Autor Wątek: Filmy  (Przeczytany 879477 razy)

0 użytkowników i 6 Gości przegląda ten wątek.

Szymku

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 04-02-2006
  • Wiadomości: 3 754
  • Reputacja: 74
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4920 dnia: Listopada 10, 2010, 22:30:22 pm »
Nie wiem czy widziałeś Unthinkable - jeśli nie to zdecydowanie polecam....

Ohtar

  • Gość
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4921 dnia: Listopada 10, 2010, 22:35:01 pm »
Obejrzałem Expendables. Słaaaabe. Na pewno nie tego oczekiwałem.

blach0r

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 26-06-2007
  • Wiadomości: 5 558
  • Reputacja: 26
  • PSN id: purePwnerer
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4922 dnia: Listopada 11, 2010, 02:13:31 am »
Unthinkable zawsze spoko.

Trusio

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 07-12-2003
  • Wiadomości: 2 124
  • Reputacja: 3
  • Dr Trusio
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4923 dnia: Listopada 11, 2010, 10:46:29 am »
Oglądnąłem kilka dni temu Scotta Pilgrima i zajebiste. Kombinuję jak tu zdobyc komiksy, może american bookstore? Mają jakąś rąbaną encyklopedię Halo, to może i pielgrzyma.

Nie dziwię się że nie odniósł sukcesu kasowego- widz docelowy nie został w ogóle wybrany (chyba że fani komiksu, ale tych to garstka), poplątanie z pomieszaniem, bardzo specyficzne. Bardzo fajnie się ogląda, plus gra aktorska na plus. Z policji wegańskiej śmiałem się jak głupi jeszcze długo po zakończeniu filmu :]

A jak kilka miesięcy temu nadymałem się w peanach na cześć komiksu i głosiłem słowo przezajebistości filmu i gry, to nikt mnie nie słuchał... :(

I grupa docelowa nie jest wcale taka mała - gracze, geecy, fani komiksu, generalnie nerdzi, czyli kwiat i crème de la crème młodzieży ostatnich dwóch dekad. Tacy ludzie chyba potencjalnie właśnie chodzą do kina. Tym bardziej finansowa klapa mnie dziwi.

Zazdroszczę także tym, co nie czytali jeszcze komiksu - film powinien mieć przynajmniej godzinę więcej, żeby upchać choćby część pozostałych tam jeszcze smaczków, a i przelewanie sześciu opasłych tomów w dwie godzinki obrazu to zawsze słabe - nic tego nie zmieni. No i cenzura zrobiła swoje - komiks to zupełnie ostra jazda, powiadam.

NIEMNIEJ - film, choć przedni, w kategorii 'niszowa ambicja-fail' musi ustąpić miejsca Fantastycznemu Panu Lisowi - chyba najlepszej filmowej produkcji rozrywkowej tego roku (jeżeli liczyć datę polskiej premiery) w ogóle, a tak kompletnie niezauważonej, że dystrybutor postanowił nie tylko dać go na polskie ekrany po premierze filmu na blu-ray, ale i jedynie w godzinach 9:00/13:00 - podczas gdy, wbrew pozorom, widownia docelowa wcale wolniejsza nie jest.

Tak więc jak dla mnie - Scott Pilgrim to filmowe numero duo tego roku i z przyjemnością wybiorę się do kina zamanifestować swoją nerdowską orientację. Wszystkim to polecam.
GT: Trusio

Mr_Zombie

  • Global Moderator
  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 05-11-2005
  • Wiadomości: 5 999
  • Reputacja: 15
  • Press a button and something awesome happens...
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4924 dnia: Listopada 11, 2010, 11:04:14 am »
Tak więc jak dla mnie - Scott Pilgrim to filmowe numero duo tego roku i z przyjemnością wybiorę się do kina zamanifestować swoją nerdowską orientację. Wszystkim to polecam.
Tzn. co, chcesz zrobić manifestację przed kinem? :P
Always code as if the person who will maintain your code
is a maniac serial killer that knows where you live.

Devilek

  • Łajka
  • *****
  • Rejestracja: 05-07-2005
  • Wiadomości: 8 220
  • Reputacja: 73
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4925 dnia: Listopada 11, 2010, 12:55:58 pm »
Tak więc jak dla mnie - Scott Pilgrim to filmowe numero duo tego roku i z przyjemnością wybiorę się do kina zamanifestować swoją nerdowską orientację. Wszystkim to polecam.
Tzn. co, chcesz zrobić manifestację przed kinem? :P
Czekam na focie :angel:, wczoraj a raczej dziś skończyłem oglądać ten film i jak dla mnie dobry ale nic poza tym.
Yeahh, me and hate that's an odd couple

Trusio

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 07-12-2003
  • Wiadomości: 2 124
  • Reputacja: 3
  • Dr Trusio
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4926 dnia: Listopada 11, 2010, 23:18:48 pm »
Bo on jest kultowy tylko w kontekście społecznej idiosynkrazji wobec subkultur nerdowskich. Ale to się zmienia, nerdzi są coraz bardziej trendy, studenci politechnik już niedługo zrzucą metki pariasów popzajebistości.

I nie będę robił żadnej rozbuchanej manify. "Obstawiałem" dzisiaj - tak poniekąd - koncert na Placu Wileńskim i tylu walających kitajca podpitych łepków sfrustrowanych swoimi nieowłosionymi jeszcze przyrodzeniami, ilu dzisiaj widziałem i co piąty - bo chodzili jakoś tak śmiesznie w kordonach po pięciu-siedmiu - chciał się ze mną o coś bić, to w życiu nie spotkałem. Ta młodzież powinna natychmiast zarzucić spożywanie pepsi i sterydów i iść kupić sobie jakąś konsolę Nintendo.

