Star Warsy zaliczone, Han trzymał poziom, murzyn nie zhańbił marki i dobrze odegrał swoją postać, ogólnie pozytywny odbiór. Generalnie film godny polecenia nawet tym, którzy nie żyją światem Star Wars, może nie był to film roku, ani też nie było u mnie tego zachwytu co na Interstellar, ale na pewno warto było się przejść do kina.
Ocena nowych
Gwiezdnych Wojen może być problematyczna. Szkielet żywcem wyjęty jest z
Nowej Nadziei. Może nie tyle żeruje, co wykorzystuje sentyment widza, który ponad dwie dekady temu zachwycał się walką na miecze świetlne, wszak widok szturmowców odzianych w biel budzi w dorosłym mężczyźnie dziecko. Niemniej to co z zapartym tchem śledził chłopiec, obecnie rodzi rozbawienie u dorosłego.
Jasne, ogrom tu umowności (można przecież sobie tłumaczyć, że szturmowiec przechodził szkolenie z zakresu walki bronią białą, ale żeby zaraz lv prawie darth Maul
), ale taki urok sagi.
Wzorem Parku Jurajskiego, gdyby nie nazwa, nie byłoby szans pobić kolejnych rekordów i byłby to co najwyżej przyzwoity film. Inna sprawa, że miło było zobaczyć znowu Hana Solo, bądź resztę kultowych postaci.
Natomiast sam Kylo Ren ma potencjał. Hormony jednak buzują, ambicje go przerastają, ochronę więźniów ma kiepską, przez co chłopak nerwowy jest.