Obejrzałem dzisiaj Wilka z Wall Street. Po pierwsze, film jest zupełnie inny, niż się spodziewałem po opiniach, choć bardzo w stylu Scorsese pod względem prowadzenia akcji. Zero nudy przez prawie 3h. To kino mocno rozrywkowe, jeśli spłycać i nie doszukiwać się w nim głębszych wartości, to prawie komedia dla dorosłych. Niestety, zdarzenia na ekranie są często tak mocno oderwane od rzeczywistości, że niewiadomo jak traktować Wilka - przy automatycznie narzuconym dystansie jako czysto przekolorowaną satyrę, czy film w poważniejszym tonie dyktowanym przez niektóre sceny. Trzeba to napisać: DiCaprio zajebiście daje radę. W Glenngary Gleen Ross Alec Baldwin ukradł dla siebie film kilkuminutową sekwencją z dialogiem godnym wirtuoza sprzedaży i trenera biznesu. Tutaj Leo sprzedaje takie popisy co kilka minut. Partnerujący mu Jonah Hill nie ustępuje. Ten film to jedna wielka, niewyobrażalna impreza, czyta rozrywka bez żadnych hamulców - chlanie, dziwki, dragi, wszystko zakrapiane bogactwem - tutaj niestety Scorsese nie sprzedał mi Wilka, po projekcji miałem nieodparte wrażenie, że to świetnie zrealizowana, pełna fajerwerków wydmuszka. Przekazuje typowe wartości, ten twórca znany jest przede wszystkim z tego, że skupia się na bohaterach, nie fabule. Generalnie polecam, bo to dobre kino ze scenami, które mogą wyryć się w pamięci, choć w tyle za podobnymi w prowadzeniu opowieści Kasynie i Chłopcach z Ferajny.