higienę nie dba, bo i po co? Taki archeolog oczywiście zawsze pracuje na terenie piaskowo-pustynnym, a odkopuje wyłącznie małe, zniszczone narzędzia sprzed kilku tysięcy lat.
Podsumowując: Archeolog to osoba poświęcająca swe życie dla potomnych, którzy jednak i tak nie docenią jego pracy, gdyż tak naprawdę wszystko, co znaczące już dawien dawno odkryto. Cenne znaleziska takie jak ledwo zachowane gliniane garnki, czy kamienie o prostokątnych kształtach - służące do bliżej nieokreślonych celów - wylądują w jakimś mało znaczącym muzeum, a o samym badaczu nikt nie będzie pamiętał.
Z tym (jakże jasnym i klarownym) spojrzeniem na tę niezwykle znaczącą dziedzinę nauki jaką jest archeologia, zabrałem się za lekturę książki Cerama.

Pierwszym, co autor zaznacza we wstępie, jest popularnonaukowe podejście do zagadnienia. Teraz nie ma w tym nic osobliwego, w latach czterdziestych jednak, "nienaukowe" książki traktujące o nauce, wciąż były rzadkością. Ceram zaznacza zatem, że nie obędzie się bez pewnych uproszczeń i książka ma raczej zachęcić, zaciekawić czytelnika, niż faktycznie nauczyć go archeologii jako takiej. Tytuł zresztą najlepiej oddaje treść utworu, choć na pierwszym miejscu są nie bogowie (im przypada raczej ostatnie miejsce z całej triady), a uczeni. To ich losy stanowią główny temat. Dowiadujemy się kim byli, o czym marzyli, jaki mieli charakter, w jakich okolicznościach dokonali swych największych odkryć, z jakimi problemami musieli się uporać itd., itd. Tak naprawdę dopiero na drugim miejscu stawia się samo odkrycie. Autor nie szczędzi w tym miejscu danych, lecz też nie zalewa czytelnika nadmiernym potokiem informacji, których zwykły zjadacz chleba (a przecież do niego jest przede wszystkim kierowana ta pozycja) i tak by nie zapamiętał.

Do głównych bohaterów tej romantycznej "powieści o archeologii" zaliczymy choćby Johanna Winckelmanna, Heinricha Schliemanna, czy Jean'a Champolliona. Za tło akcji służyć będzie natomiast Pompeia, Troia, Egipt, Babilon, oraz Meksyk. Będziemy świadkami wzlotów i upadków, okrzyków radości i załamań nerwowych, szaleńczych posunięć i powolnego odgrzebywania kolejnych warstw, wydawania fortun i zdobywania bogactwa, miłości i zdrady... No dobra, trochę mnie poniosło. Historii miłosnych może nie uświadczymy, ale wszystko poprzednie już jak najbardziej tak. Nie jest to zatem nudna przeprawa przez historię, a prawdziwa przygoda pełna tajemnic oraz licznych niebezpieczeństw. Warto dodać, że przedstawione osobowości to prawdziwe indywidua, a ich losy są nie tylko interesujące, lecz również pouczające. Z lektury dowiemy się nie tylko o archeologii, ale także sporo o życiu i naturze ludzkiej. Mając bowiem zapał i cierpliwość, można osiągnąć bardzo wiele.
Pewnej krytyce zostaje postawiona też np. dawna nauka, która była wyjątkowo nietolerancyjna dla badaczy samouków, a to oni właśnie dokonali największych odkryć i są bohaterami tej książki. Z jeszcze większą niechęcią autor odnosi się do "wyrżnięcia" (jak to sam określa) cywilizacji Majów. I choć wskazuje na to, że nie jemu to oceniać, a Majowie byli kulturą wyjątkowo okrutną, to jednak niemal całkowite wymordowanie obcej kultury jest czynem haniebnym.

Jak zapewne się domyślacie, musiałem po lekturze niniejszej pozycji, zmienić z ciężkim sumieniem swój wypracowany przez lata obraz archeologa. Okazało się bowiem, że homo archeologus jest osobnikiem niezwykle inteligentnym, posiadającym rozległą wiedzę zarówno historyczną, jak językową i literacką. Miejsce, w którym należy rozpocząć wykopaliska jest zwykle trudno dostępne, ograbione wielokrotnie przez rabusiów, a co najgorsze, nikt nie wie dokładnie gdzie się znajduje. Więc taki archeolog, zanim dotrze na miejsce, musi zwiedzić niemały kawałek świata, doszukiwać się wszystkich najdrobniejszych tropów, uzyskać pozwolenie na wykopaliska od miejscowego rządu, a nawet czasem wydać 50 dolarów na kupno jakiś tam ruin zaginionego miasta! Nie ma więc lekko.

