O czym panowie dyskutujecie, i tak wiadomo, że najlepszy system ma Ninja Gaiden.
Być może, nie grałem :]
No naprawdę planowana. Wbijasz sie do pomieszczenia, lockujesz sie na celu używasz stingera (chyba tak sie cios mieczem nazywa), jakieś kombo mieczem. A jak widzisz że ktoś szykuje sie do ataku robisz unik lub skaczesz, jak skoczysz to możesz sobie strzelić z pistoletów (żeby nie zapomnieć że są). I jeszcze trzeba uważać na zablokowane drzwi bo cie mogą uszkodzić.
W DMC3 podobało mi się niesamowicie to, że nigdy nie wiesz jak tłum się zachowa. U mnie to wyglądało tak:
Wpadasz do pokoju, lokazliujesz jednostki krytyczne (najniebezpieczniejsze i mało wytrzymałe zarazem), eleminujesz kilku naraz jednym kombem, wspomagając się przy tym pistoletami, bo to konieczne w tym wypadku by zrobić to jak najszybciej. Potem stosując ulubione techniki (dziesiątki możliwości), kotrolując tłum (dziesiątki możliwości), robiąc przy tym uniki i posiłkując się bronią palną w krytycznych sytuacjach, redukujesz zagrożenie aż je zlikwidujesz.
Tu musisz być agresywny, bo zostaniesz zaszczuty i poobijany niemiłosiernie.
Inna sprawa, to style- po dłuższym czasie wymiatałem niczym Lee za pomocą beowolfa (złe skojarzenie z tą nazwą) i uników z blokami za pomocą Royal Guard, który okazuje się być naprawdę potężny.
Inną konfigurację jaką sobie stworzyłem, to szybki Trickstyle z Agni i Rudrą oraz Nevanem do kontroli tłumu.
Na necie widziałem świetnego Gunslingera, więc i nim się pięknie da grać.
I tu jest problem w GOW dla mnie- w devilu jest mnóstwo konfiguracji, możliwości, a co najlepsze jeśli się to robi z głową, są to wtedy dziesiątki równie skutecznych wariacji.
U Kratosa schemat był jeden- wychodzi grupka przeciwników, czekasz na dogodną pozycję blokując wszystko i wszystkich, mashujesz ten jeden przycisk w kółko, będąc okrążonym używasz piorunów czy innych cudów. Tyle. Nic więcej.
Może jestem dziwny, ale quick time events nie są dla mnie żadną rewelacją i nie przepadam za tym- dlatego walka z dużymi bossami (wszystkimi trzema chyba swoją drogą) była dla mnie strasznie nużąca. Zero taktyki, zero pomysłu na potyczkę, trzeba jedynie nawalać ten jeden przycisk, blokować kiedy przeciwnik zamachnie się łapą/głową (niepotrzebne skreślić) i tyle.
Nie wspominam tu o sekcjach z liną (schemat w prawo, nap***j atak, znowu w prawo, atak jak szalony, prawo, znowu atak....), czy etapach platformowych rodem z Mario64. Zresztą hades przypominał jak żywo jakiś świat lawy z tego hitu na N64.
Żeby ktoś nie pomyślał że cały czas tylko narzekam (nieee....) na GOW, jak wspomniałem polubiłem kilka elementów- interesująca fabuła, dość intrygujący bohater którego można polubić mimo że jest tym kim jest- to naprawdę trudne do realizacji w grach, oraz świetne wplecenie tego wszystkiego w mitologię.
Także wszelkie przerywniki są takimi małymi perełkami- ożywające obrazy wyglądają wybornie. Sama rozgrywka zresztą jest dość zachęcająca, także przez duży ciekawych zagadek które to są niestety coraz większym rarytasem w aktualnych grach.
O grafice nie wspominam, bo to drugorzedny element który się starzeje, jednak większe wrażenie zrobiły na mnie gotyckie budowle i przestrzenie w devilu.
Muzyka zdecydowanie lepsza dla mnie u Dantego i spółki, bo że uwielbiam takie klimaty.
Chociaż koleżanka np. zupełnie się zakochała w GOW jak u mnie zawitała- gusta i guściki.
Hmm- wyszła z tego jakaś dziwna recenzja porównawcza prawie