Teksy typu właśnie "Bez Battle Royale nie byłoby Kill Billa", czy "Bez GiTSA nie byłoby Matrixa" wkurzają mnie już niesamowicie. Nie chodzi tu już o jakieś gatunkowe i fanowski przepychanki, ale sens w ogóle - wielu fanów anime (do których sam sie zaliczam) wyskakiwało swojego czasu na fali opinii wielu serwisów i pism o anime (w tym polskich, jak np. Kawaii), że Wachowscy zerżnęli z GITSA wszystko i zlepili z tego Matrixa, bez GITSA nie powstałby Matrix, itd. - pieprzenie moim zdaniem
W Matrixie (którego - zaznaczę - wcale jakoś specjalnie nie wielbię) można doszukać sie pewnych analogii do GiTSA, ale TYLKO analogii - te dwa filmy na dobrą sprawę swoimi głównymi wątkami podejmują zuuuupeeełnieee inne sprawy tyle, że oba osadzone są w podobnych realiach (i tu kolejna bzdurka - to tak jakby napisali, że Clint Eastwood nigdy nie zagrałby kowboja w westernie gdyby nie to, że wcześniej robił to John Wayne - phi). O ile w GITSIE chodziło raczej o zaakceptowanie sztucznej inteligencji jako pełnoprawnej formy życia oraz zaniku granic dzielących człowieka i maszynę, o tyle w Matrixie głównym tematem była walka dobrych i szlachetnych ludzi ze złymi i podłymi maszynami, które chciały zniewolić ludzkość, ale to sie nie mogło udać... itp., itd. (jest to oczywiście moja własna interpretacja i każdy ma prawo do innej, własnej, być może sprzecznej z podaną przeze mnie - nie wysyłać mi więc soczystych listów na priva
). Temat stosunkow między człowiekiem i maszyną w przyszłości był poruszany w filmach już wielokrotnie i to przed powstaniem Matrixa i GITSA - brakowałoby jeszcze tego, żeby ktoś napisał, że bez Blade Runnera nie było GITSA, bez GITSA nie było APPLESEEDa, bez wyżej wymienionych nie byłoby Matrixa, a bez Matrixa nie byłoby tego tej durnej objeżdżającej kamerki w co drugim filmie i grze (bo to akurat było już wcześniej - tyle, że Matrix to dopiero jakoś rozpowszechnił...
)... Bzdury!! A nawet jeśli - niechby ci nieszczęści Wachowscy obejrzeli tego GITSA wcześniej i zainspirowali się troszeczę, skopiowali kilka pomysłów - Matrix z pewnością nie powstał zainspirowany jednym tylko anime, ale lepiej, że powstał właśnie taki, aniżeli Matrixem mielibyśmy nazywać dzisiaj kultowy już film o młodym hackerze imieniem Neo, który uratował ojczyznę i świat przed najzadem kosmitów robotów porywających ludzi na Saturna w celu zrobienia ich bateryjkami dla swoich...(?) a bo ja wiem...wibratorów (!) na przykład.
Co sie tyczy Kill Billa i powiązań z Battle Royale i Akirą - nie chce mi sie komentować, bo tu już jeszcze bezsprzeczny bullshit i kupy sie to nijak nie trzyma (z wyjątkiem tego, że Tarantino fakt faktem garściami czerpał z japońskiej kinomatografii... ale nie z jednego Battle Royale i Akiry na pewno, kur... by ich
)
I na koniec dodam od siebie - goście z tego Kina Domowego nieżle mnie wnerwili - wydałem 20 zeta, a oni nawalili tam z litr jakiegoś durnego kleju i przy zdejmowaniu folijki z pudełka klej odszedł mi razem z folią z opakowania filmu właśnie i teraz mam tam dziurę - SZKODA BYŁO GAZETę Z FILMEM Do OFOLIOWEJ TOREBKI WSADZIĆ??@!! Buce i tyle...