Oczywiście czasy się zmieniły, i obecnie młodzi archeolodzy rzeczywiście nie mają wielkich perspektyw. Nic nie szkodzi jednak, by razem z lekturą poczuć zapomniany dreszczyk emocji, towarzyszący wielkim odkryciom. Znaleźć się ponownie w tajemniczym świecie obcych, okrutnych, a zarazem jakże podobnych po wieloma względami cywilizacji, w których wierzono w magię, główna wiedza pochodziła z gwiazd, pisano na ścianach, lub glinianych tablicach, lecz również dbano o modę, posiadano psy, chodziło się na przedstawienia i ceremonie, oraz zajmowano wszystkimi najdrobniejszymi sprawami życia codziennego. Bo choć te dawne światy przeminęły bezpowrotnie, to nadal istnieją w naszym życiu. Zmieniła się tylko forma.
8/10

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #676 dnia: Grudnia 09, 2011, 20:48:14 pm »
Boso, ale w ostrogach (Stanisław Grzesiuk)
Trochę informacji na początek.
Stanisław Grzesiuk urodził się w 1918 roku, a zmarł w 1963 w wieku 45 lat. Wyniszczyła go gruźlica, efekt pięciu lat pobytu w obozie koncentracyjnym. Za namową przyjaciół wydał w 1958 roku swą pierwszą książkę "Pięć lat kacetu", w której prosto, lecz zarazem barwnie opisuje czas spędzony w niemieckiej niewoli. Natomiast w trzy lata później napisał autobiograficzną relację z lat swej młodości - życia w jednej z biednych dzielnic Warszawy. I o tych młodzieńczych latach traktuje właśnie ta książka.

Przed młodym, kilkunastoletnim chłopakiem jak on, nie było żadnych pozytywnych perspektyw na przyszłość. Aby jakoś sobie radzić, postępował według własnych, twardych zasad wpojonych mu przez ojca i otoczenie. Podstawowe prawdy w szczególności zabraniały kapować (złamanie tychże było największym grzechem jaki można było popełnić na dzielnicy). Co więc pozostawało, gdy ktoś nam zalazł za skórę? Skarżyć nie wolno, ale odegrać się już jak najbardziej! Tak więc kodeks nie zabraniał kłamać, zastraszać, bić, kraść, czy nawet dźgać nożem. Wszystko co pozwalało się odegrać było dozwolone - lecz tylko we własnym zakresie, lub z pomocą znajomych. Bo o Staśku na pewno można było powiedzieć wiele dobrych rzeczy, ale nie to, że był porządnym czy – chroń Boże! - grzecznym chłopcem. Mimo iż inteligencji mu nie brakowało, to niemal się nie uczył, był skory do draki (treningowi uderzeń "z baśki" poświęcił wiele godzin), zawsze niepokorny, buntowniczy i lubił sobie wypić. Ciężko go jednak krytykować. Taka była ówczesna rzeczywistość. On tylko próbował znaleźć w niej swoje miejsce, a że nie stoczył się zupełnie, starał się czytać dużo książek i że zawsze, bezwzględnie polegał na swej jasno sprecyzowanej moralności, można tylko pochwalić.

Książka napisana jest prostym, luźnym językiem, z dość dużą ilością wyrazów pochodzących z miejscowego slangu. Natomiast narracja jest żywa i barwna. Autor opowiada o swoich losach z dużą dozą humoru, zapału oraz optymizmu. Tak jakby przypominanie wybryków z młodości sprawiało mu niebywałą przyjemność. Siła ludzkiego ducha zostaje skonfrontowana z szarą, brudną rzeczywistością. Życie jest postrzegane z dużego dystansu. Młody człowiek liczy się z tym, że pewnego dnia może dostać nożem sprężynowym w brzuch i już nie powstać, dlatego żyje chwilą i nie dba o jutro. Przyszłości i tak nie ma, więc stara się brać ile dają, bo później już może nie być okazji. Z wiekiem jednak Stasiek mądrzeje. Zaczyna zdobywać wiedzę i doświadczenie zawodowe. Zaczyna mieć nadzieję na lepszą przyszłość. Lecz gdy wszystko powoli się już układa, przychodzi wojna.

