Synecdoche New York - nie mam zbyt wiele czasu, więc tylko w kilku słowach, które rozwinę potem. Film miażdży w każdym aspekcie, jeśli porównać go z oskarowymi produkcjami tego roku to te wielkie produkcje przy filmie Kaufmana wypadają jak kiepskie produkcyjniaki. Film ocierający się o geniusz, przypomina konstrukcyjnie powieści szkatułkowe, ale tutaj jakby odnosi się to do wielostrukturowego oddania rzeczywistości. Brzmi dość niejasno, ale trzeba po prostu film zobaczyć. Rzeczywistość miesza się tu niepostrzeżenia z kreacjami, oddtwarzaniem, jawą. Z czasem widz sie gubi, bo jedna kreacja aktorska jest powielana jednocześnie nawet 3-4 razy. Reżyser kręcący dzieło życia, kopiując jakby role kilku milionów mieszkańców N.Y. Oglądałem to zahipnotyzowany. Benjamin Button? Slumdog? A co to za filmy? Synecdoche musicie zobaczyć, choć film jest długi, ale nie nuży nawet przez sekundę. Choćby dla roli F. Seymoura Hoffmana. Z tego co wiem, to film z 2008 roku. Czemu więc jakoś mi umknął? Może mnie ktoś poprawić jeśli się mylę?