Ja jestem słoikiem i poniekąd bawi mnie wytykanie palcem przez "rodowitych" Warszawiaków, których rodzice po wojnie albo w latach siedemdziesiątych osiedlili się w stolycy, zostawiając za sobą pole pod lasem i wygódkę za stodołą. Były kiedyś badania, z których wynikało że jedynie 15% Warszawiaków może wskazać na przodka, który zamieszkiwał to miasto przed II wojną światową. Reszta warszawiacy w drugim pokoleniu czyli tzw. krzaki.