Osobiście odradzam postrzegać Grzesiuka jako bohatera do naśladowania (co poniektórzy próbują wmówić). Część cech jego charakteru jak najbardziej zasługuje na uznanie, znajdą się jednak też takie, które są godne potępienia. Po lekturze ukazuje nam się obraz człowieka, który z całych sił walczył z losem na swój sposób. Obraz człowieka i tylko człowieka. Nie jakiegoś bóstwa, czy postaci legendarnej. Życie jego - choć zawadiackie - nie miało w sobie nic nadzwyczajnego. Zostało "tylko" świetnie opisane. Jestem pewien, że mnóstwo osób z tamtego okresu mogłoby napisać podobny życiorys, tyle że nigdy nie chwycili za pióro by spisać swe dzieje. Znaczna część książki to podobne do siebie opisy odgrywania się rywalach, picia, i bicia.  Nie każdego to zafascynuje - mnie np. czasem nużyło.  Autor nie należy też do najskromniejszych osób, więc przy każdej okazji stara się pokazywać jaki to z niego był "kozak" (coś jest jednak na rzeczy, bo właśnie taki za młodu otrzymał pseudonim).

Największą zaletą pozycji jest otrzymanie nieprzekoloryzowanej wizji biednych dzielnic dużych miast w czasach międzywojennych. Ukazanie osobowości młodego człowieka dorastającego w tym ciężkim otoczeniu wypada jeszcze lepiej. Sama opowieść zaś ma się dobrze, lecz nie rewelacyjnie. Za dużo tutaj powtarzania tego samego, o czym wspomniałem wcześniej.

Mimo pewnych wad jest to niewątpliwie lektura, z którą warto się zapoznać. Zmagania Staśka z losem są nie tylko zabawne i interesujące, ale również pouczające. Sprawiają, że doceniamy naszą obecną sytuację. W dzisiejszych czasach nie trzeba zwykle chodzić przez życie ani boso, ani w ostrogach.
7+/10

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #677 dnia: Grudnia 30, 2011, 00:55:35 am »
Tak na szybko:

Kongres futurologiczny (Stanisław Lem) - 7+/10
Szalona wizja. Całkiem ciekawa.

Rozmowy z Piłsudskim 1916-1931 (Władysław Baranowski) - 7-/10
Można trochę poznać osobę marszałka, ale niestety tylko trochę.

Dziesięciu Murzynków (Agatha Christie) - 8/10
Świetny kryminał. Wciąga.

Zapiski na pudełku od zapałek 1986-1991 (Umberto Eco) - 7+/10
Zabawne i prawdziwe, choć nieco zbyt cyniczne jak na mój gust.

O tym, co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra (Lewis Carroll) - 8/10
Dobra bajka nie jest zła : )

Lalka (Bolesław Prus) - 8-/10
Trochę nudnawe jakby nie patrząc, jednak pod względem merytorycznym trudno cokolwiek zarzucić.

Autobiografia (Jan Paweł II) - 5/10
Za dużo teologii, oraz za bardzo ugrzecznione. Przyznam, że spodziewałem się czegoś lepszego.

Król szczurów (James Clavell) - 9/10
Rewelacja! Jedna z tych książek, po których przeczytaniu ma się to dziwne uczucie więzi z bohaterami i całą otoczką. Zakończenie zaś uderza realizmem. Cholernie polecam!


Jeśli chcecie o którejś z książek dowiedzieć się trochę więcej, to dajcie znać, a postaram się napisać recenzję, albo chociaż dać szerszy opis.

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #678 dnia: Grudnia 31, 2011, 18:10:27 pm »
Król szczurów (James Clavell)
Clavell napisał tę powieść na podstawie własnych doświadczeń wywiezionych z przebywania w obozie jenieckim dla żołnierzy alianckich. Akcja rozgrywa się zresztą w tym samym miejscu, w którym przebywał autor, czyli w obozie Changi na Singapurze w 1945 roku. Choć zaznacza on zaraz na początku, że wszelkie postacie są fikcyjne i nie należy łączyć ich z żadnymi realnymi osobami (idę o zakład, że wzorce charakterów nie wzięły się znikąd i z pewnością miały mniejsze bądź większe odzwierciedlenie w rzeczywistości). Dlatego wielkim atutem książki (poza świetną fabułą – ale o tym dalej) jest znakomity obraz nastrojów, stanu zaopatrzenia oraz higieny w podobnych, odciętych od świata zakątkach, których było mnóstwo, a ludzie przecież musieli sobie jakoś radzić, zawsze muszą, jednak w tak skrajnych momentach jest to szczególnie widoczne, tylko silni i sprytni mogą przetrwać, umiejętność dostosowania się do panującej sytuacji jest najbardziej pożądaną cechą, ten kto opanuje ją do perfekcji zostanie królem. Królem szczurów.

