Tam ktoś napisał "Donnie Brasco za akcenty komediowe". Nie uświadczyłem tam akcentów komediowych, więc obstawiłem że pomylił film. I nie "Pewnego razu w Ameryce" tylko "Dawno temu w Ameryce"... skoro już trzymamy się miernych translacji.
Zawsze my się myli czy to Pewnego razu na dzikim zachodzie (DZIKIM rzecz jasna) czy w Ameryce.
Komediowe... pewnie chodzi o scenę u Japończyków albo minę Deppa jak dostał 100 dolarów i nagrodę (czy ileś tam). ??? Niech sam zainteresowany odpowie. Bo ten film to raczej komedia gangsterska nie jest.
Aha przypomniał mi się polski film gangsterski: Świadek koronny. Jaki kraj taki film.
Komedią nie jest, ale Pacino gra tam strasznie karykaturalnego typa, który momentami wzbudza śmiech. Próby zdefiniowania powiedzonka, akcja z lwem i generalnie cała postać, jaką wykreował ten aktor dla mnie ma wydźwięk nieco bardziej komediowy aniżeli, jak się oczywiście okazuje, tragiczny. Jest przerysowanym, cwaniakowatym i podstarzałym gangsterem z "kozacką" gestykulacją, a Pacino zaprzęgając swój niekwestionowany talent do tej roli, nadał mu specyficzny wyraz.
Jeden element mi się nie podobał - Lefty u widza dostaje rozgrzeszenie, zaczynamy mu współczuć, tak jak to czyni Donnie. Nie należy zapominać, że facet likwidował z zimną krwią ludzi, a ich krojenie też nie przyprawiało mu gęsiej skórki. Oczywiście to nie typowy psychol, jakich kreował dla przykładu Joe Pesci (dobrze, że widziałem Wściekłego Byka, inaczej przykleiłbym gościowi etykietkę) - tamta postać była prowadzona nieuchronnie do zagłady, a widz miał dystans. U Lefty'ego mi to po prostu "nie leży". Inny film z przytoczonym motywem, można napisać przewodnim, czyli Leon Zawodowiec, przy całej swojej zajebistości także nie urzekł mnie założonym z góry dystansem do wykonywanego przez bohatera "zawodu". Usprawiedliwiam go jednak dwoma rzeczami: po pierwsze cały ten film to bajka, a po drugie każdemu zmiękłoby serce i zachowywałby się jak pipa na widok Natalie.
Uznajmy jednak, że mój lakoniczny opis Donniego Brasco nie był fortunny, więc może inaczej: dobre gangsterskie kino, z zauważalną przemianą głównego bohatera, infiltrującego brudne moralnie i niebezpieczne środowisko przestępcze ówczesnej Ameryki. Film obdarzony dobrą grą aktorską, wartką akcją, czasami skłaniający do oczywistych przemyśleń, że otaczających nas świat i ludzi należy oceniać w skali szarości. WARTO.
Na dniach oglądnę tego Primera, napalony waszymi rekomendacjami. Wcześniej jednak odmóżdżenie pod postacią PoPa (napisałbym inaczej, ale dyskurs wśród użytkowników w temacie na wysokim poziomie, to nie wypada). Sentyment do tych wszystkich platformówek robi swoje.