ja należe raczej do tych którym zawsze coś nie pasuje, w skali roku przweażnie robią na mnie kolosalne wrażenie 3/4 gry, reszta to średniaki lub średniaki z +, bioshock jest właśnie jedną z tych gier które wywarły na mnie potężne wrażenie (demo), zamiata (cokolwiek by to miało znaczyć), bezdyskusyjnie (nie licząc oczywiście pojedynczych przypadków którym gra nie odpowiada)
demo ma cholernie specyficzny klimat, na początku może tego aż tak nie czuć, ale wystarczy pograć z dwadzieścia minut i .............
to miasto, kicz lat sześćdziesiątych, strzał w dziesiątke, przerywniki/komunikaty stylizowane na te lata, pomieszczenia raczej ciemne, oświetlane punktowo przez neony, migające lampy, masa detali w każdym pomieszczeniu, a trzeba wszystko przejrzeć (??) bo są porozrzucane rzeczy które musimy zbierać
nieodłączna para czyli big daddy i little sister, ehh
przy pierwszym spotkaniu dziewczynka nuci coś sobie i przykucnieta nad jakimś truposzem wydobwa z niego substancje adam, widok którego chyba nigdy nie zapomne
i nie można zapominać o big daddy, który powoli chodzi sobie zawsze gdzieś blisko little sister, i nie będzie zadowolony jeżeli spróbujesz jej coś złego zrobić
tak jak gdzieś wcześniej napisałem, nie liczyłem w ogóle na ten program, bardziej czekałem na mass effect, project offset, halo3, too human, bbc czy choćby nowego residenta, także jestem miło zaskoczony że przy bioshock-u umile sobie czas czekając na te pozycje