W japońskim obozie jenieckim panują okrutne realia. Szerzą się liczne choroby takie jak czerwonka czy malaria, ludzie głodują, a marne porcje wydzielane im przez nadzorców ledwo starczą na przeżycie. Wszędzie roi się od robactwa i szkodników, chodzi się brudnym, zwykle prawie nagim, bo po latach przebywania w niewoli ledwo co ostało się z ubrań. Dodatkowym utrudnieniem jest upalny tropikalny klimat. Pot spływa z ciała na potęgę, wszędzie czuć smród odchodów, moczu i stęchlizny. Komunikacja ze światem jest także zakazana. Za posiadanie radia grozi niechybnie śmierć, a listy od rodzin nie docierają. Nie wiadomo co jest prawdą a co fałszem. Koniec wojny to się zbliża, to znowu oddala. Większość więc żyje w odrętwieniu, niemal pozbawiona nadziei, wspominając tylko tęsknie o rodzinie, dziewczynie, żonie, pogrążając się tym samym w odmętach żalu, rozdzierani przez dawne przyjemności, których obecnie zupełnie brak. Jakaś cząstka świadomości jednak nakłania do życia, zmusza do działania, mówi aby zapomnieć o wewnętrznych katuszach, na które i tak przecież nie ma się wpływu. Co ma być to będzie, nie można się poddawać, trzeba to przetrwać. Więc ludzie łączą się w grupy, grają w karty, próbują sobie pomagać, wyznaczają cele podtrzymujące na duchu takie jak np. zemsta, nawiązanie kontaktu ze światem, zaprowadzenie sprawiedliwości, lub po prostu zdobycie dodatkowej porcji pożywienia.

Wśród wszystkich tych okropieństw, żałosnych starań o byt, wyróżnia się jedna jednostka znana powszechnie jako Król. Ten amerykański żołnierz o stopniu kaprala chodzi umyty, ogolony, w czystych ubraniach, zdrowy i najedzony. Budzi on w pozostałych nienawiść, ale jednocześnie szacunek. Przebywanie w jego towarzystwie stanowi niemałe wyróżnienie. Lecz kim jest ten Król? Jak to się dzieje, że stać go na rzeczy, o których inni tyko mogą pomarzyć? Czy kradnie, czy zajmuje się przemytem, a może para się donosicielstwem? Pewne jest natomiast, że jedynym jego zaprzysięgłym i otwartym wrogiem jest porucznik Grey pilnujący porządku w obozie, który za życiowy cel wyznaczył sobie złapanie kiedyś Króla na gorącym uczynku i wsadzenie go do niewoli. Oprócz tych dwojga głównych bohaterów występuje jeszcze trzeci, angielski kapitan lotnictwa Peter Marlow.  I choć z pozoru nie różni się znacząco od innych, to biegłe posługiwanie się malajskim oraz charakterystyczny błysk w oku sprawiają, że Król próbuje pozyskać jego względy. Szybko okazuje się, że obydwaj pasują do siebie. Ich wspólne zmagania stanowią oś fabuły całej powieści.

Przed rozpoczęciem lektury, spodziewałem się, że Król będzie osobą pozbawioną zasad, przebiegłą, chytrą, cwaną, żerującą na innych z zamiarem osiągnięcia własnych celów. Clavell jednak nie poszedł na łatwiznę. Król stanowi tak genialnie zaplanowaną i wcieloną w życie postać, iż na samą myśl o tym przeszywa mnie dreszcz. Jest to zwykły człowiek, a zarazem osoba wyjątkowa o wielu talentach i posiadająca niesamowity zapał do działania. Przypomina sprawnego biznesmena rozumiejącego rynek, lecz zarazem niepozbawionego zasad, potrafiącego odwzajemnić się za przysługę oraz ciężko pracującego na swój sukces, ryzykującego nie raz własnym zdrowiem by wcielić w życie szeroko zakrojone plany. Również Marlow i Grey nie są postaciami bez wyrazu. Wielokrotnie będziemy dzielić z nimi szczęście, rozpacz, wspomnienia, myśli. Peter jest osobą bystrą, szlachetną, o silnie zarysowanej moralności. Grey natomiast to typowy służbista, w którym ciężkie warunki tylko zwiększyły niechęć do lepszych, a zawiść rozsadza jego serce, jednocześnie sprawiając, iż wciąż, na przekór przeciwnościom, funkcjonuje.