Żeby nie było offa - poszedłem ostatnio na Tokijską opowieść. Stare toto, a gawiedź nie wiedzieć czemu zachwyca się nad wyjątkowością i wysublimowaniem tego obrazu. A ja wam mówię - może i w kategorii 'japońskie obyczajówka" to klasyk, ale całe te ochanie ma niechybnie źródło w generalnym nieobyciu widowni z jako-takim modelem rodziny japońskiej i panujących w niej stosunków. W recenzji w Filmie (Październik 2010) określony jako "film z innego świata". I chyba tylko ten smaczek przeżutej "egzotyki" decyduje o tak wysokich ocenach. Film się niby nie postarzał, jednak sam gatunek jest bardzo hermetyczny i w swoich kanwach nie wychodzi poza utarte schematy. Ładny obrazek z życia rodziny japońskiej lat '50, jednak nie znalazłem w nim niczego nadzwyczajnego. Ocena wyższa za refleksyjne, choć refleksyjne regulaminowo, tempo akcji i w ogóle generalną "statykę kontemplacyjną" - i jest to tylko moja zboczona, wykrzywiona preferencja. Szum woków tego filmu to jedynie postękiwania dochodzących, przeegzaltowanych pind w rozciągniętych swetrach. 8/10
« Ostatnia zmiana: Listopada 11, 2010, 23:34:33 pm wysłana przez Trusio »
GT: Trusio

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4927 dnia: Listopada 12, 2010, 16:33:53 pm »
Czwarty stopień - całkiem zgrabna historyjka, tym bardziej, że film jest podobno oparty na faktach. Osobiście zająłem stanowisko sceptyczne, ale wprowadzenie nagranych zapisów nadało nutkę realności całej fabule. Po obejrzeniu filmu uważam, że bohaterka miała z głową, choć nie mogę wykluczyć innych możliwości. Najlepiej nie czytać za dużo o filmie; obejrzeć go i samemu pomyśleć jak to faktycznie mogło być. 6+/10

Takie przynajmniej były moje odczucia na chwilę po seansie. Na szczęście istnieje wikipedia ;)
Polecam to poczytać dopiero po obejrzeniu filmu:
Spoiler (kliknij, by wyświetlić/ukryć)

I jeszcze na koniec:
Cytuj
The film was a box office success, earning US$47.46 million worldwide, from an estimated $10 million budget.
Wiedzą jak robić kasę :D
« Ostatnia zmiana: Listopada 13, 2010, 22:01:28 pm wysłana przez POK »

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4928 dnia: Listopada 13, 2010, 22:04:02 pm »
Lśnienie - co tu dużo pisać - Rewelacja! Gra aktorska, reżyseria i klimat stoją na najwyższym poziomie. Jeśli ktoś jeszcze nie widział, to bardzo polecam :D  9+/10

Wuher

  • Sekretarz wojewódzki
  • *****
  • Rejestracja: 20-05-2004
  • Wiadomości: 1 622
  • Reputacja: 5
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4929 dnia: Listopada 13, 2010, 22:57:52 pm »
Lśnienie - co tu dużo pisać - Rewelacja! Gra aktorska, reżyseria i klimat stoją na najwyższym poziomie. Jeśli ktoś jeszcze nie widział, to bardzo polecam :D  9+/10

Więc czemu nie 10?

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4930 dnia: Listopada 14, 2010, 13:57:27 pm »
Zazwyczaj jest tak, że ciężko określić dlaczego np 9+ a nie 10. Czegoś zabrakło do ideału, ale trudno sprecyzować o co dokładnie chodzi. Po prostu film jest świetny, jednak na 10 wymagam czegoś co mnie w pewien sposób oświeci. Skala którą preferuję pozwala mi na takie rozróżnienie :)
Poza tym kilka wątków mogłoby być bardziej rozwiniętych np ten ze lśnieniem. Dłuższy również mógłby być wstęp i pokazanie początków pobytu (zwiedzanie rezydencji; próbowanie wszystkich dostępnych atrakcji).

Wuher

  • Sekretarz wojewódzki
  • *****
  • Rejestracja: 20-05-2004
  • Wiadomości: 1 622
  • Reputacja: 5
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4931 dnia: Listopada 14, 2010, 15:34:05 pm »
Zazwyczaj jest tak, że ciężko określić dlaczego np 9+ a nie 10. Czegoś zabrakło do ideału, ale trudno sprecyzować o co dokładnie chodzi. Po prostu film jest świetny, jednak na 10 wymagam czegoś co mnie w pewien sposób oświeci. Skala którą preferuję pozwala mi na takie rozróżnienie :)
Poza tym kilka wątków mogłoby być bardziej rozwiniętych np ten ze lśnieniem. Dłuższy również mógłby być wstęp i pokazanie początków pobytu (zwiedzanie rezydencji; próbowanie wszystkich dostępnych atrakcji).

Przeczytaj książkę. Z tego co pamiętam jest dużo lepiej rozwinięty wątek relacji ojciec-syn.

Mr_Zombie

  • Global Moderator
  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 05-11-2005
  • Wiadomości: 5 999
  • Reputacja: 15
  • Press a button and something awesome happens...
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4932 dnia: Listopada 14, 2010, 16:32:49 pm »
Film w ogóle obcina cholernie sporo wątków; praktycznie to z fabuły książkowej w filmie Kubricka została zachowana jedynie główny wątek, a i ten został bardzo okrojony (i, jeżeli chodzi o zakończenie, mocno zmieniony). Kubrick dużo bardziej skupił się na atmosferze opuszczonego, nawiedzonego hotelu i szaleństwie Jacka.

Swoją drogą, pamiętam, że jak po raz pierwszy oglądałem film (już po przeczytanie książki), strasznie nie podobało mi się to, co zrobiono z Wendy; nie dość, że była brzydka, to jeszcze jako sama postać była żałosna, wystraszona, uzależniona od męża. W książce, z tego co pamiętam była dużo silniejsza, samodzielna (jak zresztą większość żeńskich postaci u Kinga). Po pewnym czasie jednak kreacja Shelley Duvall bardzo mi się spodobała.

Always code as if the person who will maintain your code
is a maniac serial killer that knows where you live.

Niebieski

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 12-09-2006
  • Wiadomości: 2 182
  • Reputacja: 1
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4933 dnia: Listopada 14, 2010, 17:38:53 pm »
Swoją drogą, pamiętam, że jak po raz pierwszy oglądałem film (już po przeczytanie książki), strasznie nie podobało mi się to, co zrobiono z Wendy; nie dość, że była brzydka, to jeszcze jako sama postać była żałosna, wystraszona, uzależniona od męża. W książce, z tego co pamiętam była dużo silniejsza, samodzielna (jak zresztą większość żeńskich postaci u Kinga). Po pewnym czasie jednak kreacja Shelley Duvall bardzo mi się spodobała.

He, widzę że nie jestem sam z tą Wendy, po przeczytaniu książki nie byłem w stanie zdzierżyć filmu, właśnie przez nią, może kiedyś zabiorę się 2 raz. W każdym razie lśnienie było pierwszym dreszczowcem jaki czytałem, miałem jakieś 13 lat i książka zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie, towarzyszyło mi niesamowite uczucie odrealnienia po skończonych sesjach.

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4934 dnia: Listopada 14, 2010, 20:52:54 pm »
Zawsze jak się najpierw czyta książkę a później ogląda film, to jest się w pewien sposób "napiętnowany". Zwraca się zbytnią uwagę na różnice a przecież film jest pewną wizją reżysera i powinno się to raczej doceniać, niż krytykować (no chyba, że faktycznie przedobrzy). Wiem jednak, że łatwo się mówi, a w praktyce ciężko czasem to przeskoczyć i zachować obiektywność.

