W ogóle nie wiem, to miał być roast wojewódzkiego? Bo oni bardziej po dereszowskiej jechali niż po leśnym dziadku. Dwie dobre sytuacje wyłapałem. Jedno to spontan Gizy z uchodźcami i drugie to żarcik, że Renatka wojewódzkiego będzie mogła od razu przewijać jego i dziecko. Tak to oglądało się jak jakiś słaby kabaret typu Paranienormalni.