W książce znajdziemy jeszcze inne ciekawe rysy osobowościowe, nie chcę jednak wszystkiego zdradzać, bo ich odkrywanie i analizowanie sprawia niemałą przyjemność. Clavell nie tylko świetnie rozumiał tajniki ludzkiej psychiki, ale umiał także je wspaniale opisać. Dostajemy dzięki temu wspaniały przekrój charakterów poddanych ciężkiej próbie przeżycia w bardzo niegościnnych warunkach.

Zresztą cała powieść zawiera ogromne ilości przemyśleń i doświadczeń, ukrytych sprawnie pomiędzy wierszami. Dochodzi się do nich z czasem, więc początkowo niemal się ich nie zauważa. Tak naprawdę dopiero po przeczytaniu ostatnich stron zacząłem dostrzegać w zakamarkach umysłu mnóstwo powiązań i aluzji. Cała głębia utworu uderzyła mnie tak mocno, że w nocy nie mogłem długo zasnąć, a teraz – w dwa dni po lekturze – wciąż chodzą mi po głowie myśli związane z bohaterami. Jest to jedna z tych pozycji, po których przeczytaniu doznaje się swoistego katharsis. Serce zaczyna bić mocniej, a samo przypominanie scen z książki wywołuje w nas trudne do opisania emocje. Tak jak lekkie powieści świetnie się czyta, lecz ich treść szybko umyka z naszej duszy, tak te głębokie, nacechowane znaczeniami docenia się dopiero po ich przeczytaniu. Nie jest jednak tak, że „Król szczurów” jest książką trudną w obiorze, przez którą musimy się z mozołem przebijać. Jest wręcz odwrotnie! I może akcja nie sunie w tempie błyskawicy, tak czyta się ją przyjemnie i potrafi wciągnąć, więc kolejne strony przelatują całkiem szybko. Szczególnie zakończenie zasługuje na wielkie uznanie. Nie jest przejaskrawione, poprowadzone w taki sposób, aby służyć narzuconemu z góry zamysłowi. Jest po prostu niesamowicie realne i aż straszne w tej realności.

„Król szczurów” jest to w moim mniemaniu arcydzieło literatury, które powinno znaleźć się w kanonie lektur szkolnych. Pokazuje wojnę z tego innego, mniej znanego, bardziej odległego, lecz równie okrutnego punktu. Najważniejsze jest jednak, iż nie skupia się tylko na okrucieństwie, trudnościach i marnocie życia, a ukazuje także zwykłą codzienność, pełną trosk oraz zmartwień, ale też promyków szczęścia, rozświetlających szarą, brudną rzeczywistość. Bo jest to przede wszystkim książka o życiu. Ciężkie warunki stanowią tylko tło, tło które zamazuje ustalony porządek, wyrównuje szanse, ukazuje nas takimi jakimi naprawdę jesteśmy. W nowej, obcej rzeczywistości rodzimy się na nowo, i tylko od nas samych zależy czy będziemy w stanie poradzić sobie z przeciwnościami jakie tam na nas czyhają.
10/10


Po przemyśleniu stwierdziłem, że należy się wyższa ocena.

Sylvan Wielki

  • Gagarin
  • *****
  • Rejestracja: 05-02-2009
  • Wiadomości: 11 654
  • Reputacja: 253
Odp: Książki - jakie lubicie?
« Odpowiedź #679 dnia: Stycznia 03, 2012, 15:05:15 pm »
Doroles Claiborne - ciekawy monolog kobiety, która wyszła za maż za niewłaściwego faceta (takiego, który ją bije, a co gorsza....);

Chudszy - znakomita. Zamożny prawnik potrąca ze skutkiem śmiertelnym starą cygankę. Jego koledzy od golfa (sędzia i policjant) oczyszczają go z zarzutów. Ojciec cyganki postanawia wymierzyć sprawiedliwość po swojemu. Ciekawe postaci, niebyle jaka historia. Tak mi się spodobała, że aż film kupię.

Aktualnie - Głód Masterton'a (obie powyższe - King).

Następnie - Metro 2033.