Co do książki, to w przyszłym roku postaram się zabrać wreszcie za Kinga, bo jakoś tak wyszło, że jeszcze nie czytałem niczego jego autorstwa.

Mr_Zombie

  • Global Moderator
  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 05-11-2005
  • Wiadomości: 5 999
  • Reputacja: 15
  • Press a button and something awesome happens...
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4935 dnia: Listopada 15, 2010, 20:52:59 pm »
Zawsze jak się najpierw czyta książkę a później ogląda film, to jest się w pewien sposób "napiętnowany".
To ja jestem prawie zawsze "napiętnowany", bo nie lubię czytać książek po obejrzeniu ich ekranizacji. Gdy znam już fabułę (nawet, jeżeli jest to tylko główny wątek) mniej przyjemnie mi się czyta książkę ;)


A swoją drogą, obejrzałem w końcu Scott Pilgrim vs The World (jak dystrybutor nie chce moich pieniędzy, to niech się pieprzy), i zakochałem się w tym filmie :D
Always code as if the person who will maintain your code
is a maniac serial killer that knows where you live.

Devilek

  • Łajka
  • *****
  • Rejestracja: 05-07-2005
  • Wiadomości: 8 220
  • Reputacja: 73
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4936 dnia: Listopada 15, 2010, 21:47:43 pm »
Lśnienie - co tu dużo pisać - Rewelacja! Gra aktorska, reżyseria i klimat stoją na najwyższym poziomie. Jeśli ktoś jeszcze nie widział, to bardzo polecam :D  9+/10
Oglądałem, jak ktoś lubi stare filmy grozy to coś dla niego, nie ma żadnych spektakularnych efektów bo to stary film ale trzyma poziom jak dla mnie mocne 8, oczywiście jest to opinia gościa który nie jest miłośnikiem horrorów. Miałem książkę na maturze wybraną ale tylko film obejrzałem, bo moje zamiłowanie do książek jest mniejsze niż znikome.
« Ostatnia zmiana: Listopada 15, 2010, 21:53:23 pm wysłana przez Devilek »
Yeahh, me and hate that's an odd couple

Milford_Cubicle

  • Tajny współpracownik
  • *****
  • Rejestracja: 24-07-2007
  • Wiadomości: 856
  • Reputacja: 2
  • IT could swallow all of us before IT even CHEWED!
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4937 dnia: Listopada 15, 2010, 22:55:09 pm »
Nie ma żadnych spektakularnych efektów, ale trzyma poziom... bez jaj ;P jakiekolwiek "efekty" by tylko ten film zepsuły, a tak jest klasyk w starym dobrym stylu, jak jeszcze potrafili kręcić filmy.
I'm happy to pull my veins out and braid a rope
I don't need hope to know that you'd die slow
I'm happy to pull my veins out and braid a rope
I don't need hope to know that you'd die slow

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4938 dnia: Listopada 18, 2010, 20:22:14 pm »
The Expendables - spodziewałem się czegoś lepszego, mimo iż nie liczyłem na zbyt wiele. Cały film jest jakiś taki bez polotu. Z taką ilością znanych twarzy można było zrobić coś znacznie lepszego i bardziej staro szkolnego. Zastanawiające jest to, że gra aktorska stoi na wyjątkowo przeciętnym poziomie. Za samą obsadę należy się plus, poza tym film jest co niezwykle przeciętny. 5+/10

Moon - Akcja filmu toczy się w niedalekiej przyszłości na księżycu. Główny bohater (niejaki Sam Bell) jest jedyną żywą osobą na stacji. Jego praca polega na wydobywania przez 3 lata helu 3. Do powrotu na Ziemię zostały mu 2 tygodnie. Z uwagi na uszkodzoną satelitę, nie jest w stanie prowadzić wideo rozmów i jest zdany tylko na towarzystwo sztucznej inteligencji. Przypadkowy ciąg wydarzeń sprawia jednak, że nie wszytko okazuje się takie, jakie mogłoby się wydawać...

Film porusza wątki psychologiczne, etyczne i egzystencjalne, a realizacja stoi na bardzo wysokim poziomie. Design budynków, czy pojazdów wygląda jak żywcem wyjęty z Mass Effect, choć sam film posiada klimat starych produkcji sci-fi. Zamiast stawiać na efekty, skupiono się na głębi fabularnej i końcowy rezultat jest znakomity! W dzisiejszych czasach takie filmy to rzadkość. Jak najbardziej polecam! Moon dostaje ode mnie mocne 9/10

POK

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2006
  • Wiadomości: 14 345
  • Reputacja: 171
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4939 dnia: Listopada 19, 2010, 21:16:38 pm »
Body of Lies - Film przedstawia wojnę z terrorystami na Bliskim Wschodzie z perspektywy agenta CIA. Warto nadmienić tutaj, że DiCaprio świetnie odegrał swoją rolę. Nie ma tutaj walk z dwudziestoma przeciwnikami naraz, czy długich efektownych pojedynków. Reżyser (Ridley Scott) starał się zachować realizm. Dlatego też nie uświadczymy tu wiele strzelania. Celem filmu jest nie tyle pokazanie dynamicznej akcji, co raczej zwrócenie uwagi na różnice kulturowe, inne sposoby myślenia i pokazanie bezsensowności wojny w której to giną zwykli ludzie, a ci u władzy tylko wydają kolejne ruchy, siedząc bezpiecznie na dupie, wysyłając kolejne pionki do gry.
Oprócz powagi, realizmu i pewnej głębi, film posiada również stale trzymającą w napięciu fabułę, co sprawia, że naprawdę świetnie się go ogląda. Nie jest to kino wybitne, ale jak najbardziej godne obejrzenia. Polecam. 8+/10

Szymku

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 04-02-2006
  • Wiadomości: 3 754
  • Reputacja: 74
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4940 dnia: Grudnia 04, 2010, 18:40:27 pm »
The Town - takie The Heat tylko w Bostonie no i z Irlandczykami, bardzo dobre kino sensacyjne 9/10

Solid Snake 1989

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 06-09-2006
  • Wiadomości: 14 782
  • Reputacja: 101
  • Who Dares. Wins
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4941 dnia: Grudnia 06, 2010, 21:09:06 pm »
LXD/ Legion of extraordinary dancers. Najlepszy do tej pory film taneczny, wszelakie Step upy zjada z miejsca. Fabuła w końcu nie polega na tym że jakiś koleś/kolesiówa tańczą i się zakochują w sobie. Tu jest zupełnie z innej strony. Na samym początku dostajemy tekstami jak...z MGSa, wiecie takie patetyczne, które przekazują jakąś wartość, coś w stylu wstępu do MGS4. Dziwne z początku, potem człowiek się przyzwyczaja, bo takie teksty lecą co rozdział filmu. Fabuła jest spoko, każdy chapter opowiada o innym tancerzu który odkrywa w sobie "moc" tańca. Całość jest trochę jak film o superbohaterach. Jeden koleś znajduje magiczne buty dzięki którym potrafi tańczyć (fajna scena wywlekania z łóżka..przez buty), na innym przeprowadzają eksperymenty i zostaje popperem itp. Wszyscy dostają zaproszenie do ekipy LXD która walczy z tymi złymi, lecz kim dokładnie są to pokaże 2 część.
Naprawdę polecam film komukolwiek kto się interesuje tańcem. Owszem nie jest idealny, ale patrząc na wszystkie dotychczasowe produkcje to bije je na głowę i ustawia poprzeczkę wysoko. Na Step upie zasypiałem, tu po obejrzeniu zajarałem się jeszcze bardziej.

cappo

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 24-12-2003
  • Wiadomości: 2 505
  • Reputacja: 17
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4942 dnia: Grudnia 07, 2010, 00:02:25 am »
LXD/ Legion of extraordinary dancers. Najlepszy do tej pory film taneczny, wszelakie Step upy zjada z miejsca. Fabuła w końcu nie polega na tym że jakiś koleś/kolesiówa tańczą i się zakochują w sobie. Tu jest zupełnie z innej strony. Na samym początku dostajemy tekstami jak...z MGSa, wiecie takie patetyczne, które przekazują jakąś wartość, coś w stylu wstępu do MGS4. Dziwne z początku, potem człowiek się przyzwyczaja, bo takie teksty lecą co rozdział filmu. Fabuła jest spoko, każdy chapter opowiada o innym tancerzu który odkrywa w sobie "moc" tańca. Całość jest trochę jak film o superbohaterach. Jeden koleś znajduje magiczne buty dzięki którym potrafi tańczyć (fajna scena wywlekania z łóżka..przez buty), na innym przeprowadzają eksperymenty i zostaje popperem itp. Wszyscy dostają zaproszenie do ekipy LXD która walczy z tymi złymi, lecz kim dokładnie są to pokaże 2 część.
Naprawdę polecam film komukolwiek kto się interesuje tańcem. Owszem nie jest idealny, ale patrząc na wszystkie dotychczasowe produkcje to bije je na głowę i ustawia poprzeczkę wysoko. Na Step upie zasypiałem, tu po obejrzeniu zajarałem się jeszcze bardziej.
ŁOJEZUUUUUUUUUUU! Już mnie zniechęciłeś!

el becetol

  • Gość
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4943 dnia: Grudnia 07, 2010, 18:16:14 pm »
ŁOJEZUUUUUUUUUUU!

UUUUUUUUUUU

UUUUUUUUUUU

Barbra Streisand.





W LXD chodzi tylko o stronę wizualną, jak na przedstawieniach Cirque De Soleil czy w balecie. Nie ma co tam brać na poważnie, oprócz mistrzowskiego warsztatu.

1man1jar

  • Gość
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4944 dnia: Grudnia 07, 2010, 23:26:47 pm »
Easy A - komedia dla nastolatków. Obejrzałem o 6 lat za późno. Znana z Zombieland Emma Stone nie ratuje swoimi długimi nogami tego spektaklu. Zbyt głupie, nawet jak na niezobowiązującą, debilną rozrywkę. Nawet ukraść nie warto, szkoda transferu.

The Disappearance of Alice Creed - ciężko napisać coś bez spoilerów. Jest full frontal Gemmy Arterton, w związku z jej porwaniem przez dwóch jegomościów. Dość dobry zresztą, choć żadna z niej modelka Victoria's Secret. Całkiem ciekawa historyjka, dobre twisty, fajny climax. Można zapuścić download, ale z kinem bym nie szarżował, mimo wszystko.

The Social Network - nie licząc wpadek z pingowaniem 127.0.0.1, czego nie mogę puścić płazem, całkiem dobre kino. Akcji w nim nie ma, smaczków za to pełno. Miło też sprawdzić jak powstawała rewolucja Internetowa i jacy ludzie za nią stoją. Bardzo dobrze zagrane, mimo mało przyciągających nazwisk. Na środy z Orange jak złoto.

Devil's Playground - lubię Dannyego Dyera (Football Factory), jego master race brytyjski akcent i aktorstwo na jedną modłę. Lubię też filmy z zombie, nawet te kwalifikowane jako 'klasa B'. Ten niestety, jest tym typem klasy B, który nie jest urzekająco naiwny i tępy. Tak naprawdę wszystko, począwszy od dialogów, a na efektach kończąc jest mierne, a i za mało absurdalne by rozbawić. Jeśli myślałeś, że nowe Residenty (gry) nie mają klimatu to Devils Playground gwarantuje powrót do pada i wycinanie populacji Afryki z uśmiechem na twarzy. Nawet Shevą.

Mother and Child - dramat obyczajowy, w którym zdecydowanie dominuje dramat (głównie aktorski). Film pretensjonalny conajmniej jak książki Masłowskiej. Ktoś nie miał tutaj pomysłu na fabułę: protagonistka powiela archetyp niemalże biblijny, przechodzi oczywistą przemianę z puszczającej się, aka wyzwolonej co by nikogo nie urazić, nihilistki w matkę-amerykankę. Tragedia. A dramatyczna rola Samuela L Jacksona, jest dramatycznie nieprzekonywująca. Jajebie, kto wypuszcza te wszystkie szmiry?

Scott Pilgrim - uczta dla nerdów. "Obczajcie, przerobiłem główny motyw z Final Fantasy II na bas" - esencja. Aktorstwo Cery, wreszcie (chyba pierwszy raz od czasu Juno) pasuje do roli. Kto gardzi, winien zastanowić się co robi na tym forum, a następnie kliknąć "wyloguj i kur** nie wracaj".

The Other Guys - Ktoś, gdzieś, nie wiedzieć czemu, napisał o tym filmie - "doskonała parodia filmów o gliniarzach partnerach"... NO CHYBA NA TWOIM KOMPUTERZE. O ile sama obecność Wahlberga sugeruje, że film powinien pojawić się na sklepowych półkach w dziale "VCD i crap, którego nikt nie tyka", tak Will Ferrell ma już na koncie kilka dobrych wystąpień. W sumie powinienem wiedzieć od czasu Godsend z De Niro, że nazwisko w holiłódzie już nic nie znaczy, ale żeby aż tak?! To już kpina, że jedyna śmieszna postać to ta grana przez Dwayna 'The Rock' Jak-mu-tam-dalej-było-nie-pamiętam. Spoko efekty, więc można obejrzeć trailer.

The Experiment - niech mi ktoś powie, co się stało z Adrianem Brodym? Jakim cudem gość, który dał popis w Pianiście, gra teraz w czymś takim? Więcej, czy ktoś może mi powiedzieć co do cholery stało się z Forestem Whitakerem, który z charyzmatycznego mówcy z Hotelu Rwanda, został zdegradowany do roli aspołecznego, psychopatycznego "klawisza", który na dobrą sprawę jest normalny, ale coś mu odjebało bo dostał pałkę i trochę władzy nad kolegami. Jest eksperyment, zamknięta placówka i chłopy, które nie wiedzą co zrobić ze swoim życiem, ale chcą złapać szybką kasę małym kosztem. Dzielą ich na grupy: jedni to klawisze/ochrona, reszcie przypada rola więźniów. Nie mogą używać przemocy, bo eksperyment trzeba będzie zakończyć. Oczywiście zaraz, co logiczne, tłuką się po mordach, a eksperyment się kończy. Morał jak z Disneya: źli przegrywają, system penitencjarny nie działa, ludzie mają swoją ciemną stronę, Adrien Brody się skończył.

Mr_Zombie

  • Global Moderator
  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 05-11-2005
  • Wiadomości: 5 999
  • Reputacja: 15
  • Press a button and something awesome happens...
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4945 dnia: Grudnia 08, 2010, 07:24:40 am »
Scott Pilgrim - uczta dla nerdów. "Obczajcie, przerobiłem główny motyw z Final Fantasy II na bas" - esencja. Aktorstwo Cery, wreszcie (chyba pierwszy raz od czasu Juno) pasuje do roli. Kto gardzi, winien zastanowić się co robi na tym forum, a następnie kliknąć "wyloguj i kur** nie wracaj".
Wciąż jestem wściekły, że tego filmu nie puszczono u nas w kinach :/
Swoją drogą, czytam teraz komiks i trudno mi uwierzyć, że chociaż film tak bardzo różni się od komiksu, jednocześnie tak świetnie oddaje jego klimat, a nawet dodaje co nieco od siebie.
Przydałoby się jednak w filmie trochę więcej scen pokazujących relacje Ramony i Scott'a, bo tak jak w komiksie faktycznie Ramona jest fajną dziewczyną, z którą można pogadać o wszystkim, tak w filmie jest zbyt bierna, zbyt oddalona od wszystkich postaci, a jej stosunek do Scott'a jest strasznie nijaki; nie wspominając już o tym, że film trochę aż za bardzo kręci się dookoła walk z byłymi, spłycając przy tym relacje między bohaterami (wspomniane Ramona x Scott, ale też i cała reszta ludzi). Trudno się tu jednak dziwić - historia, która w komiksie trwa kilka miesięcy (skończyłem dopiero 3 zeszyt, więc może i trwa dłużej), tutaj trwa zaledwie kilkanaście dni.

The Experiment - (...) Jest eksperyment, zamknięta placówka i chłopy, które nie wiedzą co zrobić ze swoim życiem, ale chcą złapać szybką kasę małym kosztem. Dzielą ich na grupy: jedni to klawisze/ochrona, reszcie przypada rola więźniów. Nie mogą używać przemocy, bo eksperyment trzeba będzie zakończyć. Oczywiście zaraz, co logiczne, tłuką się po mordach, a eksperyment się kończy. Morał jak z Disneya: źli przegrywają, system penitencjarny nie działa, ludzie mają swoją ciemną stronę, Adrien Brody się skończył.


Oglądałem niemiecki oryginał (Das Experiment), i patrząc teraz na trailer wersji amerykańskiej, widać, że ten film jest mu bardzo wierny - większość scen rozpoznałem; remake w wykonaniu Hollywood = scena po scenie przenosimy żywcem coś, co nakręcił ktoś inny :lol:.
Jeżeli faktycznie całość wygląda tak jak oryginał, to początek był nawet fajny, jednak im dalej w las, tym bardziej film stawał się przerysowany do momentu, gdzie na końcu mieliśmy wręcz masakrę, morderstwa i faktyczne lanie się po mordach; eksperyment w Stanford pokazał wprawdzie, że ludziom odbija od nadmiaru władzy, jednak to, co przedstawiono w filmie to już bajka z wyraźnie czarno-białymi bohaterami i faktycznie typowo disnejowskim morałem: źli są be, dobrzy są fajni.
No i jakoś Justus Von Dohnanyi w roli Berusa (strażnika, który za bardzo przejął się władzą i poprowadził cały eksperyment ku jego końcowi) bardziej mi pasował na zdemoralizowanego strażnika, głównie dlatego, że gdy jeszcze był normalny, faktycznie wyglądał na nieudacznika, który jedynie potrzebuje iskry, by wybuchnąć i dać się ponieść emocjom. Forest Whitaker jakoś mi nie wygląda na takiego osobnika.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 08, 2010, 07:27:06 am wysłana przez Mr_Zombie »
Always code as if the person who will maintain your code
is a maniac serial killer that knows where you live.

el becetol

  • Gość
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4946 dnia: Grudnia 08, 2010, 10:44:33 am »
Oczywiście zaraz, co logiczne, tłuką się po mordach, a eksperyment się kończy. Morał jak z Disneya: źli przegrywają, system penitencjarny nie działa, ludzie mają swoją ciemną stronę.

Ale wiesz że ten "Disneyowski morał" jest oparty na faktach?

http://pl.wikipedia.org/wiki/Eksperyment_wi%C4%99zienny

Nowego nie widzialem, ale niemiecki kończył się przerysowanymi rzeczami których w oryginalnym eksperymencie nie było, jednak całe przesłanie zostało takie samo jak u Zimbardo, więc akurat głupio film bić za oddanie tego co faktycznie miało miejsce.


Mr_Zombie

  • Global Moderator
  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 05-11-2005
  • Wiadomości: 5 999
  • Reputacja: 15
  • Press a button and something awesome happens...
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4947 dnia: Grudnia 08, 2010, 11:02:20 am »
Nowego nie widzialem, ale niemiecki kończył się przerysowanymi rzeczami których w oryginalnym eksperymencie nie było, jednak całe przesłanie zostało takie samo jak u Zimbardo, więc akurat głupio film bić za oddanie tego co faktycznie miało miejsce.
Ale przyznasz, że to przerysowanie właśnie sporo zepsuło. Jest różnica pomiędzy znęcaniem się nad ludźmi, którzy są Ci podlegli, a wręcz mordowaniem niewinnych ludzi. Poza tym fakt, że film miał konkretnego bohatera, który się buntował i prowadził "rewolucję", jak i konkretnego złego bohatera, który był kwintesencją zła i prowadził resztę strażników do zdegenerowania (szczególnie, że tak jak wspomniałem wyżej, był to akurat typ, z którego wszyscy szydzili, i widać było, że tylko czekał na odpowiednią okazję, by się móc na kimś wyżyć), też zaburzyło przesłanie eksperymentu. Za wiele tu było uproszczeń, za szybko film przeszedł z zabawy w strażników i więźniów do "zabawy" w tortury.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 08, 2010, 11:04:15 am wysłana przez Mr_Zombie »
Always code as if the person who will maintain your code
is a maniac serial killer that knows where you live.

el becetol

  • Gość
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4948 dnia: Grudnia 08, 2010, 11:07:04 am »
No fakt że zepsuł, z tym ze Tarniak czepia się:

Cytat: 1man1jar
Morał jak z Disneya: źli przegrywają, system penitencjarny nie działa, ludzie mają swoją ciemną stronę.

A to się akurat zgadza z oryginalnym eksperymentem i jego wnioskami 8)

Wuher

  • Sekretarz wojewódzki
  • *****
  • Rejestracja: 20-05-2004
  • Wiadomości: 1 622
  • Reputacja: 5
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4949 dnia: Grudnia 08, 2010, 11:23:09 am »
Poza tym fakt, że film miał konkretnego bohatera, który się buntował i prowadził "rewolucję", jak i konkretnego złego bohatera, który był kwintesencją zła i prowadził resztę strażników do zdegenerowania

To się w pewnym stopniu pokrywa z prawdą, z tego co pamiętam faktycznie jeden ze strażników faktycznie cechował się szczególną brutalnością (oczywiście nie taką jak w tym filmie, spieprzyli z tym laniem po mordach strasznie, dużo lepiej zrobiliby pokazując faktyczne tortury psychiczne, poniżanie, pozbawianie więźniów tożsamości, które faktycznie miały miejsce), był też jeden szczególnie buntowniczy więzień. No ale wiadomo trzeba było wszystko przerysować, zrobić czarne i białe, i dodać przemoc fizyczną żeby publika zrozumiała przekaz.

Jakby kogoś interesowało po sieci krąży film dokumentalny o tym, o tytule bodajże "Quiet Rage" (masakra żeby dokument miał lepszy tytuł niż blockbuster). Jakość tragiczna, no ale nie o to tutaj chodzi. Szkoda, że spieprzyli tak dobry materiał na film.

A i tak:

eksperyment Milgrama >>>> więzienie Zimbardo
« Ostatnia zmiana: Grudnia 08, 2010, 11:24:59 am wysłana przez Wuher »

1man1jar

  • Gość
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4950 dnia: Grudnia 08, 2010, 12:02:08 pm »
Ale wiesz że ten "Disneyowski morał" jest oparty na faktach?
Tu nie chodzi o sam morał, a jego przedstawienie. Żebym "Tobie" musiał to tłumaczyć, Panie...

Disneyowski morał, to raczej to, że wychodzą, wchodzi słoneczko, świat znowu jest piękny sratatatatatata, a wnioski są przedstawione jakby widzowie byli debilami do potęgi entej i sami nie mogli na nie wpaść. Bambi jak ch**.

Ale tak abstrahując, to mnie dziwi nieco waga jaką przykłada się do tego eksperymentu. Że ludzie są źli i jak dostają się do władzy to im odpierdala to od czasów starożytnych wiadomo.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 08, 2010, 12:06:40 pm wysłana przez 1man1jar »

Wuher

  • Sekretarz wojewódzki
  • *****
  • Rejestracja: 20-05-2004
  • Wiadomości: 1 622
  • Reputacja: 5
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4951 dnia: Grudnia 08, 2010, 12:16:33 pm »
Szokujące w tym eksperymencie było to, że Zimbardo udało się doprowadzić do tego, że w prowizorycznym więzieniu w piwnicy dwie grupy studentów naprawdę uwierzyły w to, że są więźniami/strażnikami. Tych pierwszych udało się do tego stopnia złamać, że zamiast imionami zaczęli się posługiwać numerami, które im przydzielono.

Pamiętaj, że nie mówimy o prawdziwym więzieniu, a o pewnych symulowanych warunkach, których wszyscy byli świadomi (u Milgrama tak nie było), a mimo to skończyło się tak jak się skończyło.

1man1jar

  • Gość
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4952 dnia: Grudnia 08, 2010, 12:32:20 pm »
Szokujące w tym eksperymencie było to, że Zimbardo udało się doprowadzić do tego, że w prowizorycznym więzieniu w piwnicy dwie grupy studentów naprawdę uwierzyły w to, że są więźniami/strażnikami. Tych pierwszych udało się do tego stopnia złamać, że zamiast imionami zaczęli się posługiwać numerami, które im przydzielono.Pamiętaj, że nie mówimy o prawdziwym więzieniu, a o pewnych symulowanych warunkach, których wszyscy byli świadomi (u Milgrama tak nie było), a mimo to skończyło się tak jak się skończyło.
W filmie to nie byli studenci tylko mocno społecznie wykluczeni ludzie: 40letni Forest mieszkający ze swoją matką (coś tu nie gra, bez pierdolenia), Brody po przejściach itd. Studenci nie mają tych właściwości.

Mr_Zombie

  • Global Moderator
  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 05-11-2005
  • Wiadomości: 5 999
  • Reputacja: 15
  • Press a button and something awesome happens...
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4953 dnia: Grudnia 08, 2010, 12:37:46 pm »
W filmie to nie byli studenci tylko mocno społecznie wykluczeni ludzie: 40letni Forest mieszkający ze swoją matką (coś tu nie gra, bez pierdolenia), Brody po przejściach itd. Studenci nie mają tych właściwości.

Ale chwila, mówiąc "mnie dziwi nieco waga jaką przykłada się do tego eksperymentu" miałeś na myśli film, czy faktyczny eksperyment?
Always code as if the person who will maintain your code
is a maniac serial killer that knows where you live.

Ma_niek

  • Kapitan Żbik
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2008
  • Wiadomości: 1 168
  • Reputacja: 14
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4954 dnia: Grudnia 08, 2010, 12:44:37 pm »

Devil's Playground - lubię Dannyego Dyera (Football Factory), jego master race brytyjski akcent i aktorstwo na jedną modłę. Lubię też filmy z zombie, nawet te kwalifikowane jako 'klasa B'. Ten niestety, jest tym typem klasy B, który nie jest urzekająco naiwny i tępy. Tak naprawdę wszystko, począwszy od dialogów, a na efektach kończąc jest mierne, a i za mało absurdalne by rozbawić. Jeśli myślałeś, że nowe Residenty (gry) nie mają klimatu to Devils Playground gwarantuje powrót do pada i wycinanie populacji Afryki z uśmiechem na twarzy. Nawet Shevą.


The Experiment - niech mi ktoś powie, co się stało z Adrianem Brodym? Jakim cudem gość, który dał popis w Pianiście, gra teraz w czymś takim? Więcej, czy ktoś może mi powiedzieć co do cholery stało się z Forestem Whitakerem, który z charyzmatycznego mówcy z Hotelu Rwanda, został zdegradowany do roli aspołecznego, psychopatycznego "klawisza", który na dobrą sprawę jest normalny, ale coś mu odjebało bo dostał pałkę i trochę władzy nad kolegami. Jest eksperyment, zamknięta placówka i chłopy, które nie wiedzą co zrobić ze swoim życiem, ale chcą złapać szybką kasę małym kosztem. Dzielą ich na grupy: jedni to klawisze/ochrona, reszcie przypada rola więźniów. Nie mogą używać przemocy, bo eksperyment trzeba będzie zakończyć. Oczywiście zaraz, co logiczne, tłuką się po mordach, a eksperyment się kończy. Morał jak z Disneya: źli przegrywają, system penitencjarny nie działa, ludzie mają swoją ciemną stronę, Adrien Brody się skończył.

Co do Devil playground jest fajny polski akcent w filmie :) A tak bida gdzieś tak na 6/10
The Experiment-to już dobre szczególnie że to film na faktach,niestety troche naciągany.Niemieckiej wersji nie oglądałem a ocena tak z 7/10.


setezer

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 08-05-2005
  • Wiadomości: 3 469
  • Reputacja: 1
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4955 dnia: Grudnia 08, 2010, 17:03:25 pm »
Tetro Coppoli mnie nieco rozczarował, ale to całkiem udany film. Myślę, że warto obejrzeć.

Iluzjonista - nie ta z Nortonem, a animowana adaptacja Jacquesa Tati - cudo. Bajka idealna, wziąłem na to kuzynostwo i po reakcjach widziałem, że się podobało. Alternatywa dla rzygających Shreków i innych bajek, gdzie jest masa podtekstów seksualnych i innych gorszących. Jednocześnie bajka nie popada w banał i dorosły widz też może się świetnie zabawić.

A poza tym:

Freaks (1932) / Dziwolągi
Film o cyrku pełnym dziwolągów, czyli ludzi zniekształconych czy to od urodzenia czy w wyniku wypadku. Bohaterowie są skrzywdzeni na różny sposób i niektóre kalectwa mogą budzić ogromne współczucie. Film jest prostym traktatem o tolerancji rozpisanym na kryminalny romans(?), który zmienia się w horror. Pewien sympatyczny karzeł jest strasznie bogaty, co chce wykorzystać piękna pani uwodząc go, a po ślubie trując i dziedzicząc tym samym jego majątek. Godny uwagi ze względu na odważne eksponowanie kalectwa bohaterów, ale także ze względu na atrakcyjność w odbiorze jako taką. Ogląda się jednym tchem.
4/5*

Make Way for Tomorrow (1937)
Stare małżeństwo traci majątek i musi zamieszkać oddzielnie. Film o niechcianych przez dzieci, bo nieporęcznych, starych ludziach. Synowa organizując naukę gry w brydża nie może sobie pozwolić na to, by teściowa jej przeszkadzała, wnuczka niechętnie zabiera babcię do kina oszukując ją przy okazji itp. Rodzina kocha to małżeństwo, ale wygodniej byłoby widywać je raz na jakiś czas, a nie pozwolić na zamieszkanie razem. Bardzo smutny film, ale jednocześnie nie jest szczególnie interesujący z perspektywy czasu (kiepski formalnie), jednak wyciskaczem łez jest bez wątpienie jednym z najlepszych (niebanalnym zresztą).
3/5

Sugata Sanshiro (1943) / Saga o dżudo
Pierwszy film Kurosawy, nakręcony w 1943. Pełna jego wersja nie jest niestety dostępna, ale ta pocięta wyszła na początku lat 50 (bez konsultacji z twórcami) i da się ją oglądać. Czuć jednak, że brakuje pewnych scen. Mamy tu do czynienia z Kurosawą kształtującym swój warsztat - duży nacisk na psychikę bohaterów, to wszystko jednak nieco naiwne i zbyt naładowane patosem. Same walki - mam kolegę trenującego dżudo, któremu pokazałem ten film - bardzo dobre. Co prawda dżudo bardzo się od tamtej pory zmieniło i to pokazane w filmie Kurosawy nie byłoby skuteczne obecnie, ale jest to "czyste" dżudo w duchu Japońskim. Walczący długo, naprawdę długo się spinają, patrzą w oczy nim cokolwiek zaczną. Ostatnia scena, gdzie na górce się tłuką jest tak naładowana patosem, że aż razi. W ogóle film momentami wydaje się komiczny - zestarzał się nieco, ale jest wg mnie cennym obrazem. W szczególności fani Kurosawy powinni go obejrzeć, by wyłapać pewne charakterystyczne elementy, które z czasem wyewoluowały w kolejnych jego obrazach.
3/5

A Matter of Life and Death (1946) / Sprawa życia i śmierci
Prawdę mówiąc spodziewałem się intelektualnej miazgi, a film okazał się dosyć lekkim dramatem, a wręcz romansem. Sprawa wygląda tak, że to dzieło w Polsce jest kompletnie nieznany, a szkoda, bo reżyserzy zbudowali obraz bardzo oryginalny, choć momentami zbyt banalny. Powyższy, IMDB-owski opis fabuły jest dosyć lakoniczny, ale oddaje istotę fabuły. Ciekawe jest to, że zobaczyć możemy to co dzieje się w "niebie", wtedy zanika kolor i widzimy wizję zaświatów, która jest naprawdę interesująca. Sąd nad życiem bohatera poprzedza wybór obrońcy - może Platon? Wątki fantastyczne obrazu sprawiają, że film jest godny obejrzenia, bo historyjka miłości pilota i paniusi trochę przynudza. Świetnie jednak zbudowane są poboczne postacie - np. lekarz czy Francuz. Dodajmy do tego niemalże techniczną doskonałość obraz - cóż za rewelacyjne ujęcia i kolory! Sceny na motorze też nad wyraz dobre. Momentami można poczuć się jakby obcowało się z wizualizacją poezji.

Generalnie mam mieszane uczucia (czy jest to film tylko bardzo dobry czy wybitny), na pewno jest jedyny w swoim rodzaju, wręcz magiczny i ogląda się go jednym tchem. Naprawdę szkoda, że jest zupełnie u nas nieznany.
4/5

Whisky Galore! (1949)
Mała wysepka, gdzie nie ma zbyt wielu rozrywek. Podstawową jest wizyta w barze i szklaneczka whisky, ale pewnego dnia: NIE MA WHISKY. Spektakularne zbliżenia na przerażone twarze wyspiarzy i zaczyna się nuda. Tragedia społeczności nie trwa jednak długo, bo szczęśliwie (dla nich) nieopodal rozbija się statek z 50tys. butelkami whisky na export. Tutaj zaczyna się problem, bo dowódca jednostki wojskowej twierdzi, że nie można zabrać tych butelek, bo byłaby to ANARCHIA. Nikt jednak na to nie zważa i chłopi ruszają na nocną akcję, skrzętnie zaplanowaną. Potem zaczyna się zabawa w kotka i myszkę, próby odnalezienia butelek w domach i ogólnie jest zabawnie, w starym, dobrym, angielskim stylu. Humor specyficzny, ale jakże zabawny. Nie liczą się pojedyncze gagi, a film jako taki jest śmieszny.
3/5

The Ox-Bow Incident (1943) / Zdarzenie w Ox-Bow
Ambitny western z Henrym Fondą podejmujący sprawę samosądu i linczu. Pewien farmer zostaje zamordowany i mężczyźni z miasteczka ruszają złapać morderców i wykonać na nich wyrok. Udaje im się dorwać trzech podejrzanych typów, pewne poszlaki wskazują, że to oni byli sprawcami morderstwa, lecz nie ma żadnych niepodważalnych dowodów. Czy wyrok zostaje wykonany nie zdradzę, ale jakikolwiek by nie był, to wydźwięk filmu jest oczywisty - samosąd nie jest niczym dobrym. Jakkolwiek banalnie brzmi ten opis, film jest zupełnie niebanalny.
4/5

Leave Her to Heaven (1947) / Zostaw ją niebiosom
Piękna dziewczyna wychodzi za mąż za nie mniej pięknego mężczyznę. Kochają się całym sercem, lecz on ma niepełnosprawnego brata, któremu trzeba poświęcić dużo uwagi. Na początku nie przeszkadza jej to, lecz z czasem irytuje ją, że uwaga męża nie jest w całości skierowana na nią. Rozwiązuje ten problem w sposób drastyczny, lecz wyrastają kolejne problemy, z którymi radzi sobie nie mniej brutalnie. Czyste zło czy skrzywiona emocjonalnie kobieta? Ciekawa analiza psychologiczna bohaterki i naprawdę mocny film o intrygującej fabule.
4/5

Best Years of Our Lives (1946)
Po II wojnie światowej trójka weteranów wraca do Stanów Zjednoczonych i próbuje odnaleźć się w swoim życiu. Na pytanie co były żołnierz potrafi pracodawca uzyskuje odpowiedź: "Tylko zrzucać bomby", co nieszczególnie przyda się w pracy. Młody chłopak, który stracił obie ręce i bankier nie mogący odnaleźć się w normalnym świecie. Bardzo dobry, choć w ogólności wydał mi się bardzo banalny i ckliwy. Na uwagę zasługuje szczególnie historia pilota, którego zdradza żona, a on sam ma koszmary związane ze śmiercią przyjaciela.
3/5

Kind Hearts and Coronets (1949) / Szlachectwo zobowiązuje
Czarna komedia brytyjska o przecudownej intrydze. Potomek arystokratycznej rodziny, aby odziedziczyć tytuł, którego został pozbawiony musi zamordować 8 swoich krewniaków. Film nie ma jakichś szczególnych gagów, żartów sytuacyjnych, ale jako taki, w całości, jest absolutnie rozbrajający. Do tego Alec Guiness, który wcielił się w 9 ról - rewelacyjnie rozwiązane technicznie. Po prostu trzeba znać!

PS Alec Guiness grał m.in. Obi Wana w starych Gwiezdnych Wojnach. P.
4/5

Rio Grande (1950)
Absolutny klasyk westernów - Amerykanie tłuką się z Indianami. Jest Wayne, a reżyserem jest John Ford i chyba wiele więcej pisać nie trzeba. Miks spektakularnej akcji i małych lub dużych dramatów bohaterów. Film opiewający siłę charakteru, męstwo, honor i odwagę.
3/5
 
---

ALPHAVILLE Godarda - czołg treściowo-formalny rozjeżdżający mózg widza.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 14, 2011, 22:05:11 pm wysłana przez setezer »

Trusio

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 07-12-2003
  • Wiadomości: 2 124
  • Reputacja: 3
  • Dr Trusio
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4956 dnia: Grudnia 10, 2010, 03:40:45 am »
ALPHAVILLE Godarda - czołg treściowo-formalny rozjeżdżający mózg widza.

À bout de souffle oglądałeś? Ciekaw jestem twojego zdania.
GT: Trusio

BoBaN

  • PIERESTROJKA
  • *****
  • Rejestracja: 09-12-2006
  • Wiadomości: 26 005
  • Reputacja: 309
  • Życie jest zbyt krótkie, żeby jeździć dieslem.
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4957 dnia: Grudnia 13, 2010, 11:36:34 am »
Szukam filmów podobnych do Wildenress. Może ktoś podsunąć kilka tytułów. :grin:

setezer

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 08-05-2005
  • Wiadomości: 3 469
  • Reputacja: 1
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4958 dnia: Grudnia 13, 2010, 16:26:19 pm »
Cytuj
À bout de souffle oglądałeś? Ciekaw jestem twojego zdania.
Anarchizujący, ale niebanalny. Szczery i wspaniały. Pozornie niedbały, ale dopieszczony w najmniejszym szczególe.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 14, 2011, 21:36:05 pm wysłana przez setezer »

el becetol

  • Gość
Odp: Filmy
« Odpowiedź #4959 dnia: Grudnia 13, 2010, 16:32:02 pm »
Cytuj
À bout de souffle oglądałeś? Ciekaw jestem twojego zdania.
Anarchizujący, ale niebanalny. Szczery i wspaniały. Pozornie niedbały, ale dopieszczony w najmniejszym szczególe.

A są cycki? Bo nie wiem czy